wtorek, 30 kwietnia 2013

2 seria. 33. Witaj kochanie


Naprawdę nie rozumiała facetów i chyba nigdy w życiu nie będzie próbowała. Siedziała przed swoim biurkiem i segregowała różne papiery, które musiała potem zeskanować i powysyłać do firm, z którymi współpracuje jej firma. Westchnęła i odłożyła na chwilę wszystko by móc trochę odpocząć. Spojrzała na drzwi od gabinetu szefa po czym przełknęła cicho ślinę. Była naprawdę bardzo ciekawa co tam się wyrabia, skoro praktycznie ich nie słychać i siedzą już tam dość długo. Zastanawiała się czy czasem znów nie piją, ale wtedy by byli głośniej, albo by ją wołali by przyszła do nich. Spojrzała na swoją robotę która jeszcze jej została po czym znów spojrzała na drzwi i po cichu odsunęła krzesło od biurka. Zajrzy tylko na chwilę i zapyta czy nie chcą się czasem napić kawy, albo czegoś. Zerknie co robią i już jej nie ma. Uśmiechnęła się do swoich myśli po czym przeszła do realizacji swojego planu. Podeszła do drzwi, przystawiła do nich delikatnie ucho po czym westchnęła i delikatnie zapukała.
-Um, przepraszam? Może podać coś do picia?- wkroczyła do gabinetu i aż ją zamurowało. Jej szef Ren siedział nad stertą papierów zamyślony co chwilę coś uzupełniając, zaś Sasuke cały czas coś pisał na swoim laptopie, obydwoje byli tak zajęci swoją pracą że nawet nie zauważyli kiedy dziewczyna weszła do biura. Uśmiechnęła się delikatnie po czym opuściła gabinet i udała się do kuchni by zrobić i po kawie i może jakaś przekąskę.
-Sakura-san- usłyszała swoje imię i spojrzała na trzy kobiety które siedziały akurat chyba na przerwie i patrzyły na nią machając ręką aby do nich podeszła. Zdezorientowana spojrzała na nie i niechętnie zaczęła isc w ich kierunku. Pierwszy raz ją zaprosiły do siebie, przeważnie nie rozmawiała z nikim oprócz szefem w firmie. Mimo wszystko może w końcu będzie miała koleżanki w pracy i nie będzie musiała jadać sama na przerwach.
-Tak?- zapytała grzecznie uśmiechając się delikatnie.
-Masz trochę czasu?- zapytała jedna pokazują jej wolne miejsce by usiadła. Ta oczywiście skorzystała i przysiadł się.
-W tym momencie trochę- odpowiedziała. W końcu przecież pracuje już dość długo i jeszcze nic nie jadła , do tego przecież szef jest strasznie zajęty wiec nawet nie zauważy że zrobiła sobie przerwę.
-Hej powiedz, rozmawiałaś ze wspólnikiem szefa?- zapytała blondynka, która od początku jakby chciała wiedzieć tylko to. Sakura westchnęła cicho i spojrzała na nie po kolei. Nie sądziła ze jedyne co chciały to wiedzieć czy gadała z Sasuke.
-Tak i to nie raz- odpowiedziała bez żadnych ceregieli.
-Więc jaki on jest? Pewnie romantyczny i sympatyczny co nie?- teraz pytanie zadała szatynka siedząca obok niej z rozmarzonym wzrokiem. Różowowłosa przez chwilę zastanawiała się i delikatnie skrzywiła przypominając sobie Sasuke.
-Jest bezczelny, myśli że może wszystko, strasznie chamski i nie lubi większości ludzi, ale nie pokazuje tego po sobie, jest arogancki…
-Nie powinnaś tak mówić o kimś kogo ledwo znasz- oburzyła się jedna z dziewczyn zakładając ręce na piersi. Oho chyba Sakura narobiła sobie nowych wrogów przez tego idiotę.
-Znam go trochę i wiem że jest zadufany w sobie dupkiem, który nie zważa na….
-Jesteś naprawdę krytyczna w stosunku do mnie- każda z kobiet odwróciła się za siebie. Za nimi stał nie kto inni jak Uchiha przeczesując delikatnie ręką swoje włosy i patrząc z delikatnym uśmiechem w stronę zielonookiej, której spojrzenie wyrażało tylko jedno. O cholera.
-Myślałam że pracujecie- odparła wstając i poprawiając spódnicę.
-Mamy przerwę- odparł jej ciągle patrząc na nią tym swoim spojrzeniem.
-Sakura- san myślę ze powinnaś przeprosić Sasuke-san za to co mówiłaś- odezwała się znów blondynka patrząc na mężczyznę zakochanym wzrokiem. Dziewczyna prychnęła tylko i założyła ręce na piersi.
-Kiedy on naprawdę jest zwykłym dupkiem- odparła patrząc niedowierzająco na dziewczyny z jej pracy. Każda była wpatrzona w niego jak w jakieś bóstwo.
-Nie lubię jak tam mnie nazywasz- odezwał się wymijając kanapę i podchodząc do Sakury.
-A jak? Idiota? Kretyn? Zboczeniec?- zapytała? Była zła na niego, ale jeszcze sama nie wiedziała dlaczego.
-Oh ja zboczeńcem? To nie ja miałem ochotę na więcej – odpowiedział uśmiechając się zwycięsko. Sakura poczuła jak na twarzy robi się czerwona. Przeginał i to strasznie.
-To nie ja uwiodłam serce niewinnej dziewczyny z liceum i porzuciłam ją jak bezużytecznego psa nie wiedząc co przeżywa w środku- odparła i odwracając się ruszyła w stronę kuchni, gdzie miała zrobić kawę. Zostawiła lekko oszołomionego Sasuke samego ze sobą. Zacisnął delikatnie pięści patrząc jak odchodzi. Chciał za nią isc, ale wiedział że dziewczyna teraz nie chce go widzieć.
-Sasuke-san niech pan ją zostawi, chyba oszalała- powiedziała szatynka wstając i dotykając delikatnie jego ramienia.
-Oszalałaś to chyba ty, że zwrócę uwagę na takiego pustaka- odezwał się patrząc na nią tym swoim zimnym spojrzeniem. Dziewczyna aż drgnęła i delikatnie się od niego odsunęła.
-Sasuke-san?
-Nie chcę słyszeć że dokuczacie ,albo obrażacie dziewczynę na której mi zależy, jasne?- wypowiedział ostatnie słowa po czym włożył ręce do kieszeni i ruszył w kierunku biura Rena. Chciał ją tylko zobaczyć, a jej słowa przywróciły bolesne wspomnienia. Nie chciał jej wtedy zostawiać. Jej łzy naprawdę były tym czego nienawidził. Westchnął ciężko po czym powrócił do swojej pracy. Jednak odzyskanie jje nie będzie znów tak łatwe.



Siedział w kuchni, rozgrzebując łyżeczka swoją porcję ciasta ciśniętego tu przez swoją matkę. Patrzył tępo na nie myślami będąc gdzie indziej. Zastanawiał się dlaczego akurat teraz? Dlaczego nie potrafił wcześniej się do tego przyznać. Nie chciał by ona znów musiała cierpieć przez jego małego braciszka.
-Itachi?- usłyszał głos swojej rodzicielki i spojrzał na nią pytającą. Patrzyła na niego zatroskanym głosem.
-Oh wybacz- powiedział widząc co zrobił z przepysznym ciastem.
-Coś się dzieje?- zapytała go przysiadając się do niego i delikatnie kładąc swoją dłoń na jego. Spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem, po czym ścisnął jej dłoń.
-Nie chcę cię niczym zadręczać- powiedział to i chciał puścić jej dłoń, lecz ona ją przytrzymała.
- Itachi synku- znów powiedziała to ty swoim kochanym matczynym głosem, który potrafił roztopić każdy lód na sercu. Wahał się przez chwilę, ale postanowił jej jednak powiedzieć. Może ona będzie wstanie pomóc, przecież jej też na tym zależy.
-Zastanawiam się nad motywami Sasuke, po co teraz wrócił, dlaczego zaczął zadręczać Sakurę, dlaczego dopiero teraz powiedział że mu zależy, dlaczego wtedy nie został- powiedział szybko łapiąc się jedną ręką za głowę.
-W końcu dorósł i zaczął podążać za swoim sercem- jego matka się uśmiechała i wstała zabierając ze sobą rozbełtane ciasto syna.
-Więc co to wszystko łączy się z madarą?- zapytał znów przenosząc spojrzenie na matkę, która słysząc to imię wypuściła talerzyk z ręki, który roztrzaskał się na podłodze.
-Mamo?- zapytał Itachi podchodząc do kobiety. Patrzyła ślepo przed siebie.
-Wróciłem- usłyszeli tak bardzo dobrze znany i głos/
-Sasuke- powiedział Itachi widząc wchodzącego brata do kuchni. Młodszy z braci zaś spojrzał na nich niezrozumiale, nie wiedząc co się stało. Pod nogami matki leżał rozbity talerz a gdzie nie gdzie porozrzucane kawałki ciasta. Jego matka nagle odwróciła się i szybko znalazła przy młodszym synu. Sasuke po chwili poczuł piekący ból na policzku, a jego zdezorientowane spojrzenie padało na matkę, która zatykała usta ręką, a w oczach miała łzy.
-Powiedź że to kłamstwo, kochanie powiedź że nie masz już nic wspólnego z Madarą- po tych słowach jego oczy rozszerzyły się. Skąd matka wiedziała że on dalej utrzymuje z nim kontakty. I dlaczego wywołało u niej to takie emocje. Dotknął ręką delikatnie policzka i wyminął ją nie odpowiadając na jej pytania. Miał teraz mętlik w głowię.


Siedziała przed telewizorem oglądając znów powtórkę jakiegoś nudnego serialu. Na sobie miała jakieś stare szorty i top z dość sporym dekoltem. Przytulała do siebie jedną ze swoich poduszek. Cały czas wpatrzona była w ekran telewizora, lecz myślami uciekała ciągle do wydarzenia z dzisiejszego południa w pracy. Przeklinała sama siebie przypominając sobie co powiedziała przy znajomych z pracy. Zastanawiała się w ogóle dlaczego powiedziała coś takiego, przecież miała sobie dać z nim spokój. Westchnęła ciężko i spojrzała na zegarek. Było już grubo po dziesiątej. Jutro miała wolne, ale miała dość sporo pracy na pojutrze więc pasowało by żeby zajęła się chociaż jedną trzecią tego wszystkiego. Gdy miała kierowa się ku górze, usłyszała dzwonek do drzwi. Niechętnie powlekła się w tamtą stronę, gdy ktoś nie ustępował.
-Co?- zapytała otwierając drzwi. Jednak jej zdenerwowanie przerodziło się w lekkie zdziwienie. Nie spodziewała się go zastać o tej godzinie, akurat tutaj.
-Witaj słoneczko- powiedział chłopak uśmiechając się w jej stronę i wpraszając do środka.









środa, 3 kwietnia 2013

2 seria. 32. Zbok


To nie było to o czym zawsze marzyła. Nawet nie spodziewała się ze tak skończy. Oparła czoło o kafelki wzdychając ciężko. Właśnie brała prysznic zmywając z siebie zapach wczorajszej nocy. Czuła się zażenowana, nie to żeby wczoraj jej się nie podobało, tylko to co zdarzyło się dzisiejszego ranka ją troszkę przerosło. Obudziła się wtulona w Sasuke, na początku leżała zastanawiając się co zrobić i jak się zachować gdy się obudzi, ale chłopak najwyraźniej nie miał zamiaru zbyt szybko wstawać. Jakoś wygramoliła się spod jego ramienia i szybko opuściła jego łóżka. Ubrała wczorajszą bieliznę i sukienkę po czy zabierając buty skierowała się ku wyjściu z jego pokoju. Po cichu zeszła po schodach na dół i chciała opuścić jego dom jak najszybciej.
-Sakura?-usłyszała bardzo znajomy głos. Odwróciła się uśmiechając.
-Dzień dobry pani Uchiha- powiedziała grzecznie, chodź przeklinała na siebie w duchu że jeżeli zaraz się nie pośpieszy to spóźni się do pracy.
-Mamo, wiesz gd….- zaraz za mamą pojawił się starszy brat i widząc różowowłosą upuścił szklany wazon i z otwarta buzią patrzył na dziewczynę.
-Witaj Itachi- powiedziała lekko zdenerwowanym głosem. No to miała przechlapane na cacy.
-Co ty tu….Nie, nie możliwe- powiedział patrząc na nią uważnie.
-No wiesz – odezwała się troszkę speszona.
-To znaczy że jesteście znów ze sobą?- spytała prze szczęśliwa matka chłopaków.
-Spóźnię się do pracy muszę lecieć  wywinęła się szybko i uciekła. Znów przeklęła na siebie w myślach. W oczach matki Sasuke mogła wyjść na panienkę do towarzystwa dla synka, a Itachi ją przecież zje. Obiecała że będzie się trzymała z dala od jego brata, a tu patrzcie chwile później idzie z nim do łóżka i wcale tego nie żałuje. No właśnie to było najgorsze, ze ona wcale nie żałowała tego co zrobiła  a wręcz podobało jej się wczoraj. Tak bardzo stęskniła się za jego dotykiem. Szybko uciekła z posesji Uchiha i zatrzymując taksówkę udała się do domu, spieszyła sie do pracy.

Nie mógł uwierzyć w to co własnie zobaczył. Sakura własnie wymykała się od niego z domu, jej sukienka była pognieciona a buty miała w rękach. Spojrzał kątem oka na swoją matkę i przełknął ślinę. Była wniebowzięta  Oczy jej błyszczały jak małemu dziecku gdy zobaczy nowa zabawkę.
-Aaaa, w końcu Sakurcia będzie moją córeczką- krzyknęła ucieszona w stronę Itachiego, pani domu, przytulając go delikatnie. Niestety syn nie podzielał za bardzo jej optymizmu. Uśmiechnął sie delikatnie po czym gdy matka się uspokoiła postanowił zajrzeć do młodszego braciszka. Szybko oderwał się od mamy i szybko obracając się na piecie miał zamiar ruszyć w stronę pokoju brata. Jednak nie było mu to dane gdyż gdy tylko się odwrócił jego młodszy brat, stał w samych bokserkach w przedpokoju ziewając i przeczesując włosy.
-Co jest? strasznie tu głośno?- zapytał jak gdyby nigdy nic wymijając swojego brata i kierując sie do kuchni w której znajdowała się jego matka. Podszedł do niej całując ją w policzek po czym skierował się do lodówki z której wyciągnął karton mleka i napił się dużego łyka.
-Co to miało być?!- warknął Itachi wchodząc tuż za bratem. Jego wyraz twarzy nie był zbyt przyjaźnie nastawiony.
-O co ci chodzi? W domu jestem mogę chodzić tak ubrany- odparł niczego nieświadomy Sasuke nie rozumiejąc wybuchu brata.
-Tak sie ciesze kochanie- odezwała się w końcu matka uśmiechając od ucha do ucha do młodszego syna. Sasuke teraz nie wiedział o co chodzi, spojrzał pierw na matkę po czym na brata ze zdezorientowaniem.
-O czymś nie wiem?- zapytał marszcząc brwi i upijając kolnego łyka mleka. Wczorajszy alkohol dawał o sobie znaki.
-Miałeś trzymać się z dala od Sakury- wybuchnął Itachi patrząc na brata zaciskając swoje pieści. Sasuke jak i jego matka zdziwili się wybuchem starszego Uchihy. Sasuke po chwili już zrozumiał skąd ta złość lecz matka patrzyła zdezorientowana na obu synów.
-Itachi co się stało? Przecież.....- nie skończyła gdyż szybko jej przerwano.
-Nie rozumiesz mamo! To sprawa między nami- po tych słowach wyszedł z salonu dając im do zrozumienia że ta rozmowa dotyczy tylko dwóch braci. Sasuke tylko westchnął po czym odłożył mleko do lodówki po czym ruszył za starszym bratem. Nie zdziwił się gdy ten wszedł do swojego pokoju. Szybkim krokiem ruszył za nim zamykając za sobą drzwi. Nie zamierzał siadać, oparł sie o drzwi zakładając ręce na piersi i czekając az zacznie. Chciał to mieć już za sobą.
-Powiedziałeś że więcej się do niej nie zbliżysz!- krzyknął Itachi zdenerwowany.
-Ale zmieniłem zdanie- odparł beznamiętnie patrząc na brata znudzonym tonem. Widział że ta odpowiedz jeszcze bardziej go zdenerwuje , ale jakoś mało go to interesowało.
-Nie chcę by znów cierpiała- tym razem głos starszego był opanowany i łagodniejszy  Tym razem to Sasuke zacisnął dłonie na swoich ramionach patrząc na brata.
-Nie skrzywdzę jej- odparł szybko z zamiarem wyjścia.
-Tego nie wiem, chce tylko wiedzieć jedno  Młodszy znów spojrzał na brata z zaciekawieniem po czym westchnął i spojrzał mu prosto w oczy, wiedział że przed nim nie ukryje niczego, a prędzej czy później będzie musiał mu powiedzieć.
-Nie potrafię zapomnieć, dalej mi zależy- po tych słowach szybko opuścił pokój brata przy okazji spoglądając na zegarek. Był już spóźniony do pracy, mimo że był szefem liczył sobie punktualność. Itachi patrzył na oddalającego sie brata z niedowierzaniem. Potrząsnął głową po czym delikatnie się uśmiechnął.
-Dorosłeś- po tych słowach także opuścił swój pokój i ruszył w stronę kuchni by wyjaśnić zajście matce.


Stała właśnie ze spuszczoną głową dostając reprymendę za to że spóźniła sie do pracy, a najgorsze było to ze od własnego szefa, który także próbował ją uwieść. I mimo tego że wykładał jej jakieś kazanie to nie bardzo go słuchała. Zastanawiała sie teraz jak spojrzy w oczy Itachiemu, a co gorsze jego młodszemu bratu. Przygryzła delikatnie dolną wargę po czym westchnęła.
-Czy ty w ogóle mnie słuchasz Sakura?- spojrzała natychmiast na szefa i się delikatnie uśmiechnęła.
-Oczywiście- odparła grzecznie.
-Więc o co prosiłem?- zapytał zakładając ręce na piersiach i patrząc na nią uważnie. Dziewczyna przeklęła w myślach. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-Więc....- nie potrafiła się wysłowić. Ren znów westchnął po czym sam delikatnie się uśmiechnął.
-Oj Sakura co ja mam z tobą zrobić, zanieś papiery z mojego biurka do Shiro, niech je podpisze, a potem sprawdź czy nie ma nic od Uchiha Company, to narazie tyle, a i skup się na pracy- po tych słowach wszedł do swojego gabinetu zostawiając ją samą ze sobą. Westchnęła ciężko opadając na swoje krzesło. Czekał ją naprawdę ciężki dzień w pracy, więc szybko zabrała sie za swoją robotę.

Załatwił w swojej firmie wszystko co miał do załatwienia a resztę papierkowej roboty zostawił Naruto, który aż rwał sie do tej pracy za dodatkową kasę. Mówił że bardzo mu kasa potrzebna, ale gdy chciał mu ją pożyczyć to odmówił. Powiedział zę sam musi na to uzbierać wiec więcej się nie wtrącał tylko próbował mu wciskać jakąś robotę która może sobie dorobić. Stał właśnie przed budynkiem firmy, gdzie pracowała Sakura. Uśmiechnął sie na samo wspomnienie zeszłej nocy spędzonej razem z nią. Kto by pomyślał że jest taka śmiała i chętna po alkoholu na takie zabawy. Zaczerpnął świeżego powietrza po czym wkroczył głównym wejściem do firmy. Od razu dało sie słyszeć szepty kobiet na jego temat co oczywiście od razu zbywał ignorując je swoim lodowatym spojrzeniem. Szybko znalazł sie w windzie i wcisnął guzik ostatniego pietra, gdzie pracowała zielonooka. Dość szybko znalazł sie na górze i gdy tylko wysiadł z windy przywitały go trzepoczące rzęsami dziewczyny. Szybko minął korytarz i wszedł do pukania do drzwi na końcu  Znajdował sie tam gabinet Sakury, a zaraz za nim były drzwi do gabinetu Rena. Gdy tylko ją zobaczył, widział jak na jego widok zakrztusiła się kawą i zaczęła szybko zbierać papiery z biurka by ich nie pobrudzić.
-Co ty tu robisz?- zapytała szybko , niemal krzycząc. Chłopak tylko uśmiechnął się do niej podchodząc i wręczając jej mały pakunek.
-Proszę- powiedział po czym usiadł na przeciwko niej.
-Co to?-zapytała delikatnie potrząsając pakunkiem.
-Prezent, o której kończysz?- zapytał patrząc na nią beznamiętnym wzrokiem. Dziewczyna delikatnie się speszyła po czym usiadła na swoim miejscu i delikatnie podsunęła pakunek w jego stronę.
-Przykro mi panie Uchiha nie mogę przyjmować prezentów,a dziś kończę późno  Zaraz powiem szefowi że pan przyszedł- odparła szybko zmieniając ton i sztucznie się uśmiechając w jego stronę.
-Cóż za oficjalny ton, wczoraj jakoś ci nie przeszkadzało moje towarzystwo- wiedział ze to podziała bo dziewczyna od razu chwyciła szybkiego rumieńca, a na jej czole pojawiła sie mała żyłka.
-Chcesz się tu kłócić Uchiha?- zapytała patrząc na niego ze zdenerwowaniem.
-A gdzie się podziało pan, kochanie- nachylił się delikatnie patrząc jej w oczy.
-Tak zwraca się do gentlemen'ów, ale ty do nich nie należysz- odparła szybko.
-Jak to nie, zapytałem przecież wczoraj czy aby na pewno chcesz to zrobić- po tych słowach dziewczyna myślała ze eksploduje. teraz przegiął.
-Słuchaj no idioto, to co zdarzyło sie wczoraj....
-było niesamowite- przerwał się uśmiechając sie do niej delikatnie i tak prawdziwie  że aż poczuła jak jej serce zaczyna mocniej bić. Nie wiedziała co ma powiedzieć, nie spodziewała sie takich słów. Myślała ze teraz będzie ją nękać ze jest łatwa czy coś. Przełknęła ślinę patrząc mu prosto w oczy. Jego twarz ciągle była tak blisko, co chwilę jej wzrok przenosił się na jego kuszące usta.
-Jesteś w pracy Pani Haruno, tu nie wolno, chyba że bardzo potrzebujesz skorzystać z toalety to cię odprowadzę  szepnął zbliżając się jeszcze bliżej. Dziewczyna od razu się ocknęła i prychnęła.
-Zbok- po tych słowach wstała z rumieńcem i ruszyła w stronę gabinetu szefa. Sasuke tylko błądził za nią wzrokiem dalej się uśmiechając. Dobrze że wrócił do domu.


------------------------------------------------------------------
Szczerze? to nie spodziewałam się że jeszcze coś tu napiszę. Myślałam o usunięciu tego bloga ze względu na to iż chyba niewiele osób to jeszcze czyta, ale stwierdziłam ze chyba mogę pociągnąć tę historię do końca  chciałam ją szybko zakończyć, ale jak piszę notkę to za każdym razem przychodzą mi nowe pomysły. Więc mam nadzieję ze spodoba wam sie choć troszkę  a co do historii to może będzie jeszcze z 10 notek i koniec, ale to sie okaże ;)