niedziela, 19 stycznia 2014

2 seria. 43. Mamo

Leżała wśród artykułów patrząc na pajęczyny które znajdowały się na poddaszu. Nie wiedziała ile już tak leżała. Nie liczyła czasu, a tutaj światło dnia i ciemność nocy nie docierały. Nie było także słychać jakby ktoś dobijał się do drzwi. Totalnie nic, tylko ona i pustka. Dlaczego akurat ona? Dlaczego ojciec przez tyle czasu trzymał w ukryciu to wszystko? To znaczy że kim ona była, to dlatego jej matka jej nienawidziła? Bo podszywała się pod jej zmarłą córkę? Miała tyle pytań i jak na razie żadnej odpowiedzi. Po chwili przewróciła się z jednego boku na drugi i westchnęła ciężko. Robiła się spragniona i czuła jak siły z głodu jej opadają. Nie jadła nic chyba od dwóch dni, nawet nie wiedziała bo nie miała pojęcia ile czasu spędziła na poddaszu. Podniosła się delikatnie na rękach, po czym spojrzała w dół na drabinę i poczuła że delikatnie kręci jej się w głowie. Przyzwyczaiła się do światła w pokoju i zaczęła powoli kłaść nogi na drabinie. Wzięła jednak pudła wraz ze sobą. Były dwa duże pudła które musiała powoli przetransportować na dół. Musiała się wziąć za siebie i próbować cos zrobić. Za długo leżała bezczynnie nic nie robiąc. Musiała odwiedzić swoją „matkę” i zapytać ją co w tym wszystkim, jednak najpierw musiała sprawdzić te wszystkie pudła. Postanowiła że weźmie odprężającą kąpiel zje coś a gdy się wyśpi zabierze się za to wszystko. Gdy przetransportowała pudła na dół, zamknęła je w ojca szafie po czym zamknęła jego pokój na klucz i udała się na parter gdzie podłączyła z powrotem domowy telefon po czym zaczęła składać swój telefon komórkowy. Najpierw odsłuchała wszystkich wiadomości na sekretarce domowej. Większość była od brata siostry i przyjaciół. Zdziwiła się nawet gdy usłyszała jedną od Itachiego i aż trzy od Sasuke z prośbą by się odezwała. Jedna była od jej szefa że jutro ma stawić się wcześniej w pracy. NA tą wiadomość akurat prychnęła. Wzięła kartkę spod stolika i starannym pismem napisała szybką rezygnację po czym złożyła kartkę włożyła do koperty i poda ją jutro jak będzie wyjeżdżać. Było już ciemno co oznaczało że spędziła na strychu całą noc i cały dzień co nie było dla niej zdrowe. Gdy tylko uporała się z telefonem domowy zabrała się za odsłuchiwanie poczty na komórce, po czym wysłała każdemu smsa, że wszystko z nią w porządku po prostu chciała odpocząć od wszystkiego i żeby sienie martwili o nią. Spojrzała na siebie w lustrze w salonie, a na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Wyglądała strasznie. Włosy wyłaziły jej z koka we wszystkie strony. Jej twarz była blada i wyglądała na strasznie zmęczoną. Oczy i policzki miała czerwone od płaczu, a usta strasznie suche. Westchnęła po czym poszła do kuchni przyrządzić sobie porządną kolacje i ciepłą herbatę którą ją rozgrzeje. Po zjedzonym posiłku poszła do swojego pokoju wziąć długą i odprężającą kąpiel, a potem ubierając szorty i za duża bluzkę ułożyła się spać i nie dużo nawet myśląc przed snem nie wiedziała kiedy zasnęła.


Był zdenerwowany na siebie, wczoraj siedział do późna w pracy i nie wiedząc kiedy nawet zasnął po powrocie do domu i pierwszy raz w życiu zdarzyło mu się zaspać. Przeklinał na siebie w myślach wiążąc krawat i ubierając pośpiesznie marynarkę. Zbiegł po schodach na dół, porwał kanapkę ze stołu pocałował matkę w policzek i szybko wybiegł z domu. Z kanapką w buzi przeszukiwał kieszenie w poszukiwaniu kluczyków do samochodu.
-Kochanie- usłyszał głos swojej matki i spojrzał w jej kierunku i uśmiechnął się w myślach widząc ją uśmiechniętą stojącą w progu z jego teczką i kluczykami. Podszedł zabrał od niej rzeczy podziękował i ruszył do pracy. Jadąc zaczął przeglądać telefon służbowy, czy nie ma jakiś nowych wiadomości, ale oprócz Rena, nikt się do niego nie dobijał. Rzucił telefon na siedzenie pasażera i spojrzał tylko przelotem na prywatny, ale jego jeszcze nie przeglądał. Zaczynał się martwić o Sakure bo nie odzywała się do nikogo od trzech dni co było dziwne. Przecież miała wolne więc myślał że spotka go choćby u niego w domu na pogaduszkach z Itachim, ale nie zjawiła się ani razu, nawet jej brat się o nią martwił. Gdy dojechał pod firmę jego szofer już czekał by zabrać samochód. Chłopak pośpiesznie poprawił krzywy krawat, przejechał dłonią po włosach i zabrał swoje rzeczy zostawiając kluczyki w stacyjce. Dopiero teraz odblokował swój prywatny telefon i zobaczył że ma wiadomość od różowowłosej. Uśmiechnął się na tę myśl i szybko ją odczytał po czym wybrał do niej numer i zadzwonił. Przywitał się skinieniem głowy z recepcjonistką i ruszył dalej czekając aż dziewczyna łaskawie odbierze telefon. Myślał że dziewczyna chyba jednak nie ma ochoty rozmawiać , ale jednak po czwartym sygnale usłyszał jej zaspany głos.
-Co?- warknęła
-Myślałem że jesteś już w pracy- odezwał się dziwiąc się że ją dopiero obudził. Przecież o tej godzinie już dawno powinna być na nogach.
-To źle myślałeś- chyba nie była w najlepszym humorze przeszło mu przez myśl.
-Nie chciałabyś wybrać się ze mną na lunch?
-Jestem zajęta- jej ton głosu już nie był taki ostry, ale słyszał że ziewa i wyobraził ją sobie jak przeciera zaspane oczy i przyduża koszulka opada z jej ramion.
-Nie znajdziesz nawet chwili?- nie dał się tak łatwo zbyć. Nie słyszał nic przez chwilę, po czym usłyszał ja dziewczyna wypuszcza powietrze.
-Zgoda- uśmiechnął się do siebie po czym  spojrzał na swój zegarek.
-O której masz czas?
-A o której ci pasuje?
-12?
-Ok, tam gdzie zawsze- i rozłączyła się. Cieszył się że jednak wybierze się z nim na ten lunch. Jednak przed tym czeka go ciężka praca, wiec musi wziąć się jak najszybciej do pracy.


Cisnęła telefonem w poduszki i westchnęła ciężko. Tak dobrze jej się spało a ten gbur musiał ją obudzić. Wiedziała że teraz nie ma sensu już się kłaść. Spojrzała na zegarek który wskazywał godzinę siódmą czternaście i westchnęła. Ubrała na nogi kapcie, wzięła gumkę do włosów z komody i spięła włosy w luźny kok. Zeszła do kuchni gdzie zjadła śniadanie i wypiła ciepłą kawę po czym ruszyła w stronę pokoju ojca. Po drodze zgarnęła butelkę z wodą i była gotowa by chociaż zacząć sprawdzać te pudła. Zapisała sobie jeszcze w telefonie budzik żeby nie spóźnić się na lunch i żeby zabrać rezygnację, a Sasuke zapewne ją dostarczy za nią. Było to dla niej trochę dziwne że nie miała żadnych sprzeciwów by wybrać się z nim coś zjeść, może to dlatego że jednak Ryohei to nie było to? Ale teraz nie potrafiła zaprzątać sobie głowy chłopakiem, bo bardziej po głowię jej chodziły wczorajsze informacje. Skoro prawdziwa Sakura nie żyje to kim jest ona. Zamknęła się w pokoju i wzięła jedno pudło położyła na łóżko. Przełknęła głośno ślinę po czym zaczęła drżącymi rękami je otwierać. Gdy już je otworzyła zajrzała do środka i zobaczyła stertę papierów. Wywaliła je na łóżko po czym zaczęła przeglądach je powoli. Były tam akta jej urodzenia, papiery adopcyjne i do tego jeszcze kilka wycinków z gazet o wypadku. Przejrzała swoje akta i jakoś lżej jej się zrobiło że jednak 28 marca jest jej prawdziwą datą urodzenia, ale w takim razie którego urodziła się Sachi? Spojrzała kątem oka na papiery adopcyjne, ale jakoś nie miała zamiaru ich czytać. Było bardzo dużo tego i widocznie mieli jakieś problemy z jej adopcją, ale w końcu i tak doprowadzili to do końca. Zobaczyła jednak białą teczkę pośród tego wszystkiego z wielkim napisem „SAKURA”. Odgarnęła wszystko i wzięła ją w ręce, nie była gruba, ale wiedziała że tam może dowiedzieć się czegoś o sobie. Delikatnie ją otworzyła i pierwsze co przykuło jej uwagę było zdjęcie na środku. Delikatnie je dotknęła i przejechała drżącym falcem po mężczyźnie uśmiechającym się od ucha do cha. Miał czerwone włosy i przytulał drobną białowłosą kobietę. Widać było po jej twarzy że jest zmęczona, ale uśmiechała się , a w knocikach jej oczu można było dostrzec łzy. W rękach mocno ściskała zawiniątko. Dziecko, którym była pewnie ona.
-Tato- szepnęła patrząc na uśmiechniętego mężczyznę. Chciała by go znów ujrzeć, jego szare oczy tak bardzo hipnotyzujące, ale tutaj miał zamknięte oczy więc nic nie mogła dostrzec. Kolejne pytania zaczęły jej się układać w głowię. Skoro ojciec mógł zdradzić matkę Sasoriego i Sachiko i miał dziecko, czyli ja z tą kobietą, to po co były papiery adopcyjne? Dlaczego on zdecydował się ja wychować a nie matka. Odłożyła zdjęcie na bok i wyciągnęła z teczki małą książeczkę. Otworzyła ją i coś ścisnęło jej serce. Wszędzie była taka malutka, a kobieta ją przytulała i ściskała. Na niektórych zdjęciach było widać jak uczy się chodzić, albo ją karmi. Na każdym zdjęciu kobieta wyglądała na taką szczęśliwą. Było nawet zdjęcie jak jej ojciec spał a ona siedziała mu na plecach i markerem coś po nich pisała. Poczuła jak w jej oczach zbierają się łzy. Uśmiechała się, ale miała ochotę się rozpłakać. Więc miała jakąś pamiątkę po prawdziwej matce. Cieszyła się, nie znała jej , ale cieszyła się że ma cos co będzie jej o niej przypominać. Dalej była kaseta, którą musiała później obejrzeć, a dalej były akta jej prawdziwej matki. Dowiedziała się że ma na imię Ami. Zielone oczy odziedziczyła po niej. Dalej były koperty które nigdy nie były otworzone i nie wiedziała czy powinna je otworzyć, ale skoro napis był Sakura to znaczy że to jest dla niej. Otworzyła kopertę z numerem jeden i jej oczom ukazało się staranne pismo, tak podobne do jej. Zaczęła powoli czytać.

„Kochana Sakuro jak się czujesz? To chyba nie jest dobry początek listu zważywszy na to że nigdy nie rozmawiałyśmy prawda? Przepraszam ze nie ma mnie przy tobie, ale jestem przekonana że jesteś już śliczna i dorosłą kobietą. Pewnie jesteś podobna do ojca prawda? Chociaż cieszę się że chociaż masz moje oczy, przynajmniej jedno. Czy ojciec dobrze dba o ciebie? Mam nadzieje że jakoś sobie radzi i nie utrudnia ci życia. Tak bardzo chciałabym wiedzieć jak teraz wyglądasz. Pamiętaj że mama cię zawsze będzie kochać.

Tak skończył się pierwszy list, a ona poczuła w sobie mieszane uczucia. Dlaczego pisała list? Dlaczego jej nie potrafiła wychować tylko pozostawiła ją samą? Nie myśląc dużo zaczęła już otwierać kolejną kopertę, w której list był znacznie dłuższy.

„ Przepraszam za moje słowa, pewnie nie dały ci dużo do myślenia jako o mnie jak o matce. Nigdy nie  chciałam cię stracić, a do tego twój ojciec jest strasznie słaby psychicznie. Kochanie, przepraszam za wszystko, ale może jeszcze będziesz potrafiła mi wybaczyć. Powinnam ci wytłumaczyć mnie przy tobie nie ma bo twój ojciec pewnie nic ci nie powiedział, nie zdziwiłabym się. Ale kochanie czy on się ma dobrze? Czy mimo wszystko potrafił cię wychować? Czy jesteś szczęśliwa?”

I znów koniec i kolejny uścisk w sercu. Zostały jej jeszcze dwie koperty. Przełknęła głośno ślinę i chciała sięgnąć po kolejną, ale usłyszała pikanie swojego telefonu. Spojrzała na zegarek który wskazywał 11.30 i przełknęła w myślach. Dwie koperty kusiły ją niesamowicie, ale musiała jakoś wyglądać na lunchu z Sasuke, więc zrezygnowała z ich otwarcia teraz i wstała po czym udała się do siebie do pokoju by się ubrać i skorzystać z ubikacji. Włosy spięła w koński ogon, było coraz chłodniej więc ubrała niebieskie rurki, do nich koszulę i brązowe botki na lekkim obcasie. Założyła na siebie skórzaną kurtkę i opuściła mieszkanie. Cieszyła się że dziś nie padało, ale pogoda i tak mimo wszystko nie wyglądała najlepiej. Podsunęła kurtkę pod samą szyję i spojrzała w stronę garażu. Stał tam jej samochód jak i motor, ale już nie pamięta nawet kiedy ostatnio siedziała za kółkiem. Westchnęła i ruszyła w stronę przystanku autobusowego. Nie miała ochoty na jazdę autobusem, ale wolała nie wsiadać za kierownicę. Nie czuła się najlepiej po tym co się dowiedziała, a nie chciałaby spowodować jakiegoś wypadku samochodowego.
-Może księżniczka da się powieźć?- usłyszała i już chciała odparować jakąś chamską uwagę gdy zobaczyła uśmiechniętego delikatnie Sasuke siedzącego za kierownicą czarnego BMW. Prychnęła tylko lekko i otworzyła drzwi od pasażera strony i wygodnie usiadła.
-Czyżbyś dal szoferowi wolne?- zapytała kąśliwie gdy ruszyli, a on tylko spojrzał na nią kątem oka.
-Cos jesteś dziś nie w sosie co? Masz te dni- poczuł jak dziewczyna go szturchnęła w ramię, nie za mocno, ale chłopak i tak się uśmiechnął.
-Wiesz mogę jeszcze zmienić zdanie i wrócić do domu- odparła chcąc odpiąć pasy.
-A więc będę jeździł tak w kółko bylebyś nie wysiadła- odparował i już chciał zjechać w inną uliczkę, ale dziewczyna się poddała i podjechali pod kawiarenkę do której przychodzili jeszcze za czasów liceum. Wysiedli i Sasuke przytrzymał dziewczynie drzwi za nim weszła do kawiarenki, a sam wszedł za nią. Usiedli przy jednym z wolnych stolików i zamówili po kawie i po tortilli z papryka, kukurydzą i rukolą i czekali na swoje zamówienia w ciszy, gdy kelnerka przyniosła im kawy uśmiechnęła się delikatnie w stronę chłopaka, ale ten nawet nie zauważył tego gestu bo ciągle był wpatrzony w dziewczynę która siedziała naprzeciwko niego pogrążoną we własnych myślach.
-Co się dzieje?- zapytał gdy kelnerka ich opuściła, a ona raczyła obdarzyć go spojrzeniem.
-Jak tam przygotowania do ślubu?- zapytała opierając się o oparcie i zakładając ręce na piersiach. W sumie nie wiedziała po co pytała, ale była ciekawa. Miała ochotę wstać dać mu w twarz żeby przejrzał na oczy że ta dziewczyna nie jest nic warta, że sypia z Ryoheiem, a on jest tylko pionkiem w jakiejś grze Madary bo potrzebują jej i czegoś co posiadał jej ojciec i oni myślą że ona też to posiada. Widziała jak mięsnie chłopaka po woli się spinają, a jego dobry humor gdzieś ulatuje i na twarzy znów pojawia się ten chłodny wyraz. Przygryzła delikatnie dolną wargę zrezygnowana że w ogóle wspomniała o tym, ale cóż kości zostały rzucone.
-Wiesz że nie interesuje mnie to- odparł sucho i także oparł się plecami o tył krzesła i spojrzał za okno. Westchnęła cicho, jednak jest chyba jedyną osobą z którą Ona potrafi porozmawiać mimo tego wszystkiego.
-Więc czemu nie zrezygnujesz?- znów spojrzał na nią tym chłodnym spojrzeniem i poczuła jak ciarki przebiegają po jej ciele. Może jednak ten lunch to nie był najlepszy pomysł.
-Wiesz że to nie takie proste, zawdzięczam dużo wujkowi i nie mogę od tak odrzucić tego wszystkiego.- poczuła jak wzbiera się w niej gniew i oparła się bardziej o blat stolika i spojrzał na niego gniewnie.
-Nic mu nie zawdzięczasz, dla niego jesteś kolejnym pionkiem w tej durnej grze- tym razem to on się zdenerwował bo też zbliżył twarz w jej stronę i warknął.
-A co ty niby możesz wiedzieć?- wstała uderzając dłońmi o stolik. Nie interesowało ją to że ludzie teraz zwracali na nich uwagę, ale chłopaka też jakoś mało to interesowało.
-A ty wiesz cokolwiek co się dzieje naokoło ciebie?- tym razem on też wstał, a na jego twarzy była wymalowana istna furia.
-Dzięki niemu doszedłem do czegoś, zostaw mojego wujka w spokoju.
-To niech on zostawi mnie!- krzyknęła zabierając kurtkę i ruszając w stronę wyjścia. Chłopak przeklął pod nosem, zostawił pieniądze na stoliku i ruszył za nią. Gdy opuścił lokal poczuł jak deszcz spada na jego ramiona i przeklął kolejny raz. Zobaczył ją idącą w stronę przystanku i szybko złapał ją za ramiona i odwrócił w swoją stronę i od razu pożałował tego bo dziewczyna wymierzyła mu siarczysty policzek. Chciał coś odpowiedzieć, ale poczuł jak dziewczyna zaczyna delikatnie uderzać o jego klatkę piersiową swoimi piąstkami. Złapał jej dłonie by móc na nią spojrzeć, ale zaczęła krzyczeć.
-Nie wiesz nic co się dzieje prawda? Nie wiesz że twoja narzeczona Mika sypia z Ryoheiem prawda? Nie wiesz ze jak i mój ojczym jak i twój ukochany wujek wiedzą o tym, nie wiesz że próbują mnie sobie przywłaszczyć by móc coś wyciągnąć ode mnie, coś o czym sama nie mam pojęcia, ale ty nie wiesz bo robią wszystko żeby cię ode mnie odciągnąć bo mógłbyś popsuć im plany. Nie wiesz nic- jej głos zaczął powoli się łamać i jej złość zaczynała opadać. On też poczuł jak cała złość na dziewczynę z niego ulatuje i nie wiedział sam co zrobić. Poczuł się bezsilny.
-Nie wiesz że codziennie muszę się z tym wszystkim mierzyć- zaczynała mówić coraz ciszej – nie wiesz nic- poczuła jak jego szerokie ramiona obejmują ją, a ona nie wiele myśląc także jego przytuliła i schowała swoją głowę w jego ramionach, w jedynych ramionach w których czułą się bezpieczna.
-Powinniśmy wyjść z tego deszczu bo się przeziębimy- przerwał po chwili młody Uchiha. Mógł z nią tak stać wiecznie, ale nie chce by była chora i powinni sobie wszystko na spokojnie wyjaśnić. Poczuł jak dziewczyna delikatnie wyswobodzą się z jego ramion i przytakuje głową. Odetchnął z ulgą że nie płakała , chociaż pewnie chciała, ale trzymała się dzielnie. Mimo to stali tak przez chwilę, a dziewczyna nagle przytknęła dłoń do ust i zaczęła się krzywić. Poczuła się niedobrze , a przecież dziś nic nie jadła oprócz delikatnego śniadania rano. Może ten nacisk wszystkich emocji zmuszał ją to wymiocin, nie wiedziała ale poczuła jak wszystko w jej żołądku chce opuścić jego zawartość. Odbiegła od chłopak oparła się o tył przystanku i poczuła jak wszystko opuszcza jej żołądek. Przetarła delikatnie dłonią usta i poczuła się zmęczona. Niebo mimo południa roiło się szarawe i wyglądało jakby był już późny wieczór. Chłopak podszedł do niej , podał jej chusteczkę złapał za dłoń i zaciągnął do samochodu.
-Mam prośbę- gdy już jechali w kierunku jej domu podała mu kopertę z napisem rezygnacja. Chłopak tylko kiwnął głową i kazał jej położyć kopertę w schowku, a on ją dostarczy jeszcze dziś do jej szefa. Gdy dojechali do jej domu zaprosiła chłopaka do środka zaparzyła herbatę położyła w salonie, a sama ruszyła do ubikacji by umyć zęby. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i westchnęła ciężko. Wyglądała strasznie z mokrymi włosami od deszczu i całym przemoczonym ubraniu. Przygryzła dolną wargę i ruszyła z powrotem na dół.
-Powinieneś wsiąść prysznic i zmienić to mokre ubranie- powiedziała wchodząc do salonu i rzucając mu jego rzeczy w których ostatnio tu nocował.
-Mam dużo pracy- odparł uśmiechając się delikatnie. Cała złość na dziewczynę już z niego wyparowała.
-Przecież mam laptopa, ty także swoje nosisz przy sobie i jeden telefon że nie czujesz się najlepiej i możesz cała robotę odrobić w domu- odparła stojąc nad ni  w tak samo przemoczonych ciuchach- zresztą nie chce żebyś się przeze mnie przeziębił.- odparła delikatnie odwracając głowę w bok i rumieniąc się. Chłopak wstał i stanął naprzeciwko niej zbliżając twarz trochę w jej stronę.
-Panno Haruno, czy pani próbuje mnie uwieść i zaprowadzić pod prysznic- jego czarujący ton sprawił że dziewczyna jeszcze bardziej się zarumieniła, ale zbliżyła się jeszcze bardziej dotykając dłonią jego klatki piersiowej, patrząc mu prosto w oczy, a drugą dłonią przeczesując delikatnie jego włosy koło ucha.
-Już dawno pana uwiodłam panie Uchiha i to nie raz- na tą uwagę chłopak prychnął śmiechem i pokręcił z dezaprobatą głową. Miała co do tego racje, uwiodła go na amen i nie zrobi z tym już nic. Tym razem to on dotknął delikatnie jej policzka po czym złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
-Gdyby nie to że nie czujesz się najlepiej już byś stała w bieliźnie pod prysznicem ze mną- szepnął jej do ucha po czym puścił ja i ruszył w kierunku jednej z sypialni by wziąć prysznic. Ona tylko uśmiechnęła się do siebie i sama ruszyła do swojego pokoju by wziąć prysznic. Mogła by się przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy. Po prysznicu ubrała się w leginsy na co narzuciła dłuższą bluzkę i ciepłe skarpetki po czym ruszyła w dół. Poczuła jak coś ładnie pachnie , a jej brzuch akurat domagał się czegoś do jedzenia bo ostatni swój posiłek musiała zwrócić. Gdy zaczynała wchodzić do salonu zaczęła dostrzegać chłopaka w kuchni. Stał jak kiedyś w szortach i bluzce z kapciami na nogach. Jego włosy były delikatnie mokre, a na barkach miał przerzucony ręcznik i coś gotował. Stanęła w framudze drzwi i zaczęła mu się przyglądać.
-Zaraz skończę- powiedział nawet na nią nie patrząc, a ona uśmiechnęła się pod nosem. Jak to się stało że są razem u niej w domu i on robi im posiłek. Usiadła przy stole i czekała aż chłopak poda jej cos do jedzenia. Przyrżadził na szybko kurczaka z warzywami i ryżem co bardzo jej smakowało i było delikatnie ostre , czyli takie jakie lubiła. Oczyściła talerz do czysta i podziękowała za posiłek. Razem umyli naczynia po czym rozpalili ogień w kominku i ona usiadła na kanapie, a chłopak na miękkim dywanie między jej nogami a ona zaczęła wycierać ręcznikiem jego mokre włosy.
-Więc?- zapytał nagle. Wiedziała że muszą pogadać, a ona na dziś i tak już miała inne plany. Westchnęła ciężko nie przerywając wycierania mu włosów. Zaczęła mu powoli mówić o tym jak jej ojczym odwiedził ja i wyznał jej że Ryohei jest z nią tylko dla pozyskania czegoś co uważają że jest w jej rękach, że sypia z Miką i że ona jest osobą która nic nie znaczy. Na chwilę się zacięła myśląc czy powiedzieć mu też o wycinkach z gazet, ale był osobą której ufała , mimo wszystko był i zawsze będzie najważniejszy. Wstała i ciągnąc go za sobą zaprowadziła go tam gdzie jeszcze nikt nie był. Zaprowadziła go do pokoju ojca i pokazała wycinki z gazet, a potem dwa listy od jej prawdziwej matki.
-Co to ma znaczyć?- zapytał patrząc na fotografię zmarłej Sakury. Przecież to było nie możliwe. Spojrzał na dziewczynę.
-Mam jeszcze dwa listy i może  z nich się dowiem kim jestem- odparła patrząc na dwie kopert położone na łóżku. Poczuła jak chłopak łapie ją za rękę i ciągnie w swoim kierunku. Poczuła jego ciepłe wargi na swoich i mimo że mogłoby się zdawać ten pocałunek za agresywny to Sasuke był delikatny. Oderwał się od niej i spojrzał w jej zielone oczy.
-To nie ma znaczenia czego się dowiesz bo ja ci mogę powiedzieć kim jesteś. Jesteś Sakurą Haruno, dziewczyną która zawsze spełnia wyznaczone sobie cele, która mimo przeciwności zawsze prze naprzód, dzie…. Nie kobietą, która wszyscy kochają- chciała się rozpłakać gdy te słowa wyszły z jego ust, ale jedynie co zrobiła to złożyła delikatny pocałunek a jego wargach i uśmiechnęła się w jego stronę.
-Dziękuje- odparła.
-Nie ważne co twoja prawdziwa matka tam napisała, jesteś sobą, a jeśli chcesz się dowiedzieć prawdy to jedź do kobiety która cię wychowała, ja poczekam na ciebie- przytaknęła, chłopak chciał wstać, ale ona złapała go za dłoń i pokazała że chce żeby tu był jak będzie czytać dwa ostatnie listy. Kiwnął głową, a ona otworzyła kopertę z numerkiem trzy i zaczęła czytać na głos.

„Mama cię przeprasza kochanie, nie chciałam tego, ale pamiętaj że zawsze jestem przy tobie. Wiesz ojciec pewnie ci tego nigdy nie powiedział, ale mama jest bardzo chora. Długo się zbierałam do napisania tego listu, ale wiem że nie zostało mi dużo czasu więc spędzam go jak najwięcej z tobą by móc cię przytulać, patrzeć jak spisz, jak próbujesz stawiać swoje pierwsze kroki. Mimo wszystko dalej jest mi trudno że nigdy nie zobaczę jak dorastasz, jak idziesz to przedszkola, jak przeobrażasz się w dorosłą kobietę. Chciałabym być przy tobie kiedy będziesz przeżywać pierwszy miłosny zawód, móc cię utulić i być przy tobie. Chciałabym zobaczyć cię w sukni ślubnej bawić wnuki. Chciałabym móc je przytulać i kochać jak ciebie, ale wiem że ty będziesz kochać je za nas obie.
Wybacz mi Sakuro że twoja mama jest taką słabą osobą, że musiała cię zostawić, mam nadzieję że wybaczysz mi to że opuściłam cię wtedy kiedy najbardziej mnie potrzebowałaś. Wybacz mi za wszystko”

Nie potrafiła już wytrzymać i łzy popłynęły z jej oczu. Cieszyła się że Sasuke jest tutaj z nią i patrzy na nią, ale musiała wytrwać. Drżącymi dłońmi otworzyła ostatnią kopertę i nie znalazła w niej listu, ale ręcznie narysowaną mapkę z zaznaczonym X w miejscu docelowym. Pokazała to chłopakowi, a on przyjrzał się temu dokładnie. Skrzywił się delikatnie.
-Wiem gdzie to jest, ale Sakura….- nie dokończył bo ona już wstała.
-Musze- odparła i chłopak z rezygnacją pokiwał głową że zgadza się. Dostał od niej ciuchy jej brata które tu jeszcze zostały bo jego garnitur był cały przemoczony. Ubrał jensowe spodnie, podkoszulek i kurtkę po czym poczekał aż dziewczyna się ubierze i razem ruszyli w stronę jego samochodu. Gdy tylko wsiadła na miejsce pasażera ruszyli w stronę która była narysowana na mapce. Gdy dojechali na miejsce poczuła skurcz w żołądku, ale musiała się wszystkiego dowiedzieć. Wyszła z samochodu i otworzyła parasolkę po czym stanęła przed wielką bramą na której widniał napis „Cmentarz”. Poczekała aż chłopak do niej dołączy i zaczęli iść tak jak było napisane na mapce. W końcu dotarli do jednego z grobów na którym widniał napis:

Ami Haruno
Urodzona 5 X 1967 zmarła 6 XII 1990
Zyła lat 23
„Zostawiła kochającą rodzinę, ale zawszę będą w jej opiece”

Patrzyła z niedowierzeniem na nagrobek i nawet nie poczuła kiedy dreszcze zaczęły przechodzić całe jej ciało. Więc jej matka zmarła gdy ona miała tylko roczek. Więc nie zostawiła jej bo tego chciała, zostawiła ją bo umarła. Nachodziły ja teraz tylko pytania w jakich okolicznościach umarła, dlaczego nikt nic jej nie powiedział. Ujrzała małą metalową skrzyneczkę na dole i dopiero teraz zauważyła że na grobie są świeże kwiaty, kadzidełko i znicze. A wiec ktoś tu przychodził, poczuła ulgę na sercu, ale kucnęła spojrzała na mała skrzyneczkę. Była przytwierdzona do grobu i na kluczyk. Pierwsze co przyszło jej na myśl to kluczyk który otwierał jej sekrety, jej ojca, więc może jej matki też. Wygrzebała klucze z kieszeni , znalazła ten najmniejszy i spróbowała nim otworzyć skrzyneczkę. Pasował, drżącą dłonią otworzyła wieczko i wyciągnęła z niej kopertę oznaczoną piątka. Wstała i zaczęła otwierać powoli kopertę. Poczuła jak z jej oczu znów lecą łzy. W kopercie było jedno zdjęcie, zdjęcie na którym jej matka nie wyglądała już na tak zdrowa. Jej skóra straciła swój blask, jej białe niczym śnieg włosy zaczęły wypadać, ale na jej twarzy gościł ten uśmiech który mógłby poruszyć skały. Trzymała małą dziewczynkę w objęciach. W jej ciele było pełno rurek, ale mimo to potrafiła się uśmiechać. Odwróciła zdjęcie i nie potrafiła wytrzymać.
-Mamo- szepnęła i wtuliła się szybko w ciało Sasuke, który nie protestował. Wyciągnął delikatnie zdjęcie z jej dłoni i przyjrzał się mu po czym także odwrócił je na drugą stronę. Uśmiechnął się delikatnie i pocałował dziewczynę w głowę.

„Kochanie pamiętaj, mama zawszę będzie cię kochać”







poniedziałek, 13 stycznia 2014

2 seria. 42. Nie żyje

Wczorajszej nocy dużo rozmyślał nad swoim życiem, popełnił w nim nie jeden błąd, ale teraz postanowił się poprawić. Musiał w końcu zacząć żyć własnym życiem. Był w odpowiednim wieku by założyć rodzinę. Miał swoją firmę, nawet jeśli by ja stracił to jest pewny że rodzina nigdy y go nie zostawił na lodzie. Ma wspaniałego przyjaciela który mimo wszystko zawsze mu pomoże. Brat miał racje, musiał się spieszyć i pozbyć Miki ze swojego życia, zastanawiał się też skąd wuj w ogóle tą dziewczynę wytrzasnął, ale nie miał zamiaru jakoś poświęcać jej zbyt dużej uwagi w swoim życiu, gdyż i tak chciał się jej pozbyć. Westchnął wchodząc do biura i witając się z recepcjonistką, która uśmiechnęła się do niego promiennie. Odwzajemnił jej uśmiech i ruszył w stronę widny. Gdy znalazł się na piętrze gdzie znajduje się jego biura, gestem ręki zawołał Naruto po czym zniknął za drzwiami gabinetu, a po chwili pojawił się Naruto szczerząc się od ucha do ucha.
-Co jest?- zapytał rozgaszczając się w fotelu gościa
-Mogę wiedzieć po jakiego grzyba dzwoniłeś do mnie wczoraj o 2 w nocy?- zapytał zdenerwowany Sasuke zrzucając z siebie marynarkę i rzucając ja na biurka.
-Przecież ci wytłumaczyłem- odparł chłopak spokojnie.
-Byłeś tak pijany że nie rozumiałem ani słowa.- na te słowa blondyn lekko się zaśmiał i podrapał w głowę.
-No bo widzisz wczoraj piłem z teściem- tym razem to Uchiha wyglądał na lekko zszokowanego.
-Teściem?- zapytał.
-No tak, wiesz wczoraj byłem u niej i poprosiłem go o rękę Hinatki i się zgodził kumasz? Jestem zaręczony- krzyknął wstając i szczerząc się do przyjaciela. Sasuke patrzył na niego delikatnie mówiąc w szoku. Nie spodziewał się po Naruto tak szybkiego kroku w stronę małżeństwa.
-Gratuluje- po chwili milczenia w końcu się odezwał i uśmiechnął w stronę kumpla- I dlatego wczoraj dzwoniłeś? Żeby się pochwalić?- zaśmiał się delikatnie, lecz Uzumaki na chwilę spoważniał i znów usiadł na krześle.
-Nie tylko, chciałem ci powiedzieć że odchodzę…. Wiesz tatko w końcu stwierdził że dorosłem i przejmę jego biznes- odparł trochę smętnie. Poczuł jednak klepnięcie w głowę i spojrzał na Sasuke który stał nad nim i się uśmiechał.
-A więc gratuluje ci jeszcze bardziej, powinieneś się cieszyć- odparł chłopak naprawdę szczęśliwy ze Naruto się powodzi.
-Ale nie będziemy pracować już razem- jęknął blondyn zasmucony. Młody prezes jednak się znów zaśmiał i uderzył kolegę w głowę.
-Nie żartuj sobie, wiesz skoro ja jestem prezesem i ty nim będziesz to możemy stworzyć razem spółkę jakaś- po tych słowach Uzumaki podniósł się i także uśmiechnął. Przybili sobie piątkę, a blondyn znów zaczął nawijać jak najęty o tym że zaręczył się.

Od wczoraj miała wolne, chciała spędzić ten czas w jakiś specjalny sposób, a jedyne co robiła to siedziała na kanapie gapiąc się w wyłączony telewizor. Od wyjścia Ojczyma nie zrobiła nic pożytecznego. Oprócz tego że poszła spać i wypiła kawę rano to nawet nic nie zjadła, nie była głodna, a jego słowa ciągle gdzieś poniewierały jej się po głowię. Westchnęła ciężko i opatuliła się bardziej kocem. Jej telefon komórkowy leżał na stole obok. Bateria była wyciągnięta ze środka więc nikt nie mógł się do niej dodzwonić. Nie chciała nawet z nikim rozmawiać. Kilka razy Hinata od rana wydzwaniała na jej domowy, ale za każdym razem odpowiadała jej sekretarka. Chciała z nią porozmawiać, ale ona nie miała zamiaru się ruszać z kanapy. Chciała spędzić na niej cały dzień. Nie miała co ze sobą zrobić, gdzie się podziać.
- Tu Haruno, jeśli to coś ważnego zostaw wiadomość- znów usłyszała swój szczęśliwy głos w sekretarce.
-Siorka co jest? Słyszałem że nikt się nie może do ciebie dodzwonić, odbierz wiem że siedzisz w domu- po tych słowach Sasori się rozłączył i w domu znów nastała błoga cisza. Niestety nie było dane się jej nią cieszyć. Znów ktoś dzwonił a ona niechętnie podniosła się z kanapy.
- Tu Haruno, jeśli to coś ważnego zostaw wiadomość
-Sakura odbierz t5en cholerny tel….
-Czego?- zapytała oschle biorąc słuchawkę.
-Nareszcie, Hinata i Naruto próbują się do ciebie dodzwonić od rana, nie mo….
-Nie ma mnie dla nikogo, przestań udawać…- po tych słowach się rozłączyła i wyciągnęła wtyczkę z gniazdka po czym zaczęła kierować się po schodach na górę do swojego pokoju. Jednak przed drzwiami jakby coś w niej pękło i obróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku tak dobrze jej za dziecka znanym. Nie wchodziła tam nigdy, zawsze mijała ten pokój, nikt tam nigdy nie mieszkał oprócz niego. Czasami tylko ścierała kurz by nie zalągł się za bardzo. Tym razem stanęła przed drzwiami pokoju gdzie sypiał jej ojciec gdy żył. Nawet Sasori tu nigdy nie zaglądał, nigdy nikomu nie pozwolił tu wchodzić. Przełkneła śłinę i delikatnie nacisnęła klamkę, drzwi się uchyliły. W pokoju panowała jedna wielka ciemność, rolety były zasłonięte, ale nawet ich odsłonięcie nie dało by żadnego efektu, gdyż na polu i tak zaczęło się już ściemniać. Zapaliła światło i rozejrzała się po pokoju. W samym środku stało wielkie łoże małżeńskie które niegdyś dzielił z jej matką, a potem sam. Łoże gdzie spędzał każdą swoją noc. Na lewo było  okno a obok niego kredens ze zdjęciami. Zdjęciami jej i Sachiko jak były malutkie. Ich uśmiechnięta matka, Sasori z grymasem na twarzy. Na ten widok na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.  Z prawej strony zaś stała toaletka nie ruszona od lat. Należała do jej matki, a nawet wtedy gdy go opuściła to on jej nie ruszył. Kochał ich matkę ponad życie, a ona nawet nie wiedziała dlaczego się rozwiedli. Koło toaletki zaraz znajdowały się drzwi do łazienki. A dalej była szafa wbudowana w ścianę. Zrobiła krok przed siebie i stanęła przed szafą. Otworzyła ją na oścież i delikatnie dłonią przejechała po koszulach które tam wisiały. Wyciągnęła jedną niebieską flanelową koszulę i przytuliła ją. Mimo upływu lat ciągle miała jego zapach zmieszany delikatnie z kurzem. Dalej trzymając ją w dłoni przejechała znów po koszulach i znalazła dwie sukienki. Jedną miętową krotką , zwykła prostą, a mimo to śliczną, druga była czerwona długa, bez ramiączek, z kokardą na jednej z piersi i długim rozcięciem na udzie. Musiały należeć do jej matki ale on nie potrafił ich wyrzucić. Poczuła jak w jej oczach zbierają się łzy. Odsunęła się od szafy na kilka kroków i odwróciła wtulona w koszulę. Rzuciła się na łóżko opatulając się koszulą ojca . Zamknęła na chwilę oczy po czym przewróciła się na plecy i otworzyła je. Miała ochotę płakać, a on zaraz by przybiegł jak zawsze. Jak była malutka to zawsze gdy się uderzyła w coś albo spadła ze schodów, zawsze był, zawsze ją ochraniał, a teraz musiała jakoś radzić sobie sama. Przetarła delikatnie oczy i znów spojrzała w sufit. Po chwili znów przetarła oczy i zmarszczyła brwi. Cos było nie tak. Podniosła się do pozycji siedzącej i przyjrzała się uważniej. Jednak jej się nie zdawało. Na suficie jedna z kafelek różniła się od innych. Jednak mimo to że wstała to i tak nie dosięgała. Na kafelce znajdowała się jakby mała czarna plamka. Szybko zeskoczyła z łóżka położyła koszulę ojca na krześle i wyszła z pokoju. Ruszyła w kierunku schodów. Szybkim krokiem je przemierzyła i po chwili znalazła się w wejściu wewnętrznym do garażu. Szybko się w nim znalazła i zaczęła rozglądać. Teraz to przydałaby jej się chociaż na chwilę męska pomoc, ale nie miała zamiaru nikogo o nic prosić. Znalazła to czego szukała, ale na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Szybko wybiegła z garażu i po chwili wróciła z krzesłem , które postawił zaraz przy jednej z pólek z narzędziami. Stajać na nim ostrożnie zaczęła ściągać drabinę , którą ktoś zostawił na samej górze jednej z półek. Przeklęła na samą siebie za to że nie zjadła dziś nic bo zakręciło się jej w głowię. Powoli i ostrożnie ściągnęła drabinę po czym zaczęła się z nią kierować w stronę schodów. Drabina nie należała do najlżejszych, a więc wyniesienie jej po schodkach garażu było ciężkie, a co dopiero wynieść ją na piętro w domu. Przed schodami westchnęła ciężko, po czym zabrała się do roboty, niestety w połowie drogi brakło jej sił i drabina po prostu wyślizgnęła jej się z rąk i spadła na sam dół. Dziewczyna westchnęła i usiadła na schodach podpierając twarz w dłoniach.
-Tylko nie to- szepnęła do siebie, po czym zrezygnowana znów ruszyła w dół schodów by znów męczyć się z drabiną.

Był naprawdę wkurzony na siostrę, dość że ostatnio w ogóle nie daje oznak życia, to jeszcze teraz p[postanowiła obrazić się na cały świat i tak po prostu wyłączyć telefon stacjonarny i komórkowy. Poszedł do niej sprawdzić co z nią, ale mimo tego że dobijał się do jej drzwi
To nie dało żadnego efektu.. Nie raczyła nawet podejść do drzwi, a on sam ie mógł wejść, gdyż wyprowadzając się z domu oddał jej klucze mówiąc że  od teraz to jest tylko jej dom skoro i on i Sachi się wyprowadzili. Westchnął kolejny raz dzisiejszego dnia i uderzył głową w kierownice. Stał właśnie pod domem swojego przyjaciela i widział jak pod dom podjeżdża czarne BMW. Uśmiechnął się delikatnie i także opuścił samochód.
-Nie widziałeś się czasem z moją siostra?- zapytał od razu gdy tylko wysiadł z samochodu. Chłopak spojrzał na niego zdziwiony.
-Jak wiesz nie spotykamy się – odparł i schylił się jeszcze po walizeczkę z dokumentami i zatrzasnął drzwi od samochodu.
-Wiem, ale myślałem że spędzacie „czas” razem skoro nie otwiera i nie odbiera- dał nacisk na słowo czas, domyślając się co jego młodsza siostrzyczka mogłaby z nim robić, kiedyś miał ochotę zabić go za to, ale przecież Sakura nie była już małą dziewczynką niewiedzącą co to sex.
-Jak to nie odbiera?- zainteresował się Sasuke opierając o samochód.
-Zachowywała się jakby coś ją ugryzło po czym odłączyła się od świata najzwyczajniej na świecie odłączając telefony- po tych słowach Sasuke chciał coś jeszcze dodać, ale zauważył starszego brata wychodzącego z domu, więc pożegnali się z Sasorim po czym ruszył w stronę domu. Gdy tylko się w nim znalazł przywitał się z rodzicami i szybko udał się do swojego pokoju. Wybrał numer do różowowłosej , ale tak samo jak na domowy na komórce odpowiedziało mu że numer jest poza zasięgiem sieci. Zdziwił się tym, chciał do niej pojechać i zobaczyć co jest, ale czy powinien, czy może tak po prostu do niej wparować? Dość długo bił się z myślami, jednak zrezygnował, jeśli dziewczyna naprawdę nie ma ochoty z nikim rozmawiać to może  faktycznie chciała sobie coś przemyśleć, mieć czas tylko dla siebie.

Kiedy w końcu udało jej się wytaszczyć drabinę na piętro odetchnęła z ulga i oparła się o ścianę zjeżdżając plecami w dół. Kiedy siedziała na podłodze zdała sobie sprawę że od jakiegoś czasu ktoś dobija się o jej frontowe drzwi usilnie nawołując jej imię. Skrzywiła się trochę słysząc ten głos, ale postanowiła to totalnie olać. Jednak osoba stojąca przed jej domem nie dawała za wygraną i dobijała się coraz głośniej. Dziewczyna zrezygnowała i po raz kolejny ruszyła w stronę parteru. Gdy tylko znalazła się przy drzwiach, spojrzała w judasza po czym krzyknęła
-Czego tu?- wiedziała że jej głos brzmiał bardzo oschle ale o to jej przecież chodziło.
-Sakura, całe szczęście, to ja, otwórz proszę- słychać było ulgę? Nie mogła zrozumieć jak on potrafi tak dobrze kłamać.
-Przestań i odejdź i nigdy nie wracaj- znów krzyknęła i miała zamiar odejść od drzwi.
-Co takiego zrobiłem, otwórz- zdenerwowała się. Otworzyła zamek, ale ciągle łańcuszek był zaczepiony wiec drzwi mogły się tylko uchylić.
-Co zrobiłeś?- prychnęła i spojrzała na niego złowrogo- twój ojciec tu był wczoraj, powiedział mi wszystko więc możesz do niej wrócić- widziała szok wymalowany na jego twarzy. Cofnął się o krok, przełknął ślinę i delikatnie uśmiechnął przeczesując włosy. Nie  zbliżył się już do drzwi , ale dalej świdrował kawałek dziewczyny wzrokiem.
-Wiec już wiesz, a skoro wiesz to bądź łaskawa oddać to i zostawimy cię w spokoju- powiedział po czym zrobił krok do przodu – a wtedy już nas więcej nie zobaczysz- wkurzyła się zatrzasnęła drzwi i zamknęła je na zamek
-Nie mam pojęcia o co wam chodzi!- krzyknęła zdenerwowana po czym ruszyła z powrotem do tego co jej przerwano. Gdy tylko znalazła się na piętrze chwyciła mocno za drabinę i zaczęła ją ciągnąc w stronę sypialni ojca. Tam postawiła ją przy drzwiach po czym wzięła się za przesuwanie wielkiego małżeńskiego łoża. Łóżko jak wyglądało tak samo było ciężkie, przesuwała je chyba dobre 10 minut, a gdy skończyła musiała iść po wodę zmęczona fizyczną pracą. Wróciła do pokoju z butelka wody i odstawiła ją na komodę po wypiciu kilku sporych łyków. Ustawiła drabinę na środku pokoju gdzie stało wcześniej łóżko po czym chwiejnie i powoli zaczęła piąć się w górę. Gdy tylko znalazła się przy suficie, zauważyła że ta kropka to nic innego jak zamek na bardzo mały kluczyk. Przejechała po nim delikatnie dłonią. Szybko zeszła z drabiny i otworzyła komodę ojca , przeczesała ją całą ale kluczyka nie znalazła. Potem zabrała się za toaletkę matki, ale także nigdzie klucza nie było. Przez kilka godzin biegała po domu i wyrzucała wszystko z szafek w poszukiwaniu drobnego klucza, ale jak się spodziewała niczego nie mogła znaleźć. Z westchnieniem usiadła na podłodze koło drabiny. Nie miała żadnych pomysłów a była coraz bardziej ciekawa co jej ojciec skrywał, co takiego zrobił że teraz oni próbują cos od niej wyciągnąć i pytanie tylko dlaczego od niej, a nie od jej rodzeństwa. Zamknęła oczy i zaczęła przypominać sobie jego twarz. Wiecznie zmęczoną , ale uśmiechniętą. Jego krótko ścięte czerwone włosy, zmarszczki koło szarych oczu.
~Sakuro pamiętaj że nie ważne co się stanie, musisz trwać przy swoim, musisz być dzielna~ zawsze przed snem wypowiadał jej te słowa, to zawsze on tulił ją do snu. Matka nigdy do niej nie przyszła, jakby była jakimś wyrzutkiem. Kochała Sachi i Sasoriego, ale jej unikała. Krzyczała, a gdy skończyły po 4 lata wyprowadziła się wraz z Saschiko, a ojciec z nieznanych jej powodów wysłał ją do niej pól roku później. Myślała wtedy że także ją znienawidził, ale im była starsza tym była bardziej pewna że ojciec miał ku temu jakiś powód. Tylko Sasori mógł zostać wtedy z ojcem, a gdy ona skończyła 10 lat jego już na tym świecie nie było, ale bart nie powrócił do nich tylko dalej mieszkał w domu, gdzie można było wyczuć rodzinne ciepło.
~Sakuro, największe tajemnice chowamy i skrywamy na dnie naszego serca, ale czasami przychodzi taki moment że nie wytrzymujemy i musimy komuś się zwierzyć, ale nie ludziom, po co mamy wątpić  w nich jeszcze bardziej i wyjawiać im nasze sekrety i tajemnice. Musisz być silna i trwać we wszystkim sama, dlatego jeśli będzie ci źle to po prostu to proszę- zza pleców wyciągnął pamiętniczek a w drugiej dłoni trzymał mały kluczyk- swoje smutki i żale lepiej wylać na papier niż komuś je powierzać. A jeśli kiedyś zwątpisz jeśli kiedyś nie będziesz wiedziała co robić to pamiętaj że ten klucz jest także kluczem do mego serca~ Od tamtej pory zapisywała w nim wszystkie soje smutki i żale do kiedy tu nie wróciła, miała go zawsze przy sobie, zawsze…. Nagle otworzyła oczy i przełknęła głośno ślinę. No tak odpowiedź miała tuż przed nosem ~ klucz do mojego serca~ oczywiście, skoro to był klucz do jej wszystkich smutków, żali  i sekretów, a to był klucz także do jego serca, to oznacza że tym kluczem mogła otworzyć i jego sekrety. Wbiegła do siebie do pokoju i otworzyła ścianę na oścież. Wygrzebała z niej stare pudełko, gzie trzymała najważniejsze rzeczy. Wyciągnęła z niego stary pamiętnik a potem urwała kluczyk który zawsze był koło niego zawieszony. Wybiegła ze swojego pokoju i od razu wspięła się na drabinę. Chwilą zawahania po czym wsadził klucz do dziurki i przekręciła zamek. Pasował, pasował idealnie. Popchnęła kalpę do góry, a ona z głośnym hukiem uderzyła o ziemię. Wyszła jeszcze o trzy szczeble wyżej i teraz mogła swobodnie wejść na strych, który się okazało jednak miała w domu. Było ciemno niczym w grobie, ale wstając uderzyła się o coś co okazało się lampką i w dodatku działającą. Włączyła ją i od razu zrobiło się wszędzie jaśniej. Skrzywiła się na widok pajęczyn, ale jej uwagę przyciągnęły raczej pudła które się tam znajdowały. Wolnym krokiem podeszła do pierwszego pudła na którym zobaczyła stary wycinek z gazety. Przetarła go lekko z kurzu , na pierwszy planie wycinka było zdjęcie jej ojca, tak młodego i strasznie smutnego, aż ją coś chwyciło za serce. Trochę niżej był widoczny artykuł który od razu zaczęła czytać.
„Tragedia rodzinna, dnia 25 lutego około południa zdarzył się wypadek. Ojciec wraz z córką wracali do domu, gdy nagle wjechał w nich pojazd z niesamowitą prędkością. Sprawca tego zamieszania uciekł z miejsca wypadku zostawiając ciężko rannych na pastwę losu. Ren Haruno bo tak miał na imię poszkodowany w ostatnich chwilach przytomność zadzwonił po karetkę, która przez śnieżycę miała wielkie opóźnienia. Sprawca owego wydarzenia jest ciągle poszukiwany, ustalono że mógł być on w stanie nietrzeźwym. Od tygodnia pacjenci są na obserwacji i mimo że pan Haruno wyszedł z opresji praktycznie bez szwanku to rodzina pogrążyła się w żałobie”
Ostatnie zdania czytała jakby pół świadoma tego co tam w ogóle pisze. Jej oczy z każdym zdaniem coraz bardziej się rozszerzały
„ Mimo dużego wysiłku jakie wkładali lekarze , dziewczynki nie dało się uratować, zmarła dnia 28 lutego w szpitalu Senjiu, dziewczynka mimo wielu urazów nie była w stanie dalej walczyć o swoje życie”
Patrzyła na ten artykuł w wielkim szoku odwróciła go na drugą stronę gdzie było rodzinne zdjęcie wykonane tuż przed śmiercią dziewczynki. Jej ojciec stał wyprostowany i uśmiechnięty, jej matka stała obok niego z takim uśmiechem którego nigdy u niej nie widziała. Przed nimi stał siedmioletni Sasori trzymający się spódnicy matki, obok niego stałą uśmiechnięta czteroletnia dziewczynka z szarymi oczkami. Najmłodsza z nich roczna Saschiko trzymana przez ojca z wielkimi czerwonymi oczyma wpatrzona w fotografa. Czteroletnia dziewczynka była zaznaczona czerwonym markerem a pod spodem widniał napis.
Sakura Haruno
-Nie żyje- dokończyła różowowłosa pól szeptem a artykuł wypadł jej z ręki. W takim razie kim ona była? Dlaczego nie ma jej na rodzinnej fotografii? Przecież miała już wtedy roczek, więc dlaczego jej tam nie ma. Skoro prawdziwa Sakura nie żyję, więc kim ona jest?





poniedziałek, 6 stycznia 2014

2 seria. 41. Co takiego?

Po męczącym dniu w pracy w końcu mogła wrócić do domu i zająć się swoimi sprawami. Miała teraz trzy dni urlopu więc mogła uporządkować trochę swoje sprawy. Wracając d domu miała nadzieje zastać w nim Ryoheia, ale widocznie nie było jej to dane. Jak tak teraz dobrze pomyśli to widywała go tylko rankami i wieczorami, nigdzie przeważnie nie wychodzili. Mimo że dogadywali się bardzo dobrze jakoś nie wyobrażała sobie życia razem z nim, ale przecież nie może wiecznie myśleć o Sasuke.
-Myślałem że już nigdy nie wrócisz z tej pracy- usłyszał znajomy głos, a na jej twarzy od razu pojawił się grymas niezadowolenia. Ruszyła w stronę salonu i oparła się o framugę przyglądając jej „gościowi” siedzącemu na kanapie jej salonu.
-Co tu robisz?- zapytała sucho patrząc na niego zimnym spojrzeniem.
-To tak się witasz z „ojcem”- zapytał uśmiechając się do niej sarkastycznie. Prychnęła na to stwierdzenie.
-Czego chcesz? Najlepiej po prostu opuść mój dom- znów się odezwała i tym razem ruszyła w głąb salonu, ale nie zwróciła jakoś większej uwagi na gościa, tylko minęła go. Chciała się udać do pokoju, ale poczuła nagłe szarpniecie za ramię i chcąc nie chcąc siła została odwrócona w stronę swojego ojczyma. Spojrzała znów na niego gniewnym spojrzeniem. Dotknął delikatnie jej policzka i uśmiechnął się. Próbowała się wyrwać z jego uścisku, niestety był dużo silniejszy od niej.
-Co to za rumieńce? Czyżbyś właśnie przeżywała tak rozkoszne chwile z Ryoheiem. Jesteście na etapie seksu, ale nie pozwalasz mu tu mieszać?- prychnął w jej stronę, a ona nie bacząc na konsekwencje wymierzyła mu liścia , a w jej oczach można była ujrzeć istną furię. Mężczyźnie nie bardzo się to spodobało. Ścisnął jej dłoń mocniej a drugą ręką oddał jej. Poczuła piekący ból na policzku i łzy w oczach. Mimo wszystko nie pozwoliła im dać upustu.
-Możesz być smarkula kobiety którą poślubiłem, ale nigdy w życiu nie podnoś na mnie ręki bo to może się dla ciebie złe skończyć, uwierz mi wolałabyś nie mieć mnie za wroga.-Tym razem jego ton był poważny , a on sam przestał żartować. Rzadko kiedy widywała go w takim stanie i chcąc nie chcąc przestraszyła się.
-Dlaczego po prostu mnie nie zostawisz?- szepnęła, nie chciała pokazywać mu że siego boi że ją przeraża, ale nie potrafiła. Dlaczego akurat musiało ja spotykać to co najgorsze.
-Dlaczego pytasz? Bo jesteś pionkiem w mojej grze, musisz grać jak ci zagram i niestety ale ten plan wymaga twojej ofiary, przecież sama wiesz że nie jesteś nikomu potrzebna prawda?- te słowa zabolały , chciała uciec jak najdalej od niego, ale trzymał ja dalej, a w jego oczach było widać satysfakcje z zadawanego jej bólu- Nikt w całym twoim życiu cię nie chciał. Nic nie robisz tylko ranisz swoich bliskich, najlepiej będzie jak byś po prostu odeszła, nikt cię nie kocha
-Kłamiesz!- krzyknęła a z jej oczu poleciały łzy. Na ten widok na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.
-Twoja siostra? Pamięta o tobie tylko jak chce się pozbyć córki by móc spędzić czas z ukochanym, w ogóle nie ma dla ciebie czasu. Twój brat? Także ma swoją miłość którą pielęgnuje, kiedy ostatni raz się z nim widziałaś co? Kiedy ostatni raz on do ciebie zadzwonił odwiedził cię? Nie rozumiesz że jesteś im niepotrzebna? Młody Uchiha może mieć na pęczek takich kobiet jak ty, może mieć każda jaka mu się wymarzy, a teraz jest zaręczony wiec po co mu ty? Twoja matka? Gdyby cię kochała to chyba nie wierzysz że dała by ci odejść z domu i przymykała by oko na twoje cierpienia z dzieciństwa? Widziałaś jak kochała twoją siostrę, zawsze byłaś zazdrosna, zawsze chciałaś żeby zwróciła na ciebie uwagę jak na twoją siostrzyczkę, ale ty zawsze byłaś wyrzutkiem. Jedyną osobą która cię kochała był twój ojciec, ale on już nie żyje- zaśmiał się, a ona poczuła jak wszystkie siły ja opuszczają, jakby została właśnie spoliczkowana kilkanaście razy.
-Ryohei- szepnęła cicho, ale to także zostało skwitowane śmiechem
-Mój syn? Myślisz że mógłby cię pokochać? To w takim razie gdzie teraz jest? Dlaczego nie ma go przy tobie? Wiesz faceci też mają jakieś potrzeby. Jak myślisz gdzie jest? Pomyśl trochę?- kpił z niej, a ona nawet nie potrafiła na niego spojrzeć. Utkwiła wzrok w podłodze, a ten puścił jej rękę. Nie trzymana dłużej upadła na kolana i złapała się za bolący policzek, chociaż nie bolał jej tak bardzo jak słowa przed chwila wypowiedziane. Chciała żeby teraz ktoś ją przytulił.
-Dlaczego mi to robisz?- zapytała w końcu spoglądając na niego ze łzami w oczach. Kucnął koło niej io pogłaskał ja po policzku.
-Chcesz wiedzieć?- zapytał, ona tylko kiwnęła delikatnie głową przełykając głośno ślinę. Uśmiechnął się w jej stronę i szarpnął mocno za jej włosy.
-Ponieważ nienawidziłem twojego ojca, za wszystko co kiedyś zrobił, a że byłaś jego jedynym skarbem to proszę, mam nadzieję że patrzy na to co tu się dzieje i płacze że zostawił „TO” na twoich barkach- puścił ja prychnął i zaczął zmierzać w kierunku wyjścia. Za nim jednak opuścił jej dom spojrzał na nią ostatni raz –Jeśli dalej będziesz się pieprzyła z Uchihą to może to się dla ciebie źle skończyć, radziłbym ci teraz jak najszybciej zaręczyć się z moim synem i oddać na „TO”- po tych słowach usłyszała tylko trzask zamykanych drzwi. Patrzyła przez chwilę w przestrzeń. Przeczołgała się na kolanach do kanapy i opierając się o nią plecami przytuliła swoje kolana i ukryła w nich głowę. Chciała z kimś też pogadać, ale do kogo miało zadzwonić? Kiedy jej ojczym miał rację. Ostatnio czuła się jakaś wyobcowana przez wszystkich. Chciała zadzwonić to Itachiego, ale nie mogła, nie chciała ranić jego uczuć, nie chciała go wykorzystać przez to. Czuła się podle, nie wiedziała o co mu chodziło, co miała im oddać, nie miała pojęcia o czym myślał że ojciec jej zostawił. A kolejna myśl którą jej zaprzątała głowę to Ryohei, który przy niej tak dobrze maskował że jej na niej zależy a dziś jego ojciec sam przyznał się do tego ze sypia z kimś innym. Cieszyła się jednak że nie poszła z nim do łóżka. To był jedyny plus w całej jej historii.


Cieszył się że udało mu się dziś wyjść z pracy nie natykając się na Mike, przynajmniej nie musiał szukać wymówki by nie zaprosić jej do swojego domu i zapoznawać ja oficjalnie z rodzicami. Gdy tylko przekroczył próg swojego domu poluzował krawat na swojej szyi i wszedł do salonu, gdzie zastała swojego starszego brata rozłożonego na sofie i przerzucającego kanały w telewizji.
-Witaj w domu- usłyszał jakby od niechcenia.
-Wróciłem- szepnął także cicho i ściągając buty wszedł głębiej.
-Nie ma rodziców?- zapytał rzucając marynarkę na krzesło.
-Poszli na kolacje z Madarą- brat dopiero teraz zaszczycił Sasuke swoim spojrzeniem i uśmiechnął się delikatnie- czyżby Mika cię dorwała w gabinecie?- zapytał z uśmieszkiem. Młodszy nie wiedząc za bardzo o co chodzi spojrzał na niego pytającą, a potem spojrzał na swoją pomiętą koszule i prychnął. Nie miał zamiaru mu się zwierzać co gdzie dziś robił.
-Nadal nie masz zamiaru jej przedstawić rodzicom?
-Po co skoro już znają moją przyszła żonę?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Itachii tylko cicho prychnął.
-A czy Sakura o tym wie?
-Za niedługo się dowie
-A więc pośpiesz się bo czuje że jednak możesz się spóźnić- Sasuke totalnie olewając słowa brata ruszył na piętro do swojego pokoju aby odpocząć.


Siedział już ubrany i gotowy do wyjścia, jednak nie ruszał się nawet o krok. Bacznym wzrokiem obserwował dziewczynę którą paradowała w samej bieliźnie koło niego i pakowała różne rzeczy. Przed chwilą wyszła spod prysznica i w końcu zajęła się pakowaniem swoich zakupów.
-Naprawdę ci to nie przeszkadza?- zapytał w końcu, a dziewczyna zwróciła na niego uwagę. Spojrzała na niego pytająco.
-Jeszcze tu jesteś? Myślałam że ci śpieszno do tej różowej wywłoki- odparła i usiadła naprzeciwko niego uśmiechając się słodko.
-Naprawdę nie przeszkadza ci to że musisz za niego wyjść?- powtórzył swoje pytanie całkowicie olewając jej wypowiedź. Mika westchnęła ciężko i oparła się o podparcie.
-Przecież wiesz że nie mam wyboru, a ty dlaczego się zgodziłeś? Przecież wiedziałeś że nie musisz- zapytała tym razem bardziej ciekawa
-Nie chcę żeby ojciec się wpakowała w kolejne gówno, nie mam zamiaru darzyć jej jakimś uczuciem, jest po prostu kolejną dziewczyną którą muszę uwieźć.- odparł beznamiętnie. Mika natomiast na tą wypowiedź zaśmiała się lekko.
-Uwielbiam tą część ciebie? Taki zimny w stosunku do wszystkich, a dal mnie potrafisz się otworzyć. Jesteś taki kochany- wstała i delikatnie podpierając się o jego kolana rękami ucałowała jego usta. Patrzył na jej zamknięte oczy i delikatnie oddawał pocałunki. Po chwili przestała i wróciła na swoje miejsce.
-Nie chcę tego- powiedział cicho.
-Wiem, wybacz mi Ryohei mimo że cie kocham nie mogę z tobą być. Wiesz że ja także robie to dla niego, podobno ten cały Haruno miał haka na cały ten biznes a my musimy jakoś zdobyć to dlatego jesteśmy ważni w tym planie.
-Dziwi mnie tylko jedno- odparł chłopak.
-Co takiego?- zapytała patrząc jak chłopak wstaje i zmierza ku wyjściu z jej mieszkania.
-Że nie obrzydza cię to że musisz za niego wyjść- na te słowa dziewczyna znów się troszkę zaśmiała.
-Wiem jak może to wyglądać, ale nie mogę pozwolić by moja matka się załamała a ojciec poszedł do więzienia- Spojrzała na niego poważniejszym wzrokiem- nawet jeśli Madara jest moim ojcem, a Sasuke kuzynem.




Wybaczcie za taką duża nieobecność czasową, mam nadzieje że chociaż krótka notka wam przypadnie do gustu i chciałam zauważyć ż zbliżamy się powoli do końca. Chciałabym jakoś zmieścić zakończenie do 5 dość długich notek i dać sobie spokój już z tym opowiadaniem. Co do bloga myślałam nad zaczęciem nowej serii, ale to się jeszcze okaże, jak wytrwamy z tą serią ;]