Naprawdę nie rozumiała facetów i chyba nigdy w życiu nie
będzie próbowała. Siedziała przed swoim biurkiem i segregowała różne papiery,
które musiała potem zeskanować i powysyłać do firm, z którymi współpracuje jej
firma. Westchnęła i odłożyła na chwilę wszystko by móc trochę odpocząć.
Spojrzała na drzwi od gabinetu szefa po czym przełknęła cicho ślinę. Była
naprawdę bardzo ciekawa co tam się wyrabia, skoro praktycznie ich nie słychać i
siedzą już tam dość długo. Zastanawiała się czy czasem znów nie piją, ale wtedy
by byli głośniej, albo by ją wołali by przyszła do nich. Spojrzała na swoją
robotę która jeszcze jej została po czym znów spojrzała na drzwi i po cichu
odsunęła krzesło od biurka. Zajrzy tylko na chwilę i zapyta czy nie chcą się
czasem napić kawy, albo czegoś. Zerknie co robią i już jej nie ma. Uśmiechnęła
się do swoich myśli po czym przeszła do realizacji swojego planu. Podeszła do
drzwi, przystawiła do nich delikatnie ucho po czym westchnęła i delikatnie
zapukała.
-Um, przepraszam? Może podać coś do picia?- wkroczyła do
gabinetu i aż ją zamurowało. Jej szef Ren siedział nad stertą papierów
zamyślony co chwilę coś uzupełniając, zaś Sasuke cały czas coś pisał na swoim
laptopie, obydwoje byli tak zajęci swoją pracą że nawet nie zauważyli kiedy
dziewczyna weszła do biura. Uśmiechnęła się delikatnie po czym opuściła gabinet
i udała się do kuchni by zrobić i po kawie i może jakaś przekąskę.
-Sakura-san- usłyszała swoje imię i spojrzała na trzy
kobiety które siedziały akurat chyba na przerwie i patrzyły na nią machając
ręką aby do nich podeszła. Zdezorientowana spojrzała na nie i niechętnie zaczęła
isc w ich kierunku. Pierwszy raz ją zaprosiły do siebie, przeważnie nie
rozmawiała z nikim oprócz szefem w firmie. Mimo wszystko może w końcu będzie
miała koleżanki w pracy i nie będzie musiała jadać sama na przerwach.
-Tak?- zapytała grzecznie uśmiechając się delikatnie.
-Masz trochę czasu?- zapytała jedna pokazują jej wolne
miejsce by usiadła. Ta oczywiście skorzystała i przysiadł się.
-W tym momencie trochę- odpowiedziała. W końcu przecież
pracuje już dość długo i jeszcze nic nie jadła , do tego przecież szef jest
strasznie zajęty wiec nawet nie zauważy że zrobiła sobie przerwę.
-Hej powiedz, rozmawiałaś ze wspólnikiem szefa?- zapytała
blondynka, która od początku jakby chciała wiedzieć tylko to. Sakura westchnęła
cicho i spojrzała na nie po kolei. Nie sądziła ze jedyne co chciały to wiedzieć
czy gadała z Sasuke.
-Tak i to nie raz- odpowiedziała bez żadnych ceregieli.
-Więc jaki on jest? Pewnie romantyczny i sympatyczny co
nie?- teraz pytanie zadała szatynka siedząca obok niej z rozmarzonym wzrokiem.
Różowowłosa przez chwilę zastanawiała się i delikatnie skrzywiła przypominając
sobie Sasuke.
-Jest bezczelny, myśli że może wszystko, strasznie
chamski i nie lubi większości ludzi, ale nie pokazuje tego po sobie, jest
arogancki…
-Nie powinnaś tak mówić o kimś kogo ledwo znasz- oburzyła
się jedna z dziewczyn zakładając ręce na piersi. Oho chyba Sakura narobiła
sobie nowych wrogów przez tego idiotę.
-Znam go trochę i wiem że jest zadufany w sobie dupkiem,
który nie zważa na….
-Jesteś naprawdę krytyczna w stosunku do mnie- każda z
kobiet odwróciła się za siebie. Za nimi stał nie kto inni jak Uchiha
przeczesując delikatnie ręką swoje włosy i patrząc z delikatnym uśmiechem w
stronę zielonookiej, której spojrzenie wyrażało tylko jedno. O cholera.
-Myślałam że pracujecie- odparła wstając i poprawiając spódnicę.
-Mamy przerwę- odparł jej ciągle patrząc na nią tym swoim
spojrzeniem.
-Sakura- san myślę ze powinnaś przeprosić Sasuke-san za
to co mówiłaś- odezwała się znów blondynka patrząc na mężczyznę zakochanym
wzrokiem. Dziewczyna prychnęła tylko i założyła ręce na piersi.
-Kiedy on naprawdę jest zwykłym dupkiem- odparła patrząc niedowierzająco
na dziewczyny z jej pracy. Każda była wpatrzona w niego jak w jakieś bóstwo.
-Nie lubię jak tam
mnie nazywasz- odezwał się wymijając kanapę i podchodząc do Sakury.
-A jak? Idiota?
Kretyn? Zboczeniec?- zapytała? Była zła na niego, ale jeszcze sama nie
wiedziała dlaczego.
-Oh ja zboczeńcem? To
nie ja miałem ochotę na więcej – odpowiedział uśmiechając się zwycięsko. Sakura
poczuła jak na twarzy robi się czerwona. Przeginał i to strasznie.
-To nie ja uwiodłam
serce niewinnej dziewczyny z liceum i porzuciłam ją jak bezużytecznego psa nie
wiedząc co przeżywa w środku- odparła i odwracając się ruszyła w stronę kuchni,
gdzie miała zrobić kawę. Zostawiła lekko oszołomionego Sasuke samego ze sobą.
Zacisnął delikatnie pięści patrząc jak odchodzi. Chciał za nią isc, ale
wiedział że dziewczyna teraz nie chce go widzieć.
-Sasuke-san niech pan
ją zostawi, chyba oszalała- powiedziała szatynka wstając i dotykając delikatnie
jego ramienia.
-Oszalałaś to chyba
ty, że zwrócę uwagę na takiego pustaka- odezwał się patrząc na nią tym swoim
zimnym spojrzeniem. Dziewczyna aż drgnęła i delikatnie się od niego odsunęła.
-Sasuke-san?
-Nie chcę słyszeć że
dokuczacie ,albo obrażacie dziewczynę na której mi zależy, jasne?- wypowiedział
ostatnie słowa po czym włożył ręce do kieszeni i ruszył w kierunku biura Rena.
Chciał ją tylko zobaczyć, a jej słowa przywróciły bolesne wspomnienia. Nie chciał
jej wtedy zostawiać. Jej łzy naprawdę były tym czego nienawidził. Westchnął ciężko
po czym powrócił do swojej pracy. Jednak odzyskanie jje nie będzie znów tak
łatwe.
Siedział w kuchni,
rozgrzebując łyżeczka swoją porcję ciasta ciśniętego tu przez swoją matkę.
Patrzył tępo na nie myślami będąc gdzie indziej. Zastanawiał się dlaczego akurat
teraz? Dlaczego nie potrafił wcześniej się do tego przyznać. Nie chciał by ona znów
musiała cierpieć przez jego małego braciszka.
-Itachi?- usłyszał
głos swojej rodzicielki i spojrzał na nią pytającą. Patrzyła na niego
zatroskanym głosem.
-Oh wybacz-
powiedział widząc co zrobił z przepysznym ciastem.
-Coś się dzieje?-
zapytała go przysiadając się do niego i delikatnie kładąc swoją dłoń na jego.
Spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem, po czym ścisnął jej dłoń.
-Nie chcę cię niczym zadręczać-
powiedział to i chciał puścić jej dłoń, lecz ona ją przytrzymała.
- Itachi synku- znów
powiedziała to ty swoim kochanym matczynym głosem, który potrafił roztopić każdy
lód na sercu. Wahał się przez chwilę, ale postanowił jej jednak powiedzieć.
Może ona będzie wstanie pomóc, przecież jej też na tym zależy.
-Zastanawiam się nad
motywami Sasuke, po co teraz wrócił, dlaczego zaczął zadręczać Sakurę, dlaczego
dopiero teraz powiedział że mu zależy, dlaczego wtedy nie został- powiedział
szybko łapiąc się jedną ręką za głowę.
-W końcu dorósł i zaczął
podążać za swoim sercem- jego matka się uśmiechała i wstała zabierając ze sobą
rozbełtane ciasto syna.
-Więc co to wszystko
łączy się z madarą?- zapytał znów przenosząc spojrzenie na matkę, która słysząc
to imię wypuściła talerzyk z ręki, który roztrzaskał się na podłodze.
-Mamo?- zapytał
Itachi podchodząc do kobiety. Patrzyła ślepo przed siebie.
-Wróciłem- usłyszeli
tak bardzo dobrze znany i głos/
-Sasuke- powiedział
Itachi widząc wchodzącego brata do kuchni. Młodszy z braci zaś spojrzał na nich
niezrozumiale, nie wiedząc co się stało. Pod nogami matki leżał rozbity talerz a
gdzie nie gdzie porozrzucane kawałki ciasta. Jego matka nagle odwróciła się i
szybko znalazła przy młodszym synu. Sasuke po chwili poczuł piekący ból na
policzku, a jego zdezorientowane spojrzenie padało na matkę, która zatykała
usta ręką, a w oczach miała łzy.
-Powiedź że to kłamstwo,
kochanie powiedź że nie masz już nic wspólnego z Madarą- po tych słowach jego
oczy rozszerzyły się. Skąd matka wiedziała że on dalej utrzymuje z nim
kontakty. I dlaczego wywołało u niej to takie emocje. Dotknął ręką delikatnie
policzka i wyminął ją nie odpowiadając na jej pytania. Miał teraz mętlik w
głowię.
Siedziała przed
telewizorem oglądając znów powtórkę jakiegoś nudnego serialu. Na sobie miała jakieś
stare szorty i top z dość sporym dekoltem. Przytulała do siebie jedną ze swoich
poduszek. Cały czas wpatrzona była w ekran telewizora, lecz myślami uciekała
ciągle do wydarzenia z dzisiejszego południa w pracy. Przeklinała sama siebie
przypominając sobie co powiedziała przy znajomych z pracy. Zastanawiała się w ogóle
dlaczego powiedziała coś takiego, przecież miała sobie dać z nim spokój. Westchnęła
ciężko i spojrzała na zegarek. Było już grubo po dziesiątej. Jutro miała wolne,
ale miała dość sporo pracy na pojutrze więc pasowało by żeby zajęła się chociaż
jedną trzecią tego wszystkiego. Gdy miała kierowa się ku górze, usłyszała
dzwonek do drzwi. Niechętnie powlekła się w tamtą stronę, gdy ktoś nie
ustępował.
-Co?- zapytała otwierając
drzwi. Jednak jej zdenerwowanie przerodziło się w lekkie zdziwienie. Nie spodziewała
się go zastać o tej godzinie, akurat tutaj.
-Witaj słoneczko-
powiedział chłopak uśmiechając się w jej stronę i wpraszając do środka.