sobota, 14 września 2013

2 seria. 40. Nie uśmiechaj się tak do mnie

Od czasu gdy widział wyznanie uczuć swojego brata względem jedynej kobiety na której mu zależało minęły kolejne dwa tygodnie, a jego zaręczyny z Miką zostały już ogłoszone światu, ale on nie zamierzał tak łatwo sie poddać. Miał plan ale aby go zrealizować potrzebował sprzymierzeńców których też musiał sobie udobruchać. Zaniedbywał ich tyle czasu, ale teraz musiał znów ponowić z nimi kontakty, chciał odzyskać dawnego siebie, tego który dzięki niej żył własnym życiem, a nie jako marionetka.
-Wzywałeś?- do jego gabinetu wszedł blond włosy chłopak delikatnie rozczochrany i widocznie zaspany. Sasuke westchnął cicho i wskazał chłopakowi miejsce na przeciwko niego by usiadł.
-Powinniśmy pogadać- zaczął, a jego gość od razu robił poważną minę.
-Ja naprawdę sie staram w pracy, nie wyrzucaj mnie proszę!- ukłonił głowę, a na twarzy Uchihy pojawił się uśmiech, tak tęsknił za tym głąbem.
-To nie to, ale zastanawia mnie jedno, po co pracujesz w mojej firmie skoro jesteś dziedzicem Uzumaki Corporation?- zawsze go to zastanawiało. On miał być drugim prezesem firmy ojca zaraz po bracie, ale naruto nie miał rodzeństwa więc cała działka po ojcu należała się jemu, a gdy tu przybył zauważył blondyna pracującego  firmie wuja. Poczuł sie teraz trochę okropnie ze wcześniej o to nie zapytał, ze minęło tyle czasu a on dopiero teraz ma czas by pogadać z nim jak kiedyś. Blondyn uśmiechnął się w ten swój magiczny sposób.
-No bo wiesz, ojciec pokładał we mnie zawsze swoje nadzieje, ale ja chce zrobić coś sam, chce mu pokazać że ja też potrafię do czegoś dojść sam- po tych słowach znów się uśmiechnął i podrapał po głowię. Nawet na twarzy Sasuke pojawi się uśmiech.
-Wiem ze nie powinienem, ale chciałbym cię poprosić o pomoc- po tych słowach Naruto aż prawie podskoczył z radości.

Jak zwykle szczęśliwa wracała z zakupów, zawsze dostawała to czego chciała i dziś także był taki dzień, gdy upatrzyła sobie masę ślicznych rzeczy za które oczywiście płaciła pieniędzmi swojego narzeczonego. Wchodzą do swojego mieszkania rzuciła torby na łóżko i wzdrygała się widząc pewnego osobnika na fotelu.
-Co tu robisz Ryohei?- zapytała chłodno omijając go i idąc w stronę kuchni.
-Zastanawia mnie jedno, twój narzeczony ma kupę forsy którą daje ci na te ubrania i wszystko, a mimo to nie pozwala ci mieszkać w swoim domu i gnieździsz sie w blokach w małym mieszkaniu.
-Nie twoja sprawa- odparła szybko wchodząc do pokoju z kubkiem w dłoni i siadając na łóżku i patrząc na niego morderczym wzrokiem.
-Więc dalej nie doszłaś do dalszej bazy niż wymuszone całowanie w gabinecie?- wiedział że ja tym zdenerwuje, ale przecież o to mu chodziło, znał ją już dłuższy czas i wiedział co ją denerwuje, a jemu podobało sie denerwowanie jej.
-A ty to co? sypiam z tobą i może jeszcze ze starszym Uchihą, w końcu tak dobrze sie dogadują- próbowała mu się odgryźć, żeby wzbudzi w nim jakiekolwiek uczucia oprócz obojętności której tak u niego nienawidziła.
-Oh czyżbyś aż tak pragnęła seksu że próbujesz wylądować swoją złość na mnie- zaśmiał się cicho, a ona nie wytrzymała i wstała nagle z łóżka i stanęła na przeciwko niego schyliła sie i chwyciła go za koszulę.
-Nienawidzę cię- szepnęła cicho, a on się uśmiechnął i dotknął jej policzka
-Wiem- odszeptał, a po chwili wpił się w jej usta , nie odepchnęła go tylko próbowała pogłębić pocałunek, On wstał chwycił ja za pośladki i uniósł delikatnie w górę, tak ze ona oplotła go nogami w pasie. Kierował się w stronę łóżka ciągle oddając jej zachłanne pocałunki. W nim też aż wrzało od emocji, które musiał rozładować.


Robiło się coraz chłodniej i do tego jeszcze znów zaczęło padać a ona nie wzięła ani parasola ani nic cieplejszego. Westchnęła ciężko i znów zaczęła wypełniać dokumenty które jej zostały. Nie było tego dużo, wiec dziś mogła sobie poleniuchować.
-Sakura możesz to dostarczyć do formy Sasuke? - spojrzała na szefa który pojawił sie dosłownie  znikąd. Na początku myślała że się przesłyszała, ale widząc wzrok Rena chyba jednak nie.
-Jasne, połóż to tu zaraz sie tym zajmę
-Teraz- nie był już taki jak zawsze, ostatnio zrobił sie szorstki i jakoś miała wrażenie że jej praca zrobiła sie odrobinę cięższa. Przełknęła ślinę przytaknęła i wstała. Jakoś nie widziało jej sie iśc w ten deszcz aż trzy ulice dalej, ale chyba nie miała wyboru. Zabrała papiery z rak szefa, wsadziła je w mała walizkę i ruszyła ku wyjściu. Nie obejrzała się nawet za siebie, ale czuła na sobie wzrok szefa. Ostatnio jej życie znów się pogmatwało. Naprawdę lubiła Ryoheia, ale za każdym razem gdy próbowała odbyć z nim stosunek, gdy ją rozbierał czuła na sobie wzrok Sasuke, jego dotyk jego pocałunki i po prostu nie mogła się przemóc, a do tego dochodziły jeszcze uczucia Itachiego, którego kochała, ale jak brata, a on miał trochę inne uczucia do niej. A najgorsze było to że gdy patrzyła na niego , jego uśmiech to tak bardzo przypominał jej Sasuke że gdyby wtedy coś nie wydało odgłosu w domu to pewnie przespałaby się z nim, co było dla niej najgorsze.
-Jestem idiotką- szepnęła sama do siebie wychodząc przed firmę, stała jeszcze pod dachem i az przeszedł ją dreszcz czując mróz i deszcz. Miała na sobie czarną sukienkę i biały żakiet, co nie było najlepszym wyborem na taki mrozy dzień. Teraz to przydałby jej się samochód jak nic. Znów zmoknie i będzie sie żałośnie prezentować przed nim. Nagle podjechało srebrne BMW i3, a z niego wysiadł jakiś młodszy chłopak z parasolem, podszedł do tylnych drzwi i otworzył je . Na jej czole pojawiła sie mała żyłka zdenerwowania, ale i ulgi że nie będzie musiała iść takiego kawału drogi. Z samochodu wysiadł Sasuke, poprawił marynarkę i spojrzał na nią ze zdziwieniem.
-Dlaczego stoisz na zewnątrz?- zapytał podchodząc do niej, zdziwiła się trochę ponieważ to była ich pierwsza rozmowa od kilku tygodni. Poczuła nagły przypływ emocji, chciała go przytulić pocałować, ale nie mogła, on już nie należał do niej, teraz inna go całowała inna pieściła jego ciało.
-Miałam zanieść ci te papiery- wskazała na teczkę którą miała przy sobie i znów zadrżała, było jej cholernie zimno. Poczuła nagle błysk i aż przymrużyła oczy. Spojrzała za niego i dopiero teraz dostrzegła chmarę fotoreporterów, którzy cykali mu fotki. Nigdy przedtem ich nie widziała, a mimo to zawsze przecież widywała jego zdjęcia w gazetach. Spojrzała na niego i znów dostrzegła to cos. Zakrywał ich tak że nie mogli jej zrobić zdjęć, zawsze ja osłaniał by nie musiała cierpieć przez media. Miała ochotę sie rozpłakać i rzucić mu w ramiona, spuściła głowę i przyłożyła teczkę do jego klatki piersiowej.
-Proszę i dziękuje- chciała odejść, ale poczuła mocne szarpnięcie za ręke i znów znalazła sie w środku budynku. Podszedł do recepcji wziął kluczyk i szepnął coś kobiecie , a ona bez żadnego słowa ciągle była za nim ciągnięta. Weszli do pokoju socjalnego i dopiero wtedy puścił jej rękę, zamknął drzwi i natychmiast pocałował ją. Ale nie był nachalny, a jego pocałunki były delikatne.
-Tak bardzo chciałem to zrobić, ale nie w ten sposób, chciałem cie...- nie dokończył ponieważ zatkała mu usta swoimi. Nie obchodziła ja teraz nic , miała go dla siebie i tylko siebie. Poczuła jego silne ręce na swoich pośladkach, a jej umysł nagle został zamroczony, nie myślała trzeźwo, teraz jedyne o czym pragnęła by go mieć przy sobie blisko, żeby być z nim jednym.  Jego ręce znalazły sie na jej nagich udach i szły w górę, tak zę chwycił jej nagie pośladki , znalazł po chwili gumkę od stringów i delikatnie zsunął je z niej. Ona natomiast zrzuciła z niego marynarkę i rozpinała właśnie koszulę. Nie przestawała go całować jakby bała się że gdy tylko ich usta się rozdzielą on zniknie. Zaczął przeć w jej stronę , a ona zaczęła cofać się do tyłu, poczuła za sobą kanapę , na której często pijała kawę z koleżankami z pracy, a teraz miała sie na niej kochać. W końcu pozbyła się jego koszuli i mogła dotknąć jego muskularnej klaty, tak bardzo tęskniła za jego dotykiem, za jego zapachem. Oderwał sie od niej i popatrzył jej prosto w oczy. Widziała w nich pożądanie, widziała w nich chęć zdobycia. Dłonią delikatnie jechał w górę z jej uda i podnosił sukienkę tak że po chwili ściągnął ją z niej i rzucił na bok. Była w samym staniku, ale nie czuła już chłody czy zawstydzenia. Szybko także pozbył się jej stanika i zaczął jedną ręką masować jej jedną pierś a drugą ssał delikatnie przygryzając jej sutki i ciągnąc za nie, przez co dziewczyna wydawała z siebie niesamowite jęki rozkoszy. Czuła przyjemne uczucia w podbrzuszu i chciała go już poczuć w sobie.
-Sasuke- wyszeptała między jękami, a on ręką powoli zjechał na jej wewnętrzna stronę uda i zaczął ją masować, ale nie dotykał jej czułego punktu. Wiedziała że się z nią drażni. Szybko dłońmi znalazła jego pasek od spodni które natychmiast rozpięła i zaczęła rozpinać jego spodnie.  gdy tylko sie ich pozbyła, poczuła jak naciera na nią jego członek. Mimo ze miał na sobie bokserki to bardzo dobrze czuła że jest rozpalony. Jego oddech był nierównomierny tak samo jak i jej. Nagle wstrzymała oddech i jęknęła głośno, a on uciszył ja pocałunkiem, całkowicie zapomniała gdzie się znajdują. Poczuła jak jego palce zaczynają ja masować a ona mimo i juz oddychała szybko to miała wrażenie ze jej oddech przyspieszył, a jej ciało płonie od jego dotyku. Nagle poczuła jak w nia wchodzi, delikatnie acz natarczywie. Tak bardzo pragnęła tego. Znów poczuła jego usta na swoich i jego pierw delikatne, a potem coraz bardziej nachalne pchnięcia. Miała ochotę krzyczeć z rozkoszy, ale musiała sie opanować, gdyż i tak mogli ją już słyszeć pracownicy recepcji. Ciągle ściskał jej piersi , masował i przygryzał, całował ją po szyi dekoldzie ustach. Czuła się spełniona, jej ciało idealnie synchronizowało się z jego czuła przypływ emocji. Czula jak jej mięśnie powoli zaciskają sie na jego członku, a jego pchnięcia były jeszcze bardziej intensywne , czuła je bardziej i bardziej, az w końcu poczuła spełnienie, a mimo to jego pchnięcia nie ustały, a ona czuła jak w niej znów wzbierają emocje. W pewnym momencie jego pchnięcia ustały. Dyszał ciężko tak samo jak i ona. Odnalazł jej usta i pocałował ja delikatnie. Wstał z niej i usiadł , a ona obok niego. Dopiero teraz do niej dotarło co zrobili, obydwoje mieli przecież narzeczonych, a w tym momencie ich zdradzili. Chciała wstać, ale zachwiała sie czując jeszcze miękkość nóg po orgazmie. Chłopak przytrzymał ja i zabierając swoje rzeczy udali się do łazienki, gdzie poprawili sie i wyszli już ubrani.
-Mam całą pomiętą sukienkę - powiedziała do sobie, próbując ją trochę wygładzić. Ciągle czuła przyjemność po orgazmie i trochę ją chwiało, ale starała sie iść prosto.
-Powinnaś wrócić do domu- spojrzała na niego. Jego koszula także była pomięta, ale on przynajmniej mógł to zakryć marynarką, chociaż troszkę. NA jego policzkach widoczne były jeszcze rumieńce, a jego włosy były całe rozczochrane. Nie była pewna swoje ruchy, ale raz sie żyje. Podeszła do niego uśmiechnęła sie delikatnie i zaczęła przygładzać mu włosy. Spojrzał na nią zdziwiony , ale po chwili złapał ja za ramiona dość mocno i spojrzał na nią surowo.
-Nie uśmiechaj sie tak do mnie- powiedział chłodno, a po chwili jego mina zelżała widząc ją trochę przestraszoną i dotknął swoim czołem jej czoła - bo mam ochotę znów cię rozebrać i kochać się z tobą- po tych słowach poczuła jak rumieńce znów witają na jej twarzy, a jego uścisk na ramionach zelżał. Złożył ostatni pocałunek na jej ustach po czym poprawił krawat i ruszył w stronę wyjścia. Ona zaś delikatnie poprawiła sukienkę i żakiet, po czym ruszyła do swojej pracy.Spojrzała ostatni raz za siebie gdzie Sasuke stał przy recepcji. Tu powinna zakończyć się ich znajomość. Nie powinni ciągnąc tego dłużej. Tym stosunkiem chciała zakończyć ich znajomość, chciała skończyć z Sasuke, od teraz będzie mogła na spokojnie oddać się w ręce mężczyzny który nigdy jej nie zdradzi, który pokazuje jej swoje uczucia. Uśmiechnęła sie delikatnie do siebie i pomyślała o Ryohei'u



Może notka nie długa ale coś jest, mam nadzieję ze chociaż troszkę wam sie spodoba :P Co do błędów to wiem, ale musicie mi za nie wybaczyć :D



czwartek, 22 sierpnia 2013

2 seria. 39. Poczekaj kochana.

Obudziły ją promienie słońca wpadające do jej pokoju. Przetarła delikatnie dłońmi twarz i podniosła się do pozycji siedzącej.
-Widzę ze już się obudziłaś- uśmiechnął się w jej stronę Ryouhei całując jej czoło na powitanie i podając jej kubek kawy. Uśmiechnęła się do niego czule po czym upiła łyka kawy. Ostatnie dwa tygodnie zleciły jej naprawdę szybko, przekonała się że miłość w jej świecie nie występuje, wszyscy mogą posiadać miłość, ale nie ona, ona jest zdana na cierpienie, dlatego przyjęła propozycję ojczyma. Od dwóch tygodni nie rozmawiała z Sasuke. Spotykała go często w swojej firmie, ale mijali się bez słowa, często widywała go z tą lafiryndą, ale nie odezwała się nawet słowem, przywykła już do tego że Uchiha ją ranił.
-Ja zmykam do pracy, na dole masz śniadanie- z zamyśleni wyrwał ja jej narzeczony wstając z kanapy. Uniosła jedną brew i spojrzał na kalendarz. Ona dziś miała wolne, ale chłopak wyjeżdżał do Chin podpisać jakiś kontrakt i pewnie nie będzie go z tydzień.
-Musisz jechać?- zapytała słodkim głosem robiąc słodkie oczy. Zaśmiał się i puścił jej oczko.
-Obiecuję że jak wrócę to zajmę się tobą.
-Może powinnam cię jakoś przygotować na ten wyjazd- zaproponowała wychodząc z łóżka, a on tylko spojrzał na zegarek na ręce.
-Nie trzeba, masz dziś wolne więc korzystaj z niego, wrócę nim się obejrzysz- podszedł dał jej całusa po czym wyszedł z pokoju. Westchnęła i odłożyła kubek na szafkę po czym znów runęła na poduszki.  Mimo woli na jej twarzy pojawił się uśmiech. Mimo że było to aranżowane małżeństwo była szczęśliwa, nareszcie była szczęśliwa. Nie obawiała się niczego, a Ryouhei nie był taki sam jak ojciec, może czasami był oziębły i sprawiał wrażenie jakby nic go nie obchodziło, ale doszła do wnioski że przy jego statusie społecznym musiał taki być, a przy niej, był taki otwarty i roześmiany, był kochany i wierzyła że może z nim spędzić szczęśliwe chwilę swojego życia. Podniosłą się z łóżka, dopiła swoją kawę po czym poszła pod szybki prysznic. Zjadła śniadanie i wyszła z domu.  Robiło się coraz chłodniej, wiec miała na sobie długie spodnie i ciepłą bluzę. Dni robiły się coraz zimniejsze i krótsze, coraz częściej padało. Nie bardzo wiedziała co teraz ze sobą zrobić, ale nie chciała siedzieć w domu. Już od jakiegoś czasu planowała odwiedzić Itchiego, gdyż dawno nie miała z nim żadnego kontaktu, a wcześniej spotykali się prawie codziennie. Miała tylko nadzieję że jej niezapowiedziana wizyta nie okaże się zbyt nieoczekiwana. Wiedziała że ostatnio miał kłótnie z Tayu i jakoś nie wychodziło na to że szybko się pogodzą wiec może rozmowa z nią poprawi mu humor. Gdy tylko znalazła się przy posiadłości uchiha zerknęła na podwórze czy stoi samochód Itachiego i uśmiechnęła się do siebie opatulając się mocniej bluzą. Deszcz zaczął padać a ona nie wzięła parasola. Przeszłą przez bramkę, odkąd pamiętała nigdy nie dzwoniła do bramki, tylko zawsze dobijała się do drzwi. Zadzwoniła dzwonkiem i musiała chwilę poczekać nim zaspany Itachi otworzył jej drzwi,
-Saku- zdziwił się wpuszczając ją szybko do środka i odchodząc by po chwili wrócić z ręcznikiem . Uśmiechnęła się do niego wdzięcznie ściągając buty i przemoczoną bluzę, a ręcznikiem wycierając włosy.
-Czyżby pan Uchiha olewał cały świat?- zapytała wchodząc z nim do salonu z uśmiechem
-A tobie się nudzi przychodząc do mnie tak wcześnie?- zapytał siadając na kanapie i opierając się wygodnie.
-Jest już południe, a ty dalej spisz, Tayu naprawdę powinna zrobić z tobą porządek- usidła koło niego i zwinęła nogi tak że siedziała teraz naprzeciwko niego po turecku. Chłopak spojrzał na nią kątem oka i prychnął.
-Nie zrobi- odarł szorstko, a ona zdziwiła się jego słowami. Odłożyła ręcznik na bok i przyjrzała mu się dokładnie.
-Jak to?
-Zerwaliśmy ze sobą – odparł jakby od niechcenia i złapał za pilota po czym włączył telewizor i zaczął przerzucać po kanałach. Przez chwilę nie chciało to do niej dotrzeć, ale gdy już dotarło, spojrzała na przyjaciela z niedowierzeniem.
-Ale dlaczego? Przecież tak dobrze się dogadywaliście.- ciągle była w niego wpatrzona , a on tylko westchnął podniósł się do wygodniejszej pozycji i spojrzał na nią.
-Była zbyt nachalna, zbyt zazdrosna o twoje relacje ze mną, na nic tłumaczenia że się przyjaźnimy bo ona wie lepiej, no więc wiedziała co lepsze i wybrała kogoś innego- po tych słowach znów przeniósł wzrok na telewizor.  Sakura przyłożyła dłoń do ust po czym spojrzała znów na Itachiego.
-A wiec to moja wina- powiedziała niemalże szeptem, a Uchiha natychmiast wyłączył telewizor i odwrócił się w jej stronę. Spojrzał jej prosto w oczy, w których nie było widać cienia wątpliwości.
-Żadna twoja wina, jeśli już czyjaś wina to moja, to ja nie potrafiłem zapomnieć, to ja ja okłamywałem nie ty.
-Co ty mówisz?- teraz go nie rozumiała
-Ciągle ukrywałem moje uczucia do ciebie bo wiedziałem ze kochasz mojego brata, ale dłużej nie mogę- po tych słowach poczuła jak jego miękkie usta przylegając do jej, a jego ciało kładzie się na jej.  Jego miękkie usta pierw powoli całowały jej ,  a ona nie wiedząc czemu oddawała te pocałunki były taki przyjemne. Jego dłoń znalazła się na jaj biodrze i nagle coś stuknęło. Dziewczyna natychmiast się zerwała odpychając od siebie chłopka.
-Ja..ja..nie mogę- szepnęła spuszczając głowę.
-Dalej kochasz moje brata co?- zapytał znów zbliżając się do niej, lecz ona natychmiast wstała.
-Nie, mam teraz Ryouheia- powiedziała cicho.
-Kłamiesz!- krzyknął a ona drgnęła -  nie kochasz go, tylko mojego brata, ale ja mogę go ci zastąpić , przecież jesteśmy tak podobni…
-NIE!- krzyknęła a z jej oczu popłynęły łzy -  proszę nie- tym razem szepnęła po czym wybiegła z salonu i z jego domu. Nie zabrała nawet bluzy czy butów, na boso w deszczu biegła ile sił w nogach , nic nie widziała, nie wiedziała gdzie biegnie. Po prostu chciała schować się przed światem, gdzieś gdzie nikt jej nie znajdzie, gdzieś gdzie w końcu rodzina Uchiha zostawi ją w spokoju. To był zły pomysł, nie mogła ufać już żadnemu Uchiha.


Miał już dość wszystkiego. Od dwóch tygodni miał taki nawał pracy zostawiony przez wuja że nie miał nawet jak zaprosić Sakury by mogli porozmawiać, do tego coraz częściej widywał ją w towarzystwie tego chłopaka, a do niego coraz częściej przychodziła wybranka jego wujka. Nie lubił jej, była przeklętą żmiją, ale jak na razie próbował ją znosić. Wrócił dziś do domu wcześniej by odpocząć, nie miał już n nic siły, gdy usłyszał na dole śmiech. Ten śmiech za którym tęsknił. Cicho wyszedł ze swojego pokoju i ruszył na dół.  Stanął na schodach wsłuchując się w jej śmiech i głos.
-Ciągle ukrywałem moje uczucia do ciebie bo wiedziałem ze kochasz mojego brata, ale dłużej nie mogę- wyznania jego brata go zdziwiły więc zszedł piętro niżej by móc ich zobaczyć, ale gdy tylko t zobaczył miał ochotę podejść do brata i mu przyłożyć. Niestety uderzył się o poręcz i zauważył jak dziewczyna odpycha jego brat po czym zażynają rozmawiać. Sakura nagle wybiegła, a on ruszył już by za nią biec.
-A więc długo tu jesteś braciszku.- usłyszał głos starszego brata i odwrócił się na pięcie by na niego spojrzeć.
-Cos ty sobie myślał?
-Ona nie jest twoją własnością, jej uczucia ją gubią, ale ona ciągle czeka aż ty dorośniesz- nie rozumiał jego słów.
-Jestem już dorosły- odparł szybko patrząc na brata wkurzonym spojrzeniem.
-Wiec jeśli jesteś gotów by postawić się całemu światu by być przy niej to biegnij, jeśli nie to zostaw ją w spokoju- po tych słowach jego brat wstał z kanapy i ruszył w stronę wyjścia z domu. Ubrał się porządnie po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Patrzył na drzwi przez chwilę, po czym zaklął siarczyście i ruszył za nim. Nie wiedział co ma teraz robić, wiedział że w oczach brata i ojca był szczeniakiem który nie potrafił się postawić wujkowi, który nie potrafił zadbać o siebie i o swoje uczucia. Nie zabrał też ani parasola ani samochodu tylko szedł śladami brata. Może i tamten wiedział ze idzie za nim ale nic nie powiedział. Znalazł ją na placu zabaw na jednej z huśtawek. Siedziała ze spuszczoną głową. Podszedł do niej i przytulił ją do piersi. Mówił coś do niej po czym zabrał ją na ręce i przeszedł  z uśmiechem koło niego mijając go. Nie ruszył za nimi. Zacisnął pieści i zamknął oczy.

-Poczekaj na mnie- szepnął do siebie. Musiał wkroczyć do gry nie mógł przegrać tego co dla niego najważniejsze.



czwartek, 25 lipca 2013

2 seria. 38. Arigatou

Dziewczyna chodząc w tę i z powrotem patrzyła nerwowo na spokojnego chłopaka siedzącego obok niej na fotelu i przeglądającego coś w telefonie. Denerwował ją bardzo i to bardzo. Był spokojny jakby nic go nie ruszało. Wczoraj uzgodnili zasady, ale on jakby ich nie słuchał wtedy i teraz też nie bardzo chyba pałał żeby cokolwiek zrobić. Wkurzyła się nie na żarty. Stanęła przed nim i położyła ręce na biodrach.
-Słuchaj jesteś chyba zbyt pewny siebie- powiedziała dość głośno by chłopak w końcu zwrócił na nią uwagę. Podniósł spojrzenie po czym westchnął i powrócił do wcześniejszej czynności. -Nie ignoruj mnie!- krzyknęła zła.
-Jesteś irytująca- odparł chłopak już nawet nie szczycąc jej spojrzeniem – zastanawiam się jak z takim charakterem zdołasz uwieść tego kolesia- tymi słowami znów wyprowadził ją z równowagi i gdy miała się mu odgryźć do pokoju wszedł Madara z nieciekawą miną. Spojrzał na nich przelotnie, a Mika od razu poprawiła włosy i uśmiechnęła się niewinnie.
-Wujku kiedy go spotkam?- zapytała bardzo miłym głosem. Ryohei tylko prychnął, a ona obdarzyła go groźnym spojrzeniem.
-Jutro wybieramy się na kolacje- odparł i gestem ręki pokazał że nie życzy sobie ich w swoim gabinecie.


Wrócił właśnie z lunchu z wujkiem i był delikatnie mówiąc zdezorientowany.  Wujek zachowywał się inaczej niż zwykle a do tego zaprosił go na jutro na kolację i ma przyjść z Sakurą. Było to dla niego dość dziwne, ale zgodził się. Ale teraz czekało go trudniejsze zadanie. Musiał jakoś przekonać dziewczynę by wyszła z nim na tą kolacje. Westchnął ciężko i ruszył w kierunku swojego gabinetu.
-Panie Uchiha dzwoniła pana matka- usłyszał od razu gdy wszedł do biura. Kiwnął głową że słyszał i wszedł do swojego gabinetu. Gdy tam się znalazł poluzował trochę krawat po czym zasiadł za swoim biurkiem. Od razu włączył swój telefon i skrzywił się trochę widząc liczbę nieodebranych połączeń. 12 od matki, od ojca jedna i od Sakury aż 5, ciekawe co się stało że każdy chciał się do niego dodzwonić.
Pierwsze co to wybrał numer do matki.
-Sasuke!- krzyknęła a on poczuł jakby była tuż koło niego.
-Co się stało mamo?- zapytał spokojnie kładąc nogi na biurko i opierając się wygodnie o fotel.
-Madara był u mnie- powiedziała już ciszej, a on jakby zamarł. Przez chwilę panowała cisza, ale po chwili przełknął ślinę.
-Jak to?- zapytał nie bardzo wiedząc o co matce może chodzić.
-Sasuke proszę cię, nie zadawaj się z nim, nie chcę cię stracić- słyszał w jej głosie matczyną troskę, wiedział że go kocha, ale nie rozumiał dlaczego ona i ojciec tak bardzo unikali Madary.
-Mamo nie martw się o mnie- powiedział spokojnym głosem. Nie chciał by matka niepotrzebnie się o niego zamartwiała.
-Kocham cię synku- szepnęła i rozłączyła się. Odłożył delikatnie słuchawkę na biurko, ale przypomniał sobie o telefonach Sakury. Spojrzał na wyświetlacz po czym znów wybrał numer, tym razem różowowowłosej dziewczyny. Sygnał był jednak dziewczyna nie odbierała. Dzwonił trzy razy, ale za każdym razem nie odbierała. Może miała coś ważnego w pracy do załatwienia.
-Szefie gość do ciebie- prze drzwi zajrzała sekretarka, przejechał dłonią przez włosy po czym kiwnął głowa.
-Wpuść go- po tych słowach drzwi się otworzyły, a jego oczom ukazała się piękna dziewczyna, z wielkimi czerwonymi oczyma i krótko ściętymi włosami.


Zrobiła sobie wolne od pracy na jakiś czas, poprosiła o urlop i ku jej zaskoczeniu szef dał jej nawet dwa tygodnie. Nie wiedziała co będzie robiła przez ten czas, ale cieszyła się że nie musiała przychodzić do firmy, chociaż dzisiejszy dzień zapowiadał się tak ciekawie to nie wiedziała że tak szybko jej się zepsuje. Nie sądziła że tak szybko znów go zobaczy, chłopak stał naprzeciwko niej z niewzruszoną miną, ale jakby z lekkim zdziwieniem że ją widzi.
-Sakura- szepnął i uśmiechnął się delikatnie, naprawdę nic do niego nie miała, ale nie pozwoli by zniszczył jej życie.
-Ryohei- powiedziała cicho ciągle niedowierzając że stoi na przeciwko niej.
-Ładniej ci w długich włosach- prychnęła  i odwróciła wzrok zakładając ręce na piersiach
-Wiem po co tu jesteś, ale nie ma mowy- oparła szybko. Popatrzył na nią zaskoczony i znów się uśmiechnął.
-Nie mam zamiaru robić nic co by było dla ciebie niewygodne , zawsze tak było czyż nie?- zapytał wkładając ręce do kieszeni i patrząc na nią swoim fioletowym spojrzeniem. Zerknęła ku niemu i westchnęła. Miał rację, mimo że nie widzieli się zbyt wiele razy to zawsze gdy przyjeżdżał do ojca na wakacje czy cos to nigdy nie zrobił czegoś co by jej przeszkadzało.
-Więc co tu robisz?- zapytała i ruszyła przed siebie, nie musiała też czekać na niego bo po chwili dotrzymał jej kroku.
-Wyszedłem na spacer a bardzo denerwującą osobą, ale jak widać zniknęła- odparł patrząc teraz przed siebie.
-Zgubiłeś ją?- zaśmiała się.
-Pobiegła do Sasuke- odarł, a ona natychmiast się zatrzymała.
-Co?
-Jego narzeczona, nie powiedział ci? Wuj mu przecież dziś powiedział- po tych słowach jakby je świat się zawalił. Patrzyła na Ryoheia ale nie widziała go, miała czarno przed oczyma. Nagle ruszyła szybko przed siebie. Wiedziała że chłopak ją woła, krzycy by się zatrzymała , ale ona miała tylko jeden cel, musiała się ja najszybciej znaleźć w biurze Uchihy, musiała zobaczyć czy jest sam. Przecież wydzwaniała do niego wcześniej tyle razy, może  był z nią? Wpadając do jego biura, nawet nie zatrzymała się gdy próbowali ją zatrzymać ochroniarze, biegła ile sił w nogach, nie czekała nawet na windę pobiegła schodami an ósme piętro. Chciała się o prostu czegoś dowiedzieć. Gdy znalazła się na ósmym piętrze zobaczyła że każdy na nią dziwnie patrzy. Miała włosy potargane przez wiatr, a jej policzki były całe czerwone od biegu. Ktoś próbował ją zatrzymać ale nie słuchała wyrwała swoją ręce z czyjegoś uścisku i otworzyła z hukiem drzwi do gabinetu Sasuke. Gdy tylko otworzyła drzwi zmarła. Nie potrafiła się ruszyć, a Sasuke siedzący na fotelu dopiero zauważył ją po chwili. Od razu zrzucił z kolan dziewczynę i chciał podejść do Sakury. Odsunęła się o krok gdy ten próbował się zbliżyć.
-Sakura ja…- chciał coś powiedzieć, ale ręką go uciszyła. Nie chciała go słuchać. Jeszcze wczoraj mówił jej że dadzą jakoś radę razem, dawał jej nadzieję. A ona dziś dowiaduje się że on ma narzeczoną i teraz widzi jak ona siedzi mu na kolanach i się całują. Miała dość, chciała się rozpłakać, ale nie tutaj. Poczuła jak ktoś ja przyciąga do siebie.
-Zostaw ją- znów glos Sasuke, który złapał ją za rękę.
-Nie chcę cię więcej widzieć- powiedziała dziewczyna patrząc mu załzawionymi oczyma prosto w jego oczy. Patrzył na nią zz niedowierzeniem.
-To nie tak.. Sakutra ja..-
-Przestań mnie już ranić!- tym razem krzyknęła zwracając uwagę wszystkich w biurze, każdy przyglądał się tej scenie z zaciekawieniem. Widziała przez łzy jak tamta lafirynda siedzi w jego biurze i uśmiechała się triumfalnie, a ona? Ona chciała po prostu stad uciec. – głupia ja znowu zaufałam komuś tak żałosnemu jak ty….- po tych słowach odwrócił się na pięcie i trzymając mocno rękę Ryouheia wyszła z jego biura, z budynku. Zostawiła go oszołomionego , a ona sama chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim  domu.

10 minut wcześniej:
Przyglądał się dziewczynie która właśnie weszła do jego gabinetu. Była ubrana w jasną sukienkę a na twarzy gościł je bardzo sympatyczny uśmiech. Wskazał jej dłonią gdzie może usiąść , a ona nie czekając dłużej usiadła naprzeciwko niego.
-W czym mogę pomoc?- zapytał wypuszczając powietrze z płuc i włączając swojego laptopa. Dziewczyna znów figlarnie się uśmiechała i wyciągnęła coś z torebki. Pokazała to chłopakowi, a ten od razu rzucił jej gniewne spojrzenie.
-Skąd to masz?- zapytał ściskając owe papiery w rękach.
-Wolałabym raczej pytanie do czego mi to- puściła mu oczko, a ten próbował się uspokoić.
-Czego chcesz?
-Tyko jednego, zawsze chciałam jednej nocy- prychnął i spojrzał na nią z politowaniem.
-Wybacz, mam kogoś
-Wiem i chyba nie chcesz żeby to zobaczyła- znów uśmiechnęła się w jego stronę, a on znów spojrzał na nią gniewnie.
-Dlaczego to robisz?
-By zawsze dostać to czego pragnę- wstała z zajmowanego przez siebie miejsca i obeszła biurko, stajać naprzeciwko uchihy. Odwrócił się w jej stronę, i nie widząc kiedy dziewczyna usiadła na nim okrakiem. Chciał ją rzucić, ale trzymała się mocno jego szyi.
-Tylko jeden pocałunek- szepnęła i zbliżyła swoje wargi do jego. Nie miał wyboru, nie chciał by t dostało się w ręce Sakury, więc mógł się na to zgodzić, przecież i tak nikt nie widzi o teraz robi. Oddał jej pocałunek i w tym momencie otworzył oczy i ujrzał różowo włosa walczącą ze swoimi emocjami.  Potem wszystko wydarzyło się tak szybko że nie wiedział kiedy. Gdy dziewczyna wyszła z nieznanym mu chłopakiem, poczuł złość. Odwrócił się za siebie.
-TY!- krzyknął zdenerwowany w jej kierunku.
-Nie powinieneś być taki wulgarny to nie ty się zaraz z kimś prześpisz- odparła siadając na jego biurku i zakładając nogę na nogę- chociaż nie miałabym nic przeciwko- oblizała swoją wargę patrząc na niego lubieżnym wzrokiem.
-Wynoś się, a ona taka nie jest- chciał ją wygonić, ale ona nie dawała za wygraną.
-A myślisz że czyj to był plan? Mój? To ten chłopak wszystko ukartował by móc ją zaciągnąć do łóżka, może wygląda niepozornie, ale jest geniuszem- gdy tylko skończyła mówić chciał stad wyjść. Chciał pobiec za Sakurą.
-Nie tak prędko- na drodze stanął mu wuj zamykając za sobą drzwi- widzę że poznałeś już Mikę, swoją przyszłą żonę- słowa wujka nie miały dla niego sensu,, przecież miał wyswobodzić się z pod jego skrzydeł, miał być samodzielny, czyżby Sakura miała rację że jest on uzależniony od Madary?


Gdy tylko znalazła się w domu poczuła się jakoś bezpiecznie, jakby dom chronił ją od wszelkich złych mocy. Ściągnęła buty i od razu udała się do swojej sypialni, nie chciała teraz z nikim rozmawiać, chciała po prostu się gdzieś ukryć. Gdy znalazła się w swoim sanktuarium, w swoim pokoju od razu położyła się na łóżku, zakrywając twarz dłonią. Poczuła jak łóżko zagina się z drugiej strony.
-Ja nie pozwoliłbym ci tak cierpieć- usłyszała i uśmiechnęła się cierpko. Nie był pierwszym który tak mówił. Sasuke też jej obiecywał że więcej nie będzie prze niego cierpieć. Spojrzała na niego i zauważyła że ciągle jej się przygląda.
-Arigatou- szepnęła , ale nie do końca wiedziała za co mu dziękuje. Za to że był z nią? Za to że pokazał jej jaki sasuke jest naprawdę? Sama nie wiedziała. Chłopak dotknął delikatnie jej policzka i uśmiechnął się do niej pocieszającą. Odwzajemniła delikatny uśmiech. Chciała jak najszybciej zapomnieć o Sasuke.




czwartek, 18 lipca 2013

2 seria. 37. Zamknąc się

Jechali właśnie samochodem do firmy Uchiha, w samochodzie panowała cisza, której nikt nie postanawiał przerwać. Każdy myślał nad swoim planem.  Musieli go wprowadzić w życie, przy tym nie dopuścić by Sasuke i sakury zbytnio znów się do siebie zbliżyli.
-A nie możesz ich od siebie oddalić jak w liceum?- zapytał w końcu Hiro patrząc ciągle za okno. Madar spojrzał na niego przelotnie i znów zaczął przeglądać papiery.
-Tu jest ten problem że już nie są dziećmi, ale nie martw się Sasuke nawet nie zdaje sobie sprawy z tego że dalej jest pod moją opieką, wystarczy podpuścić go trochę i koniec- odparł szybko, a w samochodzie znów zapanowała na chwile  cisza. Słychać było głosie westchnięcie.
-Nie wiem czy to był dobry pomysł mieszać w to tego dzieciaka, nie udało mu się uwieść Sakury, a jak widać ja nie mam na nią wpływu- odparł znów Hiro. Madara odłożył papiery, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz- po tych słowach znów wrócił do papierkowej roboty i nikt już więcej się nie odezwał.

-Okres masz?- zapytał w końcu i to jakby obudziło dziewczynę. Spojrzała na niego zdezorientowana.
-Co?- zapytała nie bardzo wiedząc o czym przed chwilą rozmawiali. Chłopak mimowolnie uśmiechnął się pod nosem i upił łyka kawy.
-Czyli nici z dzisiejszego seksu?- znów zapytał popijając kawę i patrząc na nią kątem oka. Była zdezorientowana.
-Co? Czemu? Znaczy jakiego seksu?- z każdym razem podnosiła delikatnie głos, a gdy krzyknęła ostatnie zdanie  każdy w kawiarence na nią spojrzał, a Sasuke wybuchnął śmiechem. Czerwona ze wstydu dziewczyna usiadła na miejscu , poprawiła spódnice i spojrzała gniewnie na chłopaka.
-Wybacz, ale jesteś tak zamyślona że w ogóle nie słuchasz- odparł powstrzymując śmiech.
-Gomen- odparła cicho mieszając łyżeczką w swojej kawie.
-Może nie jestem jakaś twoja przyjaciółeczką, ale uwierz mi też możesz powiedzieć co się dzieje- spojrzała n niego , a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiechem. Miał rację, wczoraj powiedział jej że żałuję , a i tak wiedział sporo o niej więc mogła mu się wygadać
-Mój ojczym- powiedziała po czym upiła łyka chłodnawej już kawy.
-Ten z którym miałaś problemy, rozumiem, ale przecież od tamtej pory nigdy go nie widywałaś co nie?
-Aż do ostatniego dnia- spojrzał na nią całkowicie poważny po czym wstał i położył pieniądze na stole.
-Myślę ze to nie miejsce na tę rozmowę, zadzwonię do twojego szefa i powiem że …
-To nic nie da- odparła i westchnęła- mój ojciec z jakiś przyczyn zna Rena i…- spojrzała na niego nie zrozumiale-  i zna Madarę- na dźwięk ostatniego imienia Sasuke znów usiadł i spojrzał na nią z niedowierzeniem. Zaśmiał się nerwowo, a kubek w jego dłoni był miażdżony.
-Jest za granicą, ma pewno go tu nie ma- odparł niemalże pewny siebie. Prychnęła a on zmarszczył brwi.
-Nie jestem ślepa ani głucha- chciałam wstać, ale powstrzymał mnie szybkim ruchem dłoni łapiąc moją dłoń.
-Poczekaj- westchnął- jeśli to prawda to powinniśmy na razie się nie spotykać- po tych słowach dziewczyna prychnęła.
-Jesteś tchórzem- powiedziała dobitnie. Zdenerwowała go tym stwierdzeniem ale nie dał tego po sobie poznać.
-Nie jestem- powiedział szybko, a ona wstała.
-Gdybyś nie był to stawił byś czoła swojemu wujkowi- po tych słowach wyszła z kawiarni, a ona uderzając pięścią o stół, przeklął pod nosem. Nie rozumiała tego, ale też nie wytłumaczył jej tego. Po chwili wstał i ruszył ku wyjściu . Musiał z nią pogadać szczerze, a to nie zanosiło się na zbytnio miła pogawędkę.

Gdy znów znalazła się w biurze, nie było, ani jej oczyma ani Madary, ale ciągle znajdował się tam jej szef. Była zła na Sasuke, ale napisał jej esa, że powinni porozmawiać na spokojnie i że po pracy przyjdzie do niej. Zdenerwowanie trochę minęło, ale ciągle zastanawiała się co jej ojczym robił z wujkiem Sasuke.
-Sakura !- usłyszała swoje imię i bez żadnego entuzjazmu wstała po czym ruszyła w stronę gabinetu szefa. Zamknęła za sobą drzwi i stanęła naprzeciwko biurka Rena. Przez chwilę nie zwracał na nią uwagi,  a po chwili spojrzał na nią z uśmiechem.
-Dziękuje za raport z ostatnich dni i że tak solidnie wykonujesz swoja prace- powiedział zadowolony. Sakura zaś stała z założonymi rękoma na piersiach i chciała już stąd wyjść.
-To moja praca- odparła sucho patrząc na niego zimny spojrzeniem.
-Twoja mina mówi sama za siebie. Wybacz że musiałaś widzieć tych dwóch tutaj- odparł Ren i wygodniej rozsiadł się na fotelu.
-To nie moja sprawa z kim pan ma interesy- odparła znowu obojętnie, ale tak naprawdę to miała ochotę podejść do biurka walnąć dłońmi o nie i krzyknąć mu w twarz „ Co ty do jasnej cholery odwalasz? Ten facet niszczył mi życie, a ty się z nim bratasz?” , ale to nie była jej sprawa, ona była tu tylko sekretarką.
-Twój ojczym – dziewczyna rzuciła mu groźne spojrzenie, a ten przełknął ślinę i poprawił się – znaczy Hiro Kamachi przyszedł tutaj jako wspólnik szefa Uchiha corporation Madary, tak naprawdę nie wiem o co tu chodziło, ale wiem że bardzo zależało im na informacjach o tobie, nic im nie dałem ale chciałbym wiedzieć od ciebie co się dzieje- po tych słowach przyjrzała mu się dokładnie i prychnęła. To chyba były jakieś żarty.
-Nie wiem co próbujesz osiągnąć tym kłamstwem, ale nie jestem głupia panie Takashi- po tych słowach odwróciła się do niego plecami – nie wiem co kombinujecie razem, ale nie uda wam się- po tych słowach opuściłam jego gabinet. Zabrałam swoje rzeczy i opuściłam budynek firmy. Nie miałam ochoty dłużej tu przebywać, a jednego czego potrzebowałam to czyjeś towarzystwo. Wyciągnęłam telefon, przejechałam po liście kontaktów.  Miałam wybraną Sachiko , ale zjechałam jeden kontakt niżej.
-Nie powinnaś pracować?- odezwał się głos w słuchawce , a ja się uśmiechnęłam.
-Właśnie skończyłam- odparłam, usłyszałam westchnięcie.
-To wpadnij do mnie, jestem akurat sam- odpowiedział, a ona od razu się rozłączyła. Przynajmniej w końcu na spokojnie pogadają.

Nie spodziewał się jej telefonu, przecież było dopiero południe, a ona kończyła pracę pod wieczór, ale to nic. Wchodził do salonu z dwiema filiżankami z herbatą a dziewczyna już tam siedziała i czytała jakieś papiery. Westchnął i wyrwał jej lekturę z dłoni.
-Więc?- zapytał siadając obok niej na kanapie. Dziewczyna zabrała filiżankę i upijając łyka usiadła tak by móc patrzeć na chłopaka.
-Powinniśmy pogadać- odparła dziewczyna na co chłopak się zaśmiał.
-To już wiem, ale dlaczego tu jesteś o tej godzinie?
-Ren mnie wkurzył więc wyszłam- odparła naburmuszona.
-Więc gadaliśmy o twoim ojcu prawda?- i w końcu ten temat nastał. Kiwnęła tylko głową po czym spojrzała mu prosto w oczy. Chciała mieć tą rozmowę już za sobą.
-Mój ojczym jak wiesz wszedł w naszą rodzinę niespodziewanie. Ożenił się z moją matką, ale my wraz z Sa-chan i Sasorim nie przejęliśmy jego nazwiska. Próbował nam wpoić że powinnyśmy dążyć z Sachiko do perfekcji by być idealnymi damami. Wiesz że Sasori mieszkał z ojcem, ale my z siostrą nie, ona ciągle chorowała a ja byłam przez niego poniżana. Mówił że próbował mi wtedy pokazać że każdy z nas posiada jakąś wartość, ale ja czułam się przy nim jak nikt. A przed twoim przyjazdem tutaj zjawia się w moim domu i mówi mi że muszę wyjść za jego syna , rozumiesz to? Rozwinął przez te lata jakąś tam firmę i chcę żebym wyszła za jego jedynego syneczka. Ostatnio zjawia się w moim domu i pokazuje mi gotowe akta małżeńskie , tylko do podpisania. Oczywiście nie zgadzam się na nic, ale on nie ustępuje do tego zjawia się u mojego szefa, a do tego zjawia się w towarzystwie twojego wuja i wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że znowu mogę cię stracić- ostanie zdanie powiedziała cicho, ale chłopak ją słyszał i to bardzo dobrze. Dotknął palcem delikatnie jej policzka.
-Nigdzie się nie wybieram- szepnął, a ona uśmiechnęła się smutno.
-Powiedź mi to gdy już nie będziesz uzależniony od wujka.
-Sakura to nie tak- odpowiedział i westchnął – on… zrozum dzięki niemu mam to co mam, dzięki niemu jestem też tutaj, wiem że popełniam błędy, ale wytrzymaj jeszcze trochę. Za niedługo jego już nie będzie obchodziło moje życie, a ja nie pozwolę żebyś znów cierpiała- po tych słowach położył dłon na jej dłoni i uśmiechnął się w jej stronę.
-obiecujesz?
-Obiecuje- po czym zbliżył się do niej powoli i musnął ustami delikatnie jej usta. Dziewczyna zadrżała delikatnie patrząc w jego oczy.

Siedział na biurku szefa w firmie swojego bratanka. Musiał jednak rzecz że Sasuke odwalał kawał dobrej roboty.
-Jesteś pewny ze to wypali?- znów głos Hiro wyrwał go z zamyśleni. Obok niego stał jego syn Ryohei Kamachi , a obok niego stała córka jednej z najpotężniejszych firm na świecie Mika Yaguchi.
-Oczywiście że tak, Sasuke obiecał że będzie mnie słuchał dopóki nie wypełni swojej obietnicy, dlatego jest to takie proste- po tych słowach znów się uśmiechnął.
-Mam tylko nadzieję że ta dziewczyna będzie znała swoje miejsce- powiedziała dziewczyna robiąc balona z gumy. Jej postawa była nonszalancka.
-Twoja buźka za nic nie pasuje do twojego charakteru- odparł Ryohei patrząc na nią kątem oka.
-Zamknij się i trzymaj tą swoją mała lafiryndę od mojego narzeczonego.

-Zamknąć się – krzyknął Uchiha kładąc ręce pod podbródkiem – ta dziewczyna jest bardzo ważna Mika, jest córką Haruno, tak tego Haruno- powiedział widząc jej zaskoczoną twarz.


I tak jak obiecałam pojawiła sie nowa notka, mam nadzieję ze sie spodoba.
A to Ryohei
 A to Mika



wtorek, 16 lipca 2013

2 seria. 36. Tęskniłaś?

A wiec z okazji moich urodzin kóre odbyły się 14 lipca, dodaje trochę spóźnioną notkę, i z tejże okazji, juz w ciagu następnych trzech dni powinna pojawić się jakaś jednopartówka lub kolejna notka , mam nadzieję że choć trochę wam sie notka spodoba.

W jednym z japońskich miast, w jednym z japońskich domów, w piękny słoneczny poranek słońce próbowało dostać się przez zasłonięte żaluzje do pokoju. Słychać w nim było miarowe oddech , które utwierdzały o błogim snie. W domu panowała cisza, przerywana teraz cichym szuraniem małych stópek. Mała dziewczynka przecierając swoje zaspane oczka szła teraz z uśmiechem na twarzyczce. Gdy tylko stanęła przed drzwiami do których zmierzała, stanęła na palcach i otworzyła drzwi. Wchodząc cicho do pokoju wdrapała się na łóżko.
-Sa-chan- szturchnęła swoją ciocię delikatnie rączkami, a ta nawet nie otwierając oczu posunęła się do tyłu robiąc dziewczynce miejsce. Za sobą poczuła czyjeś ciepło, ale nie zwróciła na to zbyt wielkiej uwagi, do póki jakaś silna dłoń nie objęła jej w pasie. Natychmiast otworzyła oczy. Przed sobą miała śpiącą twarz małej dziewczynki, a za sobą czuła oddech na karku. Ktoś wtulał twarz w jej włosy i mocno obejmował ją w pasie, a najgorsze było to że znała ten zapach. Głośno przełknęła ślinę i delikatnie zaczęła się odwracać. Gdy tylko ujrzała jego twarz, która znajdowała się tuż obok jej na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Zaspana twarz czarnowłosego, którego włosy obadały na oczy wyglądała przecudownie. Dłonią delikatnie zsunęła włosy z jego oczy. Jej spojrzenie momentalnie zjechało na jego gołą klatkę piersiową i pierwsze co zrobiła to natychmiast usiadła zrzucając rękę chłopaka z siebie i przykrywając piersi kołdrą. Spojrzała na siebie, ale mimo tego co spodziewała się zobaczyć była ubrana.
-Co jest?- zapytał zassany chłopak przecierając oczy i patrząc na nią jeszcze półprzytomnym wzrokiem.
-Co tu robisz?- zapytała patrząc na niego i rozluźniając uścisk na kołdrze.
-Spie- odparł i nów wtulił twarz w poduszkę.
-To widzę- odparła zdenerwowana, a po chwili przypomniała jej się ostatnia noc i cicho westchnęła. Odwróciła twarz w stronę małej dziewczynki i z uśmiechem na ustach spojrzała w jej wielkie czerwone oczy.
-Witaj kochanie- szepnęła i pocałowała ją w czoło. Po chwili spojrzała na zegarek i jakby dostała silniczka w tyłku bo natychmiast wstała z łóżka.
-Co ci jest?- zapytał Sasuke podnosząc się na łokciach i ziewając. Mała Lili korzystając z okazji że zrobiło się więcej miejsca, przysunęła się do chłopaka i wtulając w niego znowu próbowała zasnąć.
-Spóźnimy się do pracy!- krzyknęła wychodząc z pokoju swojego brata gdzie spędziła noc z Sasuke, o dziwo tylko spiąć w jednym łóżku bez żadnych górujących emocji. Chłopak spojrzał na zegarek po czym znów opadł na łóżko i zamknął oczy.
-Już jesteś spóźniona – szepnął i przytulając się do małej także próbował zasnąć.
-Co ty robisz!?-Znów krzyk dziewczyny wytracił go ze snu. Otworzył leniwie oczy i cieszył się że jednak to zrobił. Dziewczyna stała przed nim już wykąpana , ale w połowie ubrana. Rzuciła na łózko jego garnitur w jednej ręce miała jakieś ubrania dla Lili i przy okazji zapinała kolczyki. Była już w jednej ze swoich ołówkowych spódnic, ale koszulkę miała rozpiętą tak że było widać jej stanik.
-Negliżujesz się przy dziecku?- zapytał uśmiechając się przy tym delikatnie. Dziewczyna prychnęła i zaczęła zapinać koszulę.
-Spójrz lepiej na siebie- odparła i gdy zapięła koszulę oparła ręce na biodrach.
-Mam wolne- wyjaśnił jej z uśmiechem. Widział jak na jej twarzy maluje się złość, że ona się spieszy a on leżał w łóżku i wylegiwał się.  Machnęła rękami, rzuciła sukienkę małej Inuzuki na fotel i spojrzała na zegarek na ręce.
-Może mnie nie wyrzucą, wiec nie zabieram jej teraz do domu, później jak wstaniecie zrób jej śniadanie i zaprowadź do domu- po tych słowach zniknęła z pokoju , a on znów opadł na łóżko próbując znowu zasnąć.


Dość ze zaspała do pracy to jeszcze ten przeklęty autobus się zepsuł, a ona nie posiadała samochodu. Wkurzona siedziała w windzie jadącej na jej piętro. Dobrze że Ren był jeszcze na wyprawie służbowej. Była już spóźniona dobrą godzinę. Gdy tylko wysiadła z windy widziała jak te wszystkie kobiet się jej przyglądają. Westchneła cicho i ruszyła w stronę gabinetu szefa gdzie musiała zostawić papiery które wczoraj uzupełniała z Sasuke, a potem zabrać cos co na pewno jeszcze jej szef zostawił do roboty. Wchodząc nawet nie zapukała bo wiedziała że nikogo nie ma, a jak było jej zdziwienie gdy weszła i trzy pary oczu zostały skierowane ku niej. Na jej twarzy wymalowane było zdziwienie a po chwili złość.
-Co ty tu robisz?- zapytała nawet nie witając się z szefem. Ren spojrzał na nią zdezorientowany.
-Sakuro!- upomniał ją, a ta dopiero po chwili zdała sobie sprawę że jej ojczym siedzi na krześle naprzeciwko jej szefa a obok niego znajduje się jakiś czarnowłosy mężczyzna. Dziewczyna momentalnie się uspokoiła po czym ukłoniła się delikatnie e sztucznym uśmiechem. Cos jej tu śmierdziało.
-Dzień dobry panie Takashi, jak minęła podróż?- zapytała uspokajając się trochę i podchodząc do biurka położyła mu na nim wszystkie papiery które przyniosła.
-Dziękuje Sakuro, bardzo dobrze, chciałbym ci przedstawić, to główny szef Uchiha corporation Madara Uchiha , a obok niego siedzi
-Hiro Kamachi- dokończyła za szefa dziewczyna ze sztucznym uśmiechem. Widziała zdziwienie na twarzy swojego szefa.
-Jak zwykle masz niewyparzoną buźkę Sakuro- odparł Hiro z uśmiechem. Nienawidziła tego człowieka najbardziej na świecie.
-Jeśli państwo wybaczą – chciała stad odejść jak najszybciej. Widziała jak Madara jej się przygląda , jakby badał każdy jej ruch. Ukłonią się lekko, zabrała papiery i ruszyła w stronę swojego miejsca pracy. Zaczęła się zastanawiać co ten facet t robi. Dość że ostatnio złożył jej wizytę w domu to teraz jeszcze przechadza się z Uchiha i jej szefem. Zastanawiała się czy jej ojczym znowu próbuje wejść w jej życie.

-Saske- mała dziewczynka jeszcze w piżamie skakała wesoło po łóżku, gdy ten wychodząc z łazienki zapinał swoje spodnie i koszulę.
-Ubieramy się mała- powiedział biorąc do ręki krawat i wkładając go do kieszeni marynarki, którą przewiesił przez ramię. Popatrzył zdezorientowany na mała która stała a łóżku z rękami wyciągniętymi w jego stronę.
-Co?- zapytał nie bardzo wiedząc o co jej chodzi.
-Pomóź- powiedziała  uśmiechem. Zastygł w bezruchu. Nigdy w życiu nie ubierał małego dziecka, nawet nie wiedział jak sie do tego zabrać. Chociaż wczoraj jak zajmowała się nią Sakura to nie wyglądało na bardzo ciężkie. Przełknął głośno ślinę i rzucając marynarkę na fotel ruszył w stronę małej dziewczynki.  Wyciągnęła ona ręce do góry co oznaczało że miał ściągnąć z niej piżamę. Westchnął i chwytając za końce sukienki ściągnął ja z Lili. Nan jej twarzy ciągle gościł ten szeroki uśmiech. Spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej lekko. Dziwnie się czuł, przeważnie jak stała przed nim goła osoba płci przeciwnej to miała już pewne krągłości. To było dla niego cos nowego i dziwnego. zastanawiał się czy jak dorośnie to będzie tak śliczna jak obydwie Haruno. Chociaż już teraz była słodka. Wziął sukienkę z fotela i założył ją jej, po czym ubrał buciki. Poszli do łazienki gdzie dziewczynka umyła zęby. Teraz naprawdę był dla niego test. Stojąc w pokoju w dłoniach trzymał
Szczotkę , a przed nim siedziała Lili machając nóżkami. Musiał ją uczesać, chciała warkoczyki, ale on raczej nie podoła takiemu zadaniu. Najlepiej jak potrafił rozczesał jej włosy i spiął w wysoką kitkę, nie była najładniejsza , ale zawsze jakiś kucy był. Gdy tyko uporał się z najtrudniejszymi sprawami, poszli do kuchni, gdzie sobie zrobił jajecznice a mała zjadła dwie duże kanapki z masłem orzechowym i popiła ciepłym mlekiem.
-To co idziemy do domu?- zapytał biorąc ją na recę. Był już ubrany i gotowy do wyjścia.
-Hai!- krzyknęła dziewczynka i uśmiechnęła się do niego . Nie był gotowy na dzieci, wiedział to na pewno. Takie małe wymagało dużego poświęcenia, a co dopiero takie które się ledwo urodzi.

Siedziała przed biurkiem jak na szpilkach. Co chwilę zerkała w stronę gabinetu szefa, gdzie już dość długi czas siedzieli ci dwaj staruchy. Westchnęła i spojrzałam na zegarek. Dochodziło południe, a ja niewiele zrobiłam. Zastanawiałam się czy Sasuke już wstał i czy odprowadził mała do domu. Za jakieś piętnaście minuta miałam mieć przerwę na lancz. Wziąłem swój telefon komórkowy i wykręciłam numer bruneta.
-Hmm?- usłyszałam jego głos. Zastanawiałam się czy go nie obudziłam.
-Jesteś jeszcze u mnie?
-Nie, właśnie odprowadziłem Lili do domu i mam zamiar stąd wyjść- odparł, a gdy usłyszała głos małej dziewczynki mówiącej by Sasuke został uśmiechnęła się delikatnie.
-Może zjemy razem lunch?- zapytała nie zbyt pewna siebie.
-Jasne podjadę po ciebie za chwilę- odparł i się rozłączył. Przygryzła dolną wargę. Wypełniła ostatnie papierki jakie jej zostały przed lunchem, po czym zebrała wszystkie swoje rzeczy i ruszyła w stronę widny. Musiała się odstresować , a dokuczanie Sasuke może na nią wpłynąć bardzo dobrze. Wychodząc z budynku, zauważyła że chłopak już stal opierając się o swój samochód.
-Tęskniłaś?- zapytał uśmiechając się w jej stronę w ten swój łobuzerski sposób. Odwzajemniła uśmiech po czym pokazała mu język i ruszyła w jego kierunku.

-Czy według ciebie oni trzymają się z dala od siebie?- zapytał Madara wyglądając przez okno, jak różowo włosa wychodzi z budynku i i wsiadając do auta karookiego.
-Dlaczego akurat Sakura?- zapytał Ren podchodząc do okna z rękami w kieszeni i patrząc pytającym wzrokiem w stronę starszych mężczyzn.
-Dziewczyna nie wie, ale jej tatuś nie był głupim urzędnikiem- odparł Hiro przegryzając dolną wargę.

-A tylko ona z całej tej rodzinki nie ma partnera, i wiemy że zrobi wszystko by chronić najbliższych- dodał Madara, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.



czwartek, 27 czerwca 2013

2 seria. 35. Zostań

Strasznie padało, był cały przemoczony, a przecież przeszedł tylko krótką drogę od taksówki do drzwi domu dziewczyny. Była lekka jak piórko więc w sumie nawet nie czuł że niesie ją na plecach. Spojrzał na jej dom i zauważył że w środku świeci się światło. No tak przecież zostawiła mała Lili z tym gościem co chodziła z nim do klasy w liceum. Westchnął ciężko i kątem oka spojrzał na przemoczoną dziewczynę która smacznie sobie spała. Musiała być naprawdę zmęczona skoro nawet taka ulewa jej nie przeszkadzała. Sięgnął dłonią do kieszeni spodni z których wyciągnął klucze po czym otworzył drzwi do domu. Klucze wcześniej zabrał dziewczynie. Wszedł do domu i pierwsze co to ściągnął przemoczone buty i ruszył w stronę salonu.
-Sakura co tak dlu…- osoba która zaczęła mówić nie dokończyła, gdy zobaczyła czarnowłosego chłopaka w wejściu do salonu.
-Część Daiki- powiedział szybko Sasuke i chciał go wyminąć, lecz tamten złapał go za rękaw i spojrzał na niego złowrogo.
-Co tu robisz?
-Stoję- odparł spokojnie i chciał wyrwać rękę, ale uścisk był dość mocny.
-Dlaczego niesiesz Sakurę?- kolejne pytanie. Sasuke znowu westchnął po czym spojrzał na chłopaka od gór do dołu. Nie wyglądał na takiego co dałby sobie spokój bez odpowiedzi.
-Jestem szefem firmy z którą firma jej szefa współpracuje , przyniosła mi papiery i chciała zaczekać na mnie i zasnęła, więc ją przyprowadziłem- odpowiedział szybko a uścisk na jego rękawie zelżał. Sasuke czując że już go nie trzyma znów ruszył w stronę schodów, ale znów zatrzymał go glos chłopaka, zaczynało go to trochę drążnic.
-Zostaw ja i idź sobie, nie potrzebuje cię tutaj- powiedział hardo , a w jego głosie nie było ani nutki strachu czy zawahania. Uchiha odwrócił się w jego stronę i prychnął. Nie miał zamiaru odpowiadać, miał zamiar ją zostawić i wyjść ale teraz zaczął się zastanawiać czy aby czasem nie zostać dłużej żeby zdenerwować tym chłopaka
-Saskie- usłyszeli piskliwy głos i obydwoje zwrócili uwagę w stronę schodów gdzie stała mała dziewczynka, przecierając zaspane oczka. Na sobie miała ciągle te samą sukienkę w której rano hasała po parku.
-Cześć maluchu- uśmiechnął się do niej karooki i zaczął piąć się na górę po schodach w jej stronę. Pogłaskał ja po głowię i ruszył w stronę pokoju Haruno, a mała podreptała za nim. Oczywiście gość Sakury także zjawił się w jej pokoju dokładnie obserwując każdy ruch Sasuke.
-Hmmm- dziewczyna widoczne zaczynała sie budzić bo zaczęła się wiercić na plecach chłopaka.
-Gdzie jestem?- zapytała gdy Sasuke sadzał ją na jej łóżku po czym wstał i spojrzał na nią. Była cała przemoczona. Jej bluzka została u  niego w firmie, a marynarka którą jej dał też zdążyła przemoknąć, ale chociaż teraz nie było widać jej bielizny, nie bardzo chciał żeby jakiś inny mężczyzna oglądał ją w bieliźnie a co gorsza bez niej.
-Zasnęłaś więc przyniosłem cię do domu- odparł spokojnie , a po jego ciele przeszedł zimny dreszcz. Było mu cholernie zimno, był cały przemoczony i jedyne o czym teraz myślał to kąpiel.
-Jak to przyniosłeś?- zapytała już w pełni świadoma tego co słyszy i mówi. Przyjrzała się u teraz dokładnie. Był w samej koszuli, która była cała przemoczona i przyklejała się do jego umięśnionego miała, przez co poczuła ze nabiera rumieńców. Szybko wyrzuciła z głowy zbereźne myśli i ciągnęła dalej wędrówkę po jego ciele. Włosy całe przemoczone i potargane przez wiatr. Spodnie także przyklejały mu się do nóg i co najlepsze skarpetki też miał mokre co oznaczało że buty mu przemokły.
-Wszystko w porządku?- usłyszała za Sasuke i dopiero teraz zauważyła Daikiego. No tak na śmierć zapomniała ze zostawiła małą pod jego opieką. Spojrzała na łóżko koło siebie i zobaczyła małą Inuzukę uśmiechniętą od ucha do ucha.
-Saskie psysedl nas odwiedic- powiedziała szczęśliwa. Kołysała nóżkami w górę i w dół. Uchiha patrzyła na Sakure zamyślony, jej promienna twarz wyglądała niczym anielska gdy patrzyła na tego małego szkraba i przez chwilę zaczął się zastanawiać czy ona także chciała posiadać takie dziecię. Jednak szybko wyrzucił te myśli z głowy. Odwrócił się na pięcie i chciał odejść gdy poczuł jak ktoś ciągnie go za rękaw. Odwrócił się szybko i zobaczył że dziewczyna wstała i złapała go , a na jej twarzy malowało się jakby zdziwienie tym co sama przed chwilą uczyniła.
-Powinieneś się szybko osuszyć żebyś nie złapał przeziębienia- powiedziała puszczając skrawek jego koszuli.
-I tak zaraz będę mokry- odezwał się tym swoim wiecznie opanowanym głosem. Dziewczyna głośno przełknęła ślinę. Nie chciała żeby jeszcze wychodził, nie chciała zostać tu sama z Daikim.
-Powinnaś się zdrzemnąć, ja wychodzę, zadzwoń do mnie jutro- odezwał się w końcu chłopak stojący za Uchiha. Kiwnął głową z delikatnym uśmiechem po czy zniknął za drzwiami sypialni różowowłosej , słychać było tylko trzask drzwi wejściowych , po czym znów zapadła cisza, którą przerywało jedynie dudnienie deszczu.
-Więc ja też…- chciał dokończyć zdanie odwracając się znów do dziewczyny, ale ta szybko znów pociągnęła go za rękaw i wyprowadziła ze swojej sypialni. Był delikatnie mówiąc zdezorientowany, ale nie wyrywał się tylko pozwolił się jej prowadzić. Zaprowadziła go do byłej sypialni Sasoriego, gdzie wprowadziła go łazienki.
-Tu masz ręcznik, są jakieś żele, szampon więc użyj ich. W szafkach powinieneś znaleźć  jakieś koszulki brata, no i oczywiście spodenki, a swój garnitur przynieś do mnie to go wysuszę- po tych słowach chciała wyjść, ale jeszcze na chwilę się zawahała po czym opuściła łazienkę zostawiając go samego. Stał tak przez chwilę na środku łazienki.  W pewnym momencie oparł się o wannę a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Miał ochotę wybuchnąć śmiechem po całym tym przedstawieniu. Była taka zaborcza jak nigdy, ale nie zamierzał być niegrzeczny i postanowił skorzystać z jej gościnności.  Rozpiął koszulę, którą zrzucił na ziemię koło nóg, nie miał zamiaru niczego składać skoro zaraz dziewczyna pewnie wrzuci to do suszarki. Ścignął spodnie , skarpetki i bieliznę, po czym wszedł pod prysznic i odkręcił kurki z ciepłą wodą. Woda która spływała po jego przemarzniętym ciele bardzo koiła i odprężała. Czuł jak zmywa z siebie stres z całego dnia pracy i od razu po kąpieli mógłby udać się spać, ale wiedział że czekała pewnie go jeszcze jakaś sprzeczka z dziewczyną, a na samo jej wspomnienie, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wiedział że musi jeszcze uporządkować wiele spraw, ale wizja że może u niej przenocuje była bardzo kusząca. Nie wiedział nawet jak długo siedział pod prysznicem, ale wiedział ze czas w końcu stąd wyjść. Wyszedł z kabiny stajać na dywaniku i wziął ręcznik z wieszaka. Przetarł nim twarz po czym zarzucił delikatnie na włosy, a drugi obwiązał sobie wokół bioder. Tak wyszedł z łazienki w poszukiwaniu czegoś bo mógłby teraz na siebie ubrać.

Po tym jak wysłała chłopaka pod prysznic, zamknęła drzwi od pokoju brata i oparła się o nie. Sama nie wiedziała dlaczego chciała żeby tu został, przecież powinna go puścić do domu. Można powiedzieć że była bezbronna dziewczyną z nieobliczalnym chłopakiem, a co najlepsze że sama na to pozwoliła. Westchnęła ciężko, po czym ruszyła w stronę swojej sypialni gdzie zostawiła małą Lili. Gdy tylko weszła do pokoju na jej twarzy pojawił sie uśmiech, a poczucie niepewności gdzie znikła. Dziewczyna stała na środku pokoju w jej najwyższych szpilkach. Podtrzymywała się szafy by nie upaść i próbowała zrobić krok do przodu.
-Idziemy się kąpać szkrabie- odezwała się Sakura w końcu i wzięła dziewczynkę na ręce, wyciągając ją ze swoich butów. Po drodze do łazienki zabrała kilka rzeczy dziewczynki po czym weszła z nią do łazienki i jak nigdy zamknęła drzwi.  Posadziła mała na pralce i zaczęła ją rozbierać. Odkręciła kurki z wodą , która zaczęła lecieć strumieniami do wanny po czy uśmiechnęła się do małej.
-Jaki zapach?- zapytała i pokazała jej olejki do kąpieli.
-Abuzz!- krzyknęła uradowana Lili i wyciągnęła ręce do góry. Sakura jak na rozkaz wlała olejek arbuzowy i dodała trochę szamponu by wytworzyć większą pianę, po czym posadziła dziewczynkę w wannie, a sama zaczęła się rozbierać i do niej dołączyła. Nigdy nie miała czasu brać takich odświeżających kąpieli, dlatego cieszyła się gdy mogła przebywać  Lili bo mogła pozwolić sobie na więcej niż normalnie. Gdy ona kosztowała przyjemnej kąpieli mała Inuzuka bawiła się jakimiś zabawkami, które leżały na wannie.
-Po kąpieli idziey spać, jadłaś coś?
-Tia
-TO myjemy się i czas spać bo już poźno- po tych słowach wyiągneła gąbke i zaczęła szorować ciałko dziewczynki, którą miała pzy tym niesamowitą zabawę. Po kąpieli zawineła siebie w ręcznik jak i swoje włosy po czym wzięła mała na ręce postawiła na pralce i zaczęła dokładnie wycierać. Pomogła jej ubrać bieliznę po czym wyciągnęła suszarkę i wysuszyła jej włosy.
-Gotowa
-Ja tes- powiedziała uśmiechnięta mała i wyrywała Sakurze suszarkę z ręki. Niepewnie , ale dała jej suszarkę i odwróciła się tak żeby mieć na mała oko. Dziewczynka trochę podsuszała włosy różowowłosej, ale nie do końca bo jak każde dziecko szybko się znudziła i zrobiła bardzo senna. Haruno zaprowadziła Lili do swojego łóżka, otuliła ją kołdrą i zostawiła zaświeconą lampkę nocną. Ucałowała ją w czoło po czym podeszłą do biurka skąd wzięła kilka swoich papierów, laptopa i wyszła z pokoju zostawiając lekko uchylone drzwi. Zeszła po schodach na dół, gdzie myślała że może zastanie chłopaka, ale o dziwo nie było go tam. Odetchnęła z ulgą, rozsiadłą się na kanapie. Otworzyła laptopa i położyła obok niego stertę papierów.  Gdy tylko włączył się laptop otworzyła pogrzebny jej program i ruszyła w stronę kuchni, gdzie wstawiła mleko i przygotowała dwa kubki. Gdy tylko zrobiła kakao i wracała do salonu, zauważyła że chłopak stoi w drzwiach. Zatrzymała się na chwilę przełykając ślinę po czym ruszyła dalej.
-Siadaj, tu masz ciepłe kakao- powiedziała szybko i wróciła na swoje miejsce. Nie bardzo teraz mogła się skoncentrować. W końcu nie przywykła znów do tego ze widzi go w takim stanie. Na sobie miał tylko spodenki , ręcznik przewieszony przez kark, z włosów spływały kropelki wody, a koszulkę trzymał w ręce. Przeklęty Sasuke i jego boskie ciało. Jak na złość oczywiście usiadł koło niej przecierając delikatnie ręcznikiem swoje włosy i patrząc na papiery wokół laptopa.
-Pokaż to- powiedziała do niego, a on spojrzał na nią zdezorientowany. W jednej chwili dziewczyna klęczała przed nim na kanapie, tak że teraz nie patrzył jej w oczy, ale miał doskonały widok na jej piersi, które były uwolniona od stanika, a jedyne co go od nich dzieliło to cienki materiał jej bluzki. Chłopak przełknął cicho ślinę, ale nie mógł nie patrzeć w końcu to był jego męski instynkt.  Wzięła jego ręcznik i zaczęła delikatnie wycierać jego włosy. Dziwnie się poczuł, nikt nigdy tego nie robił oprócz jego matki gdy był dzieckiem, ale nie żeby mu się nie podobało, wręcz przeciwnie. Dzięki temu czuł się tak swobodnie i miał nadzieję że dziewczyna nigdy nie skończy.
-A teraz się ubierz- powiedziała gdy skończyła i usiadła z powrotem jak wcześniej.
-A co przeszkadza co to?- zapytał odkładając ręcznik na oparcie kanapy i patrząc na nią wyczekując. Ale ona nawet na niego nie spojrzał, wziął jedno z ciastek ze stołu.
-Tak , twoja goła klata rozprasza mnie, a mam jeszcze sporo pracy- odparła jakby trochę zamyślona. Chłopak nic więcej nie powiedział tylko ubrał koszulkę i znów spojrzał na te wszystkie wykresy którymi zajmowała się Sakura.
-Nie sadziłem że jesteś taka dobra z ekonomii- powiedział jakby sam do siebie przeglądając papiery które leżały obok niego.
-Praca tego wymagała- odparła i ciężko westchnęła.
-Daj pomogę ci- powiedział zabierając jej laptopa, oczywiście protestowała, ale on jakby już jej nie słuchał, tylko zręcznie zaczął wypełniać wykresy, coś usuwał coś wpisywał. Przenosił z kartek dokumenty na laptopa, wprowadzał zmiany. Był jakby w swoim świecie.
-Wow, szybko i to idzie- stwierdziła w pewnym momencie Haruno, patrząc jak jego palce uderzają szybko o klawiaturę i nawet się nie ylił wpisując te wszystkie dane.
-W końcu jestem szefem- odparł z uśmiechem- Ren naprawdę jest bez serca skoro daje ci tyle pracy jak masz wolne- dokończył i odstawił na chwilę laptopa by móc się napić.
-Taka moja praca, nie wszystko załatwi sam- odparła także biorąc swoje kakao.
-Przepraszam- nie spodziewała się tego słowa, nie teraz nie tutaj. Spojrzała na niego zdezorientowana nie wiedząc co powiedzieć. Patrzył jej prosto w oczy.
-To nic- odparła, chociaż nie wiedziała co to miało znaczyć.
-Wiem że byłem wtedy dupkiem, dla niej nim jestem. Nie wiedziałem wtedy co robię, po prostu chciałem żebyś była szczęśliwa, ale skąd taki szczeniak jak ja mógł wiedzieć że cię aż tak zrani. Wybacz mi, nie chciałem ja…- zaciął się na chwilę, a na jego twarzy widać było cierpienie. Miała ochotę go przytulić ale wiedziała że on jeszcze nie skończył.
-To było tak daw…
-Gówno prawda Sakura, ja wiem że ty dalej masz mi to za złe, i sam po sobie wiem że to boli. Ale zawsze byłem zbyt dumny, zbyt pewny siebie. Ja po prostu chcę żebyś była szczęśliwa- po tych słowach niespodziewanie poczuł na swojej szyi ciężar. Nie odepchnął jej, ale także nie przytulił.
-Powiedz mi, powiedz co czujesz, porozmawiaj ze mną, gdybyś wtedy mi wszystko powiedział może to wszystko potoczyło by się inaczej, ale teraz nie jest za późno- szeptała mu do ucha ciągle trzymając go w objęciach.
-Jesteś dla mnie za doba- szepnął i delikatnie przytulił ją do siebie, jak by była najbardziej kruchą istotą na ziemi.
-Zostań , nie uciekaj, po prostu zostań- szepnęła znów wtulając głowę w jego tors.


Jakieś piętnaście minut wylądował i właśnie zbliżał się do swojej limuzyny. Widząc tak dobre mu znaną osobę, az się uśmiechnął.
-Hiro- powiedział głośno przytulając przyjaciela po przyjacielsku.
-Cóż to za zmiana Madaro, byś sam brał sprawy w swoje ręce- odpowiedział mężczyzna otwierając mu drzwi do samochodu.
-Nie mogę pozwolić by ta dziewczyna zrujnowała nasz plan, mam nadzieję że twój syn nie ma nic przeciwko.
-Nie ma i musze przyznać że jest nawet zadowolony Madaro, ale czy jesteś pewny że Sasuke nic nie zrobi?- zapytał mężczyzna wsiadając tuż za przyjacielem do samochodu.
-Nie jest aż tak głupi- odezwał się czarnowłosy mężczyzna a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Czas szczęścia zbliżał się ku końcowi.





A więc po pierwsze notka miała być już tydzień temu, ale jak się okazało Kumiś ją wycięła z worda , worda zamknęła bez żadnego zapisywania i chciała wkleić na bloga, ale niestety się okazało że się nie da i notka przepadła. Byłam mega zła, ale zaczęłam pisać od nowa, jednak na nic, gdyż nie chciało mi się pisać znów tego samego, ale w końcu się przełamałam i otóż macie nową notkę.  Mam nadzieję że się podoba i że nie jesteście źli że tak długo nic nie było, ale sama też miała kilka ważnych spraw na głowię.




czwartek, 9 maja 2013

2 seria. 34. Jesteś niemożliwa


Siedziała na kanapie i popijała ciepłą herbatę. Naprawdę nie rozumiała co ten facet tu robi. Dość że miała i tak sporo problemów na głowię to jeszcze przypałętał się kolejny. Przecież rozmawiała już z nimi o tym i mieli dać jej spokój. Westchnęła i spojrzała na mężczyznę siedzącego na przeciwko niej. Uśmiechał się do niej miło co chwilę popijać wodę którą mu przyniosła. Sama jego obecność ją denerwowała. Przypałętał się tutaj i do tego nie ma zamiaru powiedzieć o co u chodzi. Aż się w niej gotowało, aby mu powiedzieć coś niemiłego, ale nie mogła, teraz była starsza i nie zachowywała się tak jak kiedyś ze swoim niewyparzonym językiem.
-No więc? Co chcesz? - ponagliła go patrząc na niego znudzonym spojrzeniem. Odłożył szklankę i odchrząknął.
-Dlaczego od razu przyjmujesz że coś chce, może stęskniłem się za wami i chciałem ciebie zobaczyć, w końcu w porównani do twojej siostry ty nigdy nie wróciłaś, nawet na święta- powiedział i spojrzał jakby na nią z żalem. Prychnęła, zbyt dobrze go znała żeby nabrać się na taką bajeczkę.
-Nigdy nie byłeś dla mnie ojcem i nie będziesz- powiedziała zakładając ręce na piersiach. Chciała żeby zostawił ją samą.
-Nie mów tak- odparł i uśmiechnął się delikatnie, ale w jego oczach widziałaś coś czego się bała. Nigdy nie ufała temu człowiekowi, można nawet stwierdzić że bała się go.
-Znowu chcesz namieszać w moim życiu, zapamiętaj sobie że nie mam już 17 lat i nie jestem dzieckiem- krzyknęła i uderzyła pięścią o stół. Był wkurzona że miał taki spokojny ton. Jeszcze jej matki tu brakuje i mieliby komplet.
-Ale nie zapominaj że jestem twoim opiekunem- powiedział, a jego uśmiech znikł z twarzy. Przerażała ją ta twarz. Bez emocji, jeszcze gorsza niż u Sasuke.
-Już chyba dawno powiedziała co o tym sądzę- znów krzyknęła i obeszła stół- a teraz wyjdź z mojego domu- wskazała palcem przedpokoju i ze zdenerwowaną miną stała nad ojczymem. Wstał i złapał ją mocno za nadgarstek.
-Jutro chce znać odpowiedź- powiedział szorstko, a ona skrzywiła twarz w lekkim grymasie, czując ból na nadgarstku. Puścił ją po czym opuścił jej dom. Nie rozumiała o co mu chodziło. Chwyciła drugą ręką nadgarstek i zaczęła go delikatnie masować. Był cały zaczerwieniony. Westchnęła po czym powróciła na górę do swojego pokoju. Musiała jeszcze wypełnić kilka dokumentów, bo jutro chciała spędzić czas ze swoją ukochaną siostrzenicą.


Jego znudzony wzrok błądził po pustej kartce papieru, co chwilę zerkał na lekko zagięty róg po czym na zegarek i tak co chwilę. Było dość wcześnie, a on musiał siedzieć nad tym głupim listem. Westchnął odchylając się do tyłu i wyciągając ręce nad głowy, rozciągając się. Siedział chyba już z pół godziny nad pustą kartką i dalej nie wiedział co napisać. Co tydzień miał pisa wujowi sprawozdania z firmy, ale akurat teraz nie wiedział co napisać. Działo się dość dużo, ale nie miał do tego głowy, jego umysł zaprzątała pewna różowowołosa dziewczyna. Ciągle zastanawiał się nad jej wczorajszymi słowami. Był już dorosły więc wiedział ze tłumaczeniem się nic nie wskóra, ale czynami. Musiał ją jakoś przekonać swoimi czynami do tego że nie jest już taki jak kiedyś, ale jak na razie wszystko szło nie po jego myśli. Znów spojrzał na pustą kartkę, przeczesał swoje kruczoczarne włosy po czym wziął do ręki długopis i zaczerpnął powietrza.

Drogi wuju Madaro

W ostatnim raporcie pisałem że nasza współpraca z firmą Rena Takashi’ego idzie znakomicie. Ich szef jednak nie okazał się byle kim, jest utalentowany i nie wyobrażam sobe by mógł nam w jakikolwiek sposób zaszkodzić. Firma ciągle się rozwija i wierze w to że w ciągu roku będzie już mogła istnieć bez twojej pomocy i wierzę że dotrzymasz naszej obietnicy. Wprowadziliśmy działalność na Tokijskim rynku przez co mogliśmy podnieść pensję pracowników. Zrobiłem selekcję i powyrzucałem nierobów, mam nadzieję że zobaczysz za niedługo na własne oczy że firma odniesie sukces. Co do Matki to jest zdrowa, często się uśmiecha , ale strasznie reaguje na twoje imię. Ojciec… co do niego to niezbyt mam z nim kontakt, nie odzywa się do mnie więc nie mogę ci zbyt wiele powiedzieć na jego temat. Itachi się żeni, jeszcze nic pewnego bo niedawno były zaręczyn, ale wierzę że będzie szczęśliwy ze swoją ukochaną. Wybacz zapomniałem imienia i nie wiem o niej zbyt wiele więc nie mogę ci nic o niej powiedzieć. Mam nadzieje że przyjedziesz za niedługo.
Prezes Uchiha corporation
Sasuke Uchiha

Gdy tylko skończył pisać wziął kopertę i wsadził list do niej wraz z tabela zarobków. Nie rozumiał tylko dlaczego nie mógł mu wysyłać tego mailem , przecież byłoby tak dużo szybciej i prościej. Ale wuj kazał wysyłać listy by nie było żadnych przecieków. Nie rozumiał tego zbytnio, ale robił to co mu kazał. Zakleił kopertę po czym westchnął.
-Emi!- krzyknął , a po chwili w jego pokoju zjawiła się śliczna zielonowłosa dziewczyna o wydajnym biuście który starała się ukryć pod grubą warstwą bluzek.
-Słucham?- zapytała nieśmiało podchodząc do biurka szefa i patrząc na niego tymi hipnotyzującymi czarnymi oczyma zza okularów.
-List- podał jej list nawet na nią nie patrząc po czym zaczął przebierać jakieś dokumenty. Dziewczyna odebrała kopertę ukłoniła się delikatnie i wyszła. Nie musiał jej nawet nic tłumaczyć, wystarczy że wytłumaczył jej raz i dziewczyna wiedziała że co tydzień musi wysyłać pocztę do głównego prezesa. Gdy tylko drzwi się zamknęły ,chłopak odłożył wszystko i wstał. Nie miał ochoty dzisiaj na nic, ale wiedział by robić to do czego dąży to czeka go sporo pracy. Obszedł krzesło i podszedł do wielkiego okna i zaczął się przyglądać na miasto. Wielkie wieżowce, ludzie spacerują między budynkami. Spojrzał w niebo i uśmiechnął się delikatnie. Wspomnienia zaczęły wracać jak nigdy. Tak bardzo miał ochotę przytulić Sakurę, ale wiedział że póki nie zrealizuję swojego planu to ona nigdy nie będzie bezpieczna i szczęśliwa przy nim. Otworzył oczy i uśmiechnął się zwycięsko.
-Uważaj Madara- po tych słowach powrócił do swojej pracy. Musiał skończyć dzisiejsze raporty po czy zabrać się za pensje pracowników i ich dochody.


-Lili!- krzyk dziewczyny rozniósł się po domu. Wszędzie szukała tej małej dziewczynki. Miała ją uczesać i miały wyjść na spacer, ale mała sobie pomyślała chyba że ciocia ma ochotę na zabawę w chowanego i zaczęła się chować, co było dość irytujące zważając na to że dom Sakury był przestronny i dwupiętrowy.
-Mam cię- znów krzyknęła gdy w końcu dorwała śmiejącą się czerwonooką dziewczynkę. Jej radosny głosik roznosił się po całym salonie. Była jej małym oczkiem w głowię.
-Jesce- krzyknęła pokazując swój lekko oszczerbiony uśmiech.
-Pobawimy się na placu zabaw- powiedziała delikatnie ją łaskocząc. Dziewczynka znów zaczął się śmiać po czy grzecznie usiadła u cioci na kolanach i pozwoliła się jej uczesać. Sakura związała jej brązowe włoski w dwie kitki po czym przeczesała delikatnie grzywkę i wplotła jej kokardki w kitki.
-Gotowa- powiedziała zsadzając ją z kolan i stawiając na ziemi. Wyprostowała jej jeszcze sukienkę po czym chwyciła za rączkę i skierowały się w stronę wyjścia z domu. Sakura ubrała buty u miała wychodzić gdy usłyszała dzwonek do drzwi.
-Kto…?- otworzyła drzwi , ale nie dokończyła. No tak zapomniała o nim. Uśmiechnęła się delikatnie i przepraszająco.
-Kto tlo?- mała dziewczynka wyjrzała zza nogi cioci i spojrzała na nieznajomego swoimi dużymi oczyma.
-Chyba jestem nie w porę- odezwał się chłopak widząc dziecko i uśmiechając się do niej.
-Zapomniałam że mieliśmy się widzieć, ale mogłeś powiedzieć kiedy- odezwała się w końcu Haruno wychodząc z domu i biorąc Lili z rękę.
-Akurat miałem wolne- odparł przepraszająco i włożył ręce do kieszeni.
-Jeśli chcesz to chodź z nami, ale idziemy na plac, a co do ciebie młoda damo, to masz się zachowywać. To jest Daiki mój kolega z liceum- odezwała się znów dziewczyna.
-Hai- krzyknęła zadowolona po czym odbiegła kawałek od cioci i zaczęła kopać w liście które pospadały z drzew.
-Ładnie ci z dzieckiem- zaśmiał się chłopak pokazują jej język, na co dziewczyna dała mu kuksańca w bok, ale odwzajemniła uśmiech.
-Sa-chan ma dziś randkę z Kibą więc poprosiła mnie żebym zajęła się cały dzień mała, ale wzięłam ją tez na noc, niech też mając chociaż noc wolną- powiedziała chichocząc przy tym. Jak tak o tym myślała to pierwszy raz od narodzin ich córeczki mogli zostać sami i gdzieś wyjść. Cieszyła się że mogła im w tym pomóc.
-Myślałem że nie będziesz się do mnie odzywać po ostatnim – chłopak troszkę posmutniał i nie patrzył w jej stronę tylko przed siebie.
-Nawet gdybym chciała to nie potrafiłabym, jesteś dla mnie zbyt ważny – odparła klepiąc go w plecy jak kumpla. Chłopak zdziwił się tym , ale zaśmiał się. Taką ją pamiętał z liceum. Wieczna chłopczyca.
Siedział przed biurkiem a w dłoni ściskał list przysłany jakieś trzy dni temu przez jego chrześniaka. Był zdenerwowany, sam na siebie za to że nie przeczytał tego wcześniej. Planowali połączyć siły z firmą Takashi’iego bo chciał żeby Sasuke wygryzł wnuka tego skubańca Sho Takashi’ego i przejął jego firmę, ale z tego co przeczytał to nie będzie takie proste i do tego ta dziewczyna. Kazał mu wypisać wszystkich swoich pracowników a także drugiej firmy. Nie spodziewał się że Sasuke znów będzie miał do czynienia z tą małą Haruno, ale może wyjdzie mu to na korzyść. Musi zrobi coś żeby wybić mu tą dziewczynę z głowy by nie zakłóciła jego planu. Zamknął na chwilę oczy by móc się uspokoić po czym uśmiechnął się delikatnie. Wiedział co musi zrobić by ta dziewucha więcej nie wchodziła mu w drogę, a żeby Sasuke już na zawsze pozostał w jego rękach.

Nareszcie skończył i w końcu mógł iść do domu. Było już grupo po 20, a strasznie padało. Westchnął cicho po czym wyszedł z biura i nagle się zatrzymał nie mogą uwierzyć własnym oczom. Nikogo nie powinno juz tu być, a w szczególności jej. Stała przed nim cała przemoczona. Przez jej białą bluzkę było widać cały jej stanik. Przemoczone ubrania przykleiły się do jej twarzy, a rozpuszczone włosy do twarzy. W dłoniach trzymała jakąś walizkę, a jej ciało trzęsło się z zimna.
-Co tu robisz w taką pogodę?!- krzyknął na nią lekko zdenerwowany jej bezmyślnością po czym przeszedł koło niej i ruszył w stronę szafy z której wyciągnął ręcznik i znów podszedł do niej podając go jej.
-Coś ważnego, podobno miałeś wysłać jutro, ale wiesz że Ren jest na jakimś wyjeździe więc musiała to przynieść- podała mu teczkę po czym odebrała od niego ręcznik i zaczęła wycierać mokre włosy.
-Powinnaś wysuszyć ubrania- powiedział nie zwracają teraz na nią uwagi tylko otwierając teczkę. Na szczęście papiery nie były przemoczone, ale miała rację były ważne i nie rozumiał jak mógł je pominąć.
-Dzię….- nie dokończył bo zobaczył że dziewczyna rozpięła koszulkę i wycierała dekolt- CO TY ROBISZ?!- krzyknął widząc teraz dokładnie bieliznę dziewczyny.
-Nie krzycz- odparła zirytowana jego zachowaniem- przecież nie raz widziałeś mnie bez tego – dodała, na co chłopak spojrzał na nią z wielkimi oczyma po czym ściągnął marynarkę i rzucił w nią.
-Ale pamiętaj że jestem mężczyzną, a widząc ciebie tu w samej bieliźnie nie chciałby ci czegoś zrobić- zdziwiła się jego słowami, ale gdy tylko na niego spojrzała i zauważyła delikatne rumieńce na jego policzka to szybko zrzuciła z siebie mokrą koszulę i założyła marynarkę zapinając się. Zrobiło jej się trochę głupio i można powiedzieć że zawstydziła się.
-Gomen- powiedziała cicho spuszczając głowę. Usłyszała tylko ciche westchnięcie po czym chłopak ruszył do swojego gabinetu, a dziewczyna za nim. Położyła bluzkę na kaloryferze i usiadła na miejscu gościa, przed chłopakiem.
-Nie miałaś dziś być z Lili?- zapytał niespodziewanie przeglądając papiery. Trochę irytowało ją to że nie patrzył na nią, ale wiedziała że ma dużo pracy.
-Tak, ale wiedziała że musze cię jeszcze złapać w biurze więc poprosiła Daikie’go żeby z nią został. Sasuke natychmiast spojrzał na Saukre i wstał.
-Ten idiota z liceum? Spotykasz sie z nim?- zapytał patrząc na nią, jakby chciał ją prześwietlić na wylot.
-Daj sobie spokój co? Jesteśmy kumplami , a że dziś na nas wpadł na placu zabaw to poprosiła go o popilnowanie młodej , a ona widocznie nie miała nic przeciwko bo go polubiła- odparła szybko.
-Same z tobą kłopoty- powiedziała siadając s powrotem i wracając do przerwanej pracy.
-Długo ci to zajmie?
-A co?- zapytał patrząc teraz na nią zdezorientowany.- Możesz już wracać do domu
-Poczekam- odparła. Nie wiedziała czemu, ale jakoś czuła się teraz inaczej. Nie kłócili się co było chyba jakąś nowością. Nie było czuć też napięcia jakiegoś romantyzmu co było dziwne. Ale teraz zdała sobie sprawę że Sasuke wygląda naprawdę przystojnie gdy pracuję. Patrzą teraz tak na niego mogła stwierdzić że jego praca musi być naprawdę męcząca.
-Jesteś niemożliwa- powiedział cicho chłopak przerywając pracę i patrząc na śpiąca twarz dziewczyny. Musiała być zmęczona dzisiejszym dniem wiec uśpiła mu się na biurku. Wstał po czym zadzwonił po taksówę. Wziął dziewczynę na ręce i ruszył w stronę widny. Resztę pracy mógł dokończyć jutro, a teraz powinien odwieźć ją do domu. Czekała przecież tam na nią mała Lili.


Rozdział jes wcześniej niż się spodziewałam. Mam nadzieje że chociaż troszeczkę wam się spodoba i nie będzie narzekania że krótki, bo naprawdę się staram pisać coś dłuższego, ale niestety mam dwóch braci i dwa kompy i oni potrafią siedzieć całymi dniami, więc jest naprawdę ciężko napisać coś w czasie gdy mam wolnego kompa, a nie zawsze chce mi się tylko pisać notki. No wiec mam nadzieję że chociaż troszkę wam się spodoba i do następnej;*