Leżała wśród
artykułów patrząc na pajęczyny które znajdowały się na poddaszu. Nie wiedziała
ile już tak leżała. Nie liczyła czasu, a tutaj światło dnia i ciemność nocy nie
docierały. Nie było także słychać jakby ktoś dobijał się do drzwi. Totalnie
nic, tylko ona i pustka. Dlaczego akurat ona? Dlaczego ojciec przez tyle czasu
trzymał w ukryciu to wszystko? To znaczy że kim ona była, to dlatego jej matka
jej nienawidziła? Bo podszywała się pod jej zmarłą córkę? Miała tyle pytań i
jak na razie żadnej odpowiedzi. Po chwili przewróciła się z jednego boku na
drugi i westchnęła ciężko. Robiła się spragniona i czuła jak siły z głodu jej
opadają. Nie jadła nic chyba od dwóch dni, nawet nie wiedziała bo nie miała
pojęcia ile czasu spędziła na poddaszu. Podniosła się delikatnie na rękach, po
czym spojrzała w dół na drabinę i poczuła że delikatnie kręci jej się w głowie.
Przyzwyczaiła się do światła w pokoju i zaczęła powoli kłaść nogi na drabinie.
Wzięła jednak pudła wraz ze sobą. Były dwa duże pudła które musiała powoli
przetransportować na dół. Musiała się wziąć za siebie i próbować cos zrobić. Za
długo leżała bezczynnie nic nie robiąc. Musiała odwiedzić swoją „matkę” i
zapytać ją co w tym wszystkim, jednak najpierw musiała sprawdzić te wszystkie
pudła. Postanowiła że weźmie odprężającą kąpiel zje coś a gdy się wyśpi
zabierze się za to wszystko. Gdy przetransportowała pudła na dół, zamknęła je w
ojca szafie po czym zamknęła jego pokój na klucz i udała się na parter gdzie
podłączyła z powrotem domowy telefon po czym zaczęła składać swój telefon
komórkowy. Najpierw odsłuchała wszystkich wiadomości na sekretarce domowej. Większość
była od brata siostry i przyjaciół. Zdziwiła się nawet gdy usłyszała jedną od
Itachiego i aż trzy od Sasuke z prośbą by się odezwała. Jedna była od jej szefa
że jutro ma stawić się wcześniej w pracy. NA tą wiadomość akurat prychnęła. Wzięła
kartkę spod stolika i starannym pismem napisała szybką rezygnację po czym złożyła
kartkę włożyła do koperty i poda ją jutro jak będzie wyjeżdżać. Było już ciemno
co oznaczało że spędziła na strychu całą noc i cały dzień co nie było dla niej
zdrowe. Gdy tylko uporała się z telefonem domowy zabrała się za odsłuchiwanie
poczty na komórce, po czym wysłała każdemu smsa, że wszystko z nią w porządku
po prostu chciała odpocząć od wszystkiego i żeby sienie martwili o nią. Spojrzała
na siebie w lustrze w salonie, a na jej twarzy pojawił się grymas
niezadowolenia. Wyglądała strasznie. Włosy wyłaziły jej z koka we wszystkie
strony. Jej twarz była blada i wyglądała na strasznie zmęczoną. Oczy i policzki
miała czerwone od płaczu, a usta strasznie suche. Westchnęła po czym poszła do
kuchni przyrządzić sobie porządną kolacje i ciepłą herbatę którą ją rozgrzeje.
Po zjedzonym posiłku poszła do swojego pokoju wziąć długą i odprężającą kąpiel,
a potem ubierając szorty i za duża bluzkę ułożyła się spać i nie dużo nawet myśląc
przed snem nie wiedziała kiedy zasnęła.
Był zdenerwowany na
siebie, wczoraj siedział do późna w pracy i nie wiedząc kiedy nawet zasnął po
powrocie do domu i pierwszy raz w życiu zdarzyło mu się zaspać. Przeklinał na
siebie w myślach wiążąc krawat i ubierając pośpiesznie marynarkę. Zbiegł po
schodach na dół, porwał kanapkę ze stołu pocałował matkę w policzek i szybko
wybiegł z domu. Z kanapką w buzi przeszukiwał kieszenie w poszukiwaniu
kluczyków do samochodu.
-Kochanie- usłyszał
głos swojej matki i spojrzał w jej kierunku i uśmiechnął się w myślach widząc
ją uśmiechniętą stojącą w progu z jego teczką i kluczykami. Podszedł zabrał od
niej rzeczy podziękował i ruszył do pracy. Jadąc zaczął przeglądać telefon
służbowy, czy nie ma jakiś nowych wiadomości, ale oprócz Rena, nikt się do
niego nie dobijał. Rzucił telefon na siedzenie pasażera i spojrzał tylko
przelotem na prywatny, ale jego jeszcze nie przeglądał. Zaczynał się martwić o
Sakure bo nie odzywała się do nikogo od trzech dni co było dziwne. Przecież miała
wolne więc myślał że spotka go choćby u niego w domu na pogaduszkach z Itachim,
ale nie zjawiła się ani razu, nawet jej brat się o nią martwił. Gdy dojechał
pod firmę jego szofer już czekał by zabrać samochód. Chłopak pośpiesznie
poprawił krzywy krawat, przejechał dłonią po włosach i zabrał swoje rzeczy
zostawiając kluczyki w stacyjce. Dopiero teraz odblokował swój prywatny telefon
i zobaczył że ma wiadomość od różowowłosej. Uśmiechnął się na tę myśl i szybko
ją odczytał po czym wybrał do niej numer i zadzwonił. Przywitał się skinieniem
głowy z recepcjonistką i ruszył dalej czekając aż dziewczyna łaskawie odbierze
telefon. Myślał że dziewczyna chyba jednak nie ma ochoty rozmawiać , ale jednak
po czwartym sygnale usłyszał jej zaspany głos.
-Co?- warknęła
-Myślałem że jesteś
już w pracy- odezwał się dziwiąc się że ją dopiero obudził. Przecież o tej
godzinie już dawno powinna być na nogach.
-To źle myślałeś-
chyba nie była w najlepszym humorze przeszło mu przez myśl.
-Nie chciałabyś
wybrać się ze mną na lunch?
-Jestem zajęta- jej
ton głosu już nie był taki ostry, ale słyszał że ziewa i wyobraził ją sobie jak
przeciera zaspane oczy i przyduża koszulka opada z jej ramion.
-Nie znajdziesz nawet
chwili?- nie dał się tak łatwo zbyć. Nie słyszał nic przez chwilę, po czym
usłyszał ja dziewczyna wypuszcza powietrze.
-Zgoda- uśmiechnął
się do siebie po czym spojrzał na swój
zegarek.
-O której masz czas?
-A o której ci
pasuje?
-12?
-Ok, tam gdzie
zawsze- i rozłączyła się. Cieszył się że jednak wybierze się z nim na ten
lunch. Jednak przed tym czeka go ciężka praca, wiec musi wziąć się jak
najszybciej do pracy.
Cisnęła telefonem w
poduszki i westchnęła ciężko. Tak dobrze jej się spało a ten gbur musiał ją
obudzić. Wiedziała że teraz nie ma sensu już się kłaść. Spojrzała na zegarek
który wskazywał godzinę siódmą czternaście i westchnęła. Ubrała na nogi kapcie,
wzięła gumkę do włosów z komody i spięła włosy w luźny kok. Zeszła do kuchni
gdzie zjadła śniadanie i wypiła ciepłą kawę po czym ruszyła w stronę pokoju
ojca. Po drodze zgarnęła butelkę z wodą i była gotowa by chociaż zacząć
sprawdzać te pudła. Zapisała sobie jeszcze w telefonie budzik żeby nie spóźnić
się na lunch i żeby zabrać rezygnację, a Sasuke zapewne ją dostarczy za nią.
Było to dla niej trochę dziwne że nie miała żadnych sprzeciwów by wybrać się z
nim coś zjeść, może to dlatego że jednak Ryohei to nie było to? Ale teraz nie
potrafiła zaprzątać sobie głowy chłopakiem, bo bardziej po głowię jej chodziły
wczorajsze informacje. Skoro prawdziwa Sakura nie żyje to kim jest ona.
Zamknęła się w pokoju i wzięła jedno pudło położyła na łóżko. Przełknęła głośno
ślinę po czym zaczęła drżącymi rękami je otwierać. Gdy już je otworzyła
zajrzała do środka i zobaczyła stertę papierów. Wywaliła je na łóżko po czym zaczęła
przeglądach je powoli. Były tam akta jej urodzenia, papiery adopcyjne i do tego
jeszcze kilka wycinków z gazet o wypadku. Przejrzała swoje akta i jakoś lżej
jej się zrobiło że jednak 28 marca jest jej prawdziwą datą urodzenia, ale w
takim razie którego urodziła się Sachi? Spojrzała kątem oka na papiery
adopcyjne, ale jakoś nie miała zamiaru ich czytać. Było bardzo dużo tego i
widocznie mieli jakieś problemy z jej adopcją, ale w końcu i tak doprowadzili
to do końca. Zobaczyła jednak białą teczkę pośród tego wszystkiego z wielkim
napisem „SAKURA”. Odgarnęła wszystko i wzięła ją w ręce, nie była gruba, ale
wiedziała że tam może dowiedzieć się czegoś o sobie. Delikatnie ją otworzyła i
pierwsze co przykuło jej uwagę było zdjęcie na środku. Delikatnie je dotknęła i
przejechała drżącym falcem po mężczyźnie uśmiechającym się od ucha do cha. Miał
czerwone włosy i przytulał drobną białowłosą kobietę. Widać było po jej twarzy
że jest zmęczona, ale uśmiechała się , a w knocikach jej oczu można było
dostrzec łzy. W rękach mocno ściskała zawiniątko. Dziecko, którym była pewnie
ona.
-Tato- szepnęła
patrząc na uśmiechniętego mężczyznę. Chciała by go znów ujrzeć, jego szare oczy
tak bardzo hipnotyzujące, ale tutaj miał zamknięte oczy więc nic nie mogła
dostrzec. Kolejne pytania zaczęły jej się układać w głowię. Skoro ojciec mógł
zdradzić matkę Sasoriego i Sachiko i miał dziecko, czyli ja z tą kobietą, to po
co były papiery adopcyjne? Dlaczego on zdecydował się ja wychować a nie matka.
Odłożyła zdjęcie na bok i wyciągnęła z teczki małą książeczkę. Otworzyła ją i
coś ścisnęło jej serce. Wszędzie była taka malutka, a kobieta ją przytulała i
ściskała. Na niektórych zdjęciach było widać jak uczy się chodzić, albo ją
karmi. Na każdym zdjęciu kobieta wyglądała na taką szczęśliwą. Było nawet
zdjęcie jak jej ojciec spał a ona siedziała mu na plecach i markerem coś po
nich pisała. Poczuła jak w jej oczach zbierają się łzy. Uśmiechała się, ale
miała ochotę się rozpłakać. Więc miała jakąś pamiątkę po prawdziwej matce.
Cieszyła się, nie znała jej , ale cieszyła się że ma cos co będzie jej o niej
przypominać. Dalej była kaseta, którą musiała później obejrzeć, a dalej były
akta jej prawdziwej matki. Dowiedziała się że ma na imię Ami. Zielone oczy
odziedziczyła po niej. Dalej były koperty które nigdy nie były otworzone i nie wiedziała
czy powinna je otworzyć, ale skoro napis był Sakura to znaczy że to jest dla
niej. Otworzyła kopertę z numerem jeden i jej oczom ukazało się staranne pismo,
tak podobne do jej. Zaczęła powoli czytać.
„Kochana Sakuro jak się czujesz? To chyba nie jest dobry początek listu zważywszy na to że nigdy nie rozmawiałyśmy prawda? Przepraszam ze nie ma
mnie przy tobie, ale jestem przekonana że jesteś już śliczna i dorosłą kobietą. Pewnie jesteś podobna do ojca prawda? Chociaż cieszę się że chociaż masz moje oczy, przynajmniej jedno. Czy ojciec dobrze dba o ciebie? Mam
nadzieje że jakoś sobie radzi i nie
utrudnia ci życia. Tak bardzo chciałabym wiedzieć jak teraz wyglądasz. Pamiętaj że mama cię zawsze będzie kochać.”
Tak skończył się
pierwszy list, a ona poczuła w sobie mieszane uczucia. Dlaczego pisała list?
Dlaczego jej nie potrafiła wychować tylko pozostawiła ją samą? Nie myśląc dużo
zaczęła już otwierać kolejną kopertę, w której list był znacznie dłuższy.
„ Przepraszam za moje słowa, pewnie nie dały ci dużo do myślenia jako o mnie jak o matce.
Nigdy nie chciałam cię stracić, a do tego twój ojciec jest strasznie słaby psychicznie. Kochanie,
przepraszam za wszystko, ale może jeszcze będziesz potrafiła mi wybaczyć. Powinnam ci wytłumaczyć mnie przy tobie nie ma bo twój ojciec pewnie nic ci nie powiedział, nie zdziwiłabym się. Ale kochanie czy on się ma dobrze? Czy mimo wszystko potrafił cię wychować? Czy jesteś szczęśliwa?”
I znów koniec i
kolejny uścisk w sercu. Zostały jej jeszcze dwie koperty. Przełknęła głośno
ślinę i chciała sięgnąć po kolejną, ale usłyszała pikanie swojego telefonu.
Spojrzała na zegarek który wskazywał 11.30 i przełknęła w myślach. Dwie koperty
kusiły ją niesamowicie, ale musiała jakoś wyglądać na lunchu z Sasuke, więc
zrezygnowała z ich otwarcia teraz i wstała po czym udała się do siebie do
pokoju by się ubrać i skorzystać z ubikacji. Włosy spięła w koński ogon, było
coraz chłodniej więc ubrała niebieskie rurki, do nich koszulę i brązowe botki
na lekkim obcasie. Założyła na siebie skórzaną kurtkę i opuściła mieszkanie.
Cieszyła się że dziś nie padało, ale pogoda i tak mimo wszystko nie wyglądała
najlepiej. Podsunęła kurtkę pod samą szyję i spojrzała w stronę garażu. Stał
tam jej samochód jak i motor, ale już nie pamięta nawet kiedy ostatnio
siedziała za kółkiem. Westchnęła i ruszyła w stronę przystanku autobusowego.
Nie miała ochoty na jazdę autobusem, ale wolała nie wsiadać za kierownicę. Nie
czuła się najlepiej po tym co się dowiedziała, a nie chciałaby spowodować
jakiegoś wypadku samochodowego.
-Może księżniczka da
się powieźć?- usłyszała i już chciała odparować jakąś chamską uwagę gdy
zobaczyła uśmiechniętego delikatnie Sasuke siedzącego za kierownicą czarnego
BMW. Prychnęła tylko lekko i otworzyła drzwi od pasażera strony i wygodnie
usiadła.
-Czyżbyś dal
szoferowi wolne?- zapytała kąśliwie gdy ruszyli, a on tylko spojrzał na nią
kątem oka.
-Cos jesteś dziś nie
w sosie co? Masz te dni- poczuł jak dziewczyna go szturchnęła w ramię, nie za
mocno, ale chłopak i tak się uśmiechnął.
-Wiesz mogę jeszcze
zmienić zdanie i wrócić do domu- odparła chcąc odpiąć pasy.
-A więc będę jeździł
tak w kółko bylebyś nie wysiadła- odparował i już chciał zjechać w inną
uliczkę, ale dziewczyna się poddała i podjechali pod kawiarenkę do której
przychodzili jeszcze za czasów liceum. Wysiedli i Sasuke przytrzymał
dziewczynie drzwi za nim weszła do kawiarenki, a sam wszedł za nią. Usiedli
przy jednym z wolnych stolików i zamówili po kawie i po tortilli z papryka,
kukurydzą i rukolą i czekali na swoje zamówienia w ciszy, gdy kelnerka
przyniosła im kawy uśmiechnęła się delikatnie w stronę chłopaka, ale ten nawet
nie zauważył tego gestu bo ciągle był wpatrzony w dziewczynę która siedziała naprzeciwko
niego pogrążoną we własnych myślach.
-Co się dzieje?-
zapytał gdy kelnerka ich opuściła, a ona raczyła obdarzyć go spojrzeniem.
-Jak tam
przygotowania do ślubu?- zapytała opierając się o oparcie i zakładając ręce na
piersiach. W sumie nie wiedziała po co pytała, ale była ciekawa. Miała ochotę
wstać dać mu w twarz żeby przejrzał na oczy że ta dziewczyna nie jest nic
warta, że sypia z Ryoheiem, a on jest tylko pionkiem w jakiejś grze Madary bo
potrzebują jej i czegoś co posiadał jej ojciec i oni myślą że ona też to
posiada. Widziała jak mięsnie chłopaka po woli się spinają, a jego dobry humor
gdzieś ulatuje i na twarzy znów pojawia się ten chłodny wyraz. Przygryzła
delikatnie dolną wargę zrezygnowana że w ogóle wspomniała o tym, ale cóż kości
zostały rzucone.
-Wiesz że nie
interesuje mnie to- odparł sucho i także oparł się plecami o tył krzesła i
spojrzał za okno. Westchnęła cicho, jednak jest chyba jedyną osobą z którą Ona
potrafi porozmawiać mimo tego wszystkiego.
-Więc czemu nie
zrezygnujesz?- znów spojrzał na nią tym chłodnym spojrzeniem i poczuła jak
ciarki przebiegają po jej ciele. Może jednak ten lunch to nie był najlepszy
pomysł.
-Wiesz że to nie
takie proste, zawdzięczam dużo wujkowi i nie mogę od tak odrzucić tego
wszystkiego.- poczuła jak wzbiera się w niej gniew i oparła się bardziej o blat
stolika i spojrzał na niego gniewnie.
-Nic mu nie
zawdzięczasz, dla niego jesteś kolejnym pionkiem w tej durnej grze- tym razem
to on się zdenerwował bo też zbliżył twarz w jej stronę i warknął.
-A co ty niby możesz
wiedzieć?- wstała uderzając dłońmi o stolik. Nie interesowało ją to że ludzie
teraz zwracali na nich uwagę, ale chłopaka też jakoś mało to interesowało.
-A ty wiesz cokolwiek
co się dzieje naokoło ciebie?- tym razem on też wstał, a na jego twarzy była
wymalowana istna furia.
-Dzięki niemu
doszedłem do czegoś, zostaw mojego wujka w spokoju.
-To niech on zostawi
mnie!- krzyknęła zabierając kurtkę i ruszając w stronę wyjścia. Chłopak
przeklął pod nosem, zostawił pieniądze na stoliku i ruszył za nią. Gdy opuścił
lokal poczuł jak deszcz spada na jego ramiona i przeklął kolejny raz. Zobaczył
ją idącą w stronę przystanku i szybko złapał ją za ramiona i odwrócił w swoją
stronę i od razu pożałował tego bo dziewczyna wymierzyła mu siarczysty
policzek. Chciał coś odpowiedzieć, ale poczuł jak dziewczyna zaczyna delikatnie
uderzać o jego klatkę piersiową swoimi piąstkami. Złapał jej dłonie by móc na
nią spojrzeć, ale zaczęła krzyczeć.
-Nie wiesz nic co się
dzieje prawda? Nie wiesz że twoja narzeczona Mika sypia z Ryoheiem prawda? Nie
wiesz ze jak i mój ojczym jak i twój ukochany wujek wiedzą o tym, nie wiesz że
próbują mnie sobie przywłaszczyć by móc coś wyciągnąć ode mnie, coś o czym sama
nie mam pojęcia, ale ty nie wiesz bo robią wszystko żeby cię ode mnie odciągnąć
bo mógłbyś popsuć im plany. Nie wiesz nic- jej głos zaczął powoli się łamać i
jej złość zaczynała opadać. On też poczuł jak cała złość na dziewczynę z niego
ulatuje i nie wiedział sam co zrobić. Poczuł się bezsilny.
-Nie wiesz że
codziennie muszę się z tym wszystkim mierzyć- zaczynała mówić coraz ciszej –
nie wiesz nic- poczuła jak jego szerokie ramiona obejmują ją, a ona nie wiele myśląc
także jego przytuliła i schowała swoją głowę w jego ramionach, w jedynych
ramionach w których czułą się bezpieczna.
-Powinniśmy wyjść z
tego deszczu bo się przeziębimy- przerwał po chwili młody Uchiha. Mógł z nią
tak stać wiecznie, ale nie chce by była chora i powinni sobie wszystko na
spokojnie wyjaśnić. Poczuł jak dziewczyna delikatnie wyswobodzą się z jego
ramion i przytakuje głową. Odetchnął z ulgą że nie płakała , chociaż pewnie
chciała, ale trzymała się dzielnie. Mimo to stali tak przez chwilę, a
dziewczyna nagle przytknęła dłoń do ust i zaczęła się krzywić. Poczuła się
niedobrze , a przecież dziś nic nie jadła oprócz delikatnego śniadania rano.
Może ten nacisk wszystkich emocji zmuszał ją to wymiocin, nie wiedziała ale
poczuła jak wszystko w jej żołądku chce opuścić jego zawartość. Odbiegła od
chłopak oparła się o tył przystanku i poczuła jak wszystko opuszcza jej
żołądek. Przetarła delikatnie dłonią usta i poczuła się zmęczona. Niebo mimo
południa roiło się szarawe i wyglądało jakby był już późny wieczór. Chłopak
podszedł do niej , podał jej chusteczkę złapał za dłoń i zaciągnął do
samochodu.
-Mam prośbę- gdy już
jechali w kierunku jej domu podała mu kopertę z napisem rezygnacja. Chłopak
tylko kiwnął głową i kazał jej położyć kopertę w schowku, a on ją dostarczy
jeszcze dziś do jej szefa. Gdy dojechali do jej domu zaprosiła chłopaka do
środka zaparzyła herbatę położyła w salonie, a sama ruszyła do ubikacji by umyć
zęby. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i westchnęła ciężko. Wyglądała
strasznie z mokrymi włosami od deszczu i całym przemoczonym ubraniu. Przygryzła
dolną wargę i ruszyła z powrotem na dół.
-Powinieneś wsiąść
prysznic i zmienić to mokre ubranie- powiedziała wchodząc do salonu i rzucając
mu jego rzeczy w których ostatnio tu nocował.
-Mam dużo pracy-
odparł uśmiechając się delikatnie. Cała złość na dziewczynę już z niego
wyparowała.
-Przecież mam laptopa,
ty także swoje nosisz przy sobie i jeden telefon że nie czujesz się najlepiej i
możesz cała robotę odrobić w domu- odparła stojąc nad ni w tak samo przemoczonych ciuchach- zresztą
nie chce żebyś się przeze mnie przeziębił.- odparła delikatnie odwracając głowę
w bok i rumieniąc się. Chłopak wstał i stanął naprzeciwko niej zbliżając twarz
trochę w jej stronę.
-Panno Haruno, czy
pani próbuje mnie uwieść i zaprowadzić pod prysznic- jego czarujący ton sprawił
że dziewczyna jeszcze bardziej się zarumieniła, ale zbliżyła się jeszcze
bardziej dotykając dłonią jego klatki piersiowej, patrząc mu prosto w oczy, a
drugą dłonią przeczesując delikatnie jego włosy koło ucha.
-Już dawno pana
uwiodłam panie Uchiha i to nie raz- na tą uwagę chłopak prychnął śmiechem i
pokręcił z dezaprobatą głową. Miała co do tego racje, uwiodła go na amen i nie
zrobi z tym już nic. Tym razem to on dotknął delikatnie jej policzka po czym
złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
-Gdyby nie to że nie
czujesz się najlepiej już byś stała w bieliźnie pod prysznicem ze mną- szepnął
jej do ucha po czym puścił ja i ruszył w kierunku jednej z sypialni by wziąć
prysznic. Ona tylko uśmiechnęła się do siebie i sama ruszyła do swojego pokoju
by wziąć prysznic. Mogła by się przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy. Po
prysznicu ubrała się w leginsy na co narzuciła dłuższą bluzkę i ciepłe
skarpetki po czym ruszyła w dół. Poczuła jak coś ładnie pachnie , a jej brzuch
akurat domagał się czegoś do jedzenia bo ostatni swój posiłek musiała zwrócić.
Gdy zaczynała wchodzić do salonu zaczęła dostrzegać chłopaka w kuchni. Stał jak
kiedyś w szortach i bluzce z kapciami na nogach. Jego włosy były delikatnie
mokre, a na barkach miał przerzucony ręcznik i coś gotował. Stanęła w framudze
drzwi i zaczęła mu się przyglądać.
-Zaraz skończę-
powiedział nawet na nią nie patrząc, a ona uśmiechnęła się pod nosem. Jak to
się stało że są razem u niej w domu i on robi im posiłek. Usiadła przy stole i
czekała aż chłopak poda jej cos do jedzenia. Przyrżadził na szybko kurczaka z
warzywami i ryżem co bardzo jej smakowało i było delikatnie ostre , czyli takie
jakie lubiła. Oczyściła talerz do czysta i podziękowała za posiłek. Razem umyli
naczynia po czym rozpalili ogień w kominku i ona usiadła na kanapie, a chłopak
na miękkim dywanie między jej nogami a ona zaczęła wycierać ręcznikiem jego
mokre włosy.
-Więc?- zapytał
nagle. Wiedziała że muszą pogadać, a ona na dziś i tak już miała inne plany.
Westchnęła ciężko nie przerywając wycierania mu włosów. Zaczęła mu powoli mówić
o tym jak jej ojczym odwiedził ja i wyznał jej że Ryohei jest z nią tylko dla
pozyskania czegoś co uważają że jest w jej rękach, że sypia z Miką i że ona
jest osobą która nic nie znaczy. Na chwilę się zacięła myśląc czy powiedzieć mu
też o wycinkach z gazet, ale był osobą której ufała , mimo wszystko był i
zawsze będzie najważniejszy. Wstała i ciągnąc go za sobą zaprowadziła go tam
gdzie jeszcze nikt nie był. Zaprowadziła go do pokoju ojca i pokazała wycinki z
gazet, a potem dwa listy od jej prawdziwej matki.
-Co to ma znaczyć?-
zapytał patrząc na fotografię zmarłej Sakury. Przecież to było nie możliwe.
Spojrzał na dziewczynę.
-Mam jeszcze dwa
listy i może z nich się dowiem kim
jestem- odparła patrząc na dwie kopert położone na łóżku. Poczuła jak chłopak
łapie ją za rękę i ciągnie w swoim kierunku. Poczuła jego ciepłe wargi na
swoich i mimo że mogłoby się zdawać ten pocałunek za agresywny to Sasuke był
delikatny. Oderwał się od niej i spojrzał w jej zielone oczy.
-To nie ma znaczenia
czego się dowiesz bo ja ci mogę powiedzieć kim jesteś. Jesteś Sakurą Haruno,
dziewczyną która zawsze spełnia wyznaczone sobie cele, która mimo przeciwności
zawsze prze naprzód, dzie…. Nie kobietą, która wszyscy kochają- chciała się
rozpłakać gdy te słowa wyszły z jego ust, ale jedynie co zrobiła to złożyła
delikatny pocałunek a jego wargach i uśmiechnęła się w jego stronę.
-Dziękuje- odparła.
-Nie ważne co twoja prawdziwa
matka tam napisała, jesteś sobą, a jeśli chcesz się dowiedzieć prawdy to jedź
do kobiety która cię wychowała, ja poczekam na ciebie- przytaknęła, chłopak
chciał wstać, ale ona złapała go za dłoń i pokazała że chce żeby tu był jak
będzie czytać dwa ostatnie listy. Kiwnął głową, a ona otworzyła kopertę z
numerkiem trzy i zaczęła czytać na głos.
„Mama cię przeprasza kochanie, nie
chciałam tego, ale pamiętaj że zawsze jestem przy tobie. Wiesz ojciec pewnie ci
tego nigdy nie powiedział, ale mama jest bardzo chora. Długo się zbierałam do
napisania tego listu, ale wiem że nie zostało mi dużo czasu więc spędzam go jak
najwięcej z tobą by móc cię przytulać, patrzeć jak spisz, jak próbujesz stawiać
swoje pierwsze kroki. Mimo wszystko dalej jest mi trudno że nigdy nie zobaczę
jak dorastasz, jak idziesz to przedszkola, jak przeobrażasz się w dorosłą
kobietę. Chciałabym być przy tobie kiedy będziesz przeżywać pierwszy miłosny
zawód, móc cię utulić i być przy tobie. Chciałabym zobaczyć cię w sukni ślubnej
bawić wnuki. Chciałabym móc je przytulać i kochać jak ciebie, ale wiem że ty
będziesz kochać je za nas obie.
Wybacz mi Sakuro że twoja mama
jest taką słabą osobą, że musiała cię zostawić, mam nadzieję że wybaczysz mi to
że opuściłam cię wtedy kiedy najbardziej mnie potrzebowałaś. Wybacz mi za
wszystko”
Nie potrafiła już
wytrzymać i łzy popłynęły z jej oczu. Cieszyła się że Sasuke jest tutaj z nią i
patrzy na nią, ale musiała wytrwać. Drżącymi dłońmi otworzyła ostatnią kopertę
i nie znalazła w niej listu, ale ręcznie narysowaną mapkę z zaznaczonym X w
miejscu docelowym. Pokazała to chłopakowi, a on przyjrzał się temu dokładnie.
Skrzywił się delikatnie.
-Wiem gdzie to jest,
ale Sakura….- nie dokończył bo ona już wstała.
-Musze- odparła i
chłopak z rezygnacją pokiwał głową że zgadza się. Dostał od niej ciuchy jej
brata które tu jeszcze zostały bo jego garnitur był cały przemoczony. Ubrał
jensowe spodnie, podkoszulek i kurtkę po czym poczekał aż dziewczyna się
ubierze i razem ruszyli w stronę jego samochodu. Gdy tylko wsiadła na miejsce
pasażera ruszyli w stronę która była narysowana na mapce. Gdy dojechali na
miejsce poczuła skurcz w żołądku, ale musiała się wszystkiego dowiedzieć.
Wyszła z samochodu i otworzyła parasolkę po czym stanęła przed wielką bramą na
której widniał napis „Cmentarz”. Poczekała
aż chłopak do niej dołączy i zaczęli iść tak jak było napisane na mapce. W
końcu dotarli do jednego z grobów na którym widniał napis:
Ami Haruno
Urodzona 5 X 1967 zmarła 6 XII 1990
Zyła lat 23
„Zostawiła kochającą rodzinę, ale zawszę będą w jej opiece”
Patrzyła z
niedowierzeniem na nagrobek i nawet nie poczuła kiedy dreszcze zaczęły
przechodzić całe jej ciało. Więc jej matka zmarła gdy ona miała tylko roczek.
Więc nie zostawiła jej bo tego chciała, zostawiła ją bo umarła. Nachodziły ja
teraz tylko pytania w jakich okolicznościach umarła, dlaczego nikt nic jej nie
powiedział. Ujrzała małą metalową skrzyneczkę na dole i dopiero teraz zauważyła
że na grobie są świeże kwiaty, kadzidełko i znicze. A wiec ktoś tu przychodził,
poczuła ulgę na sercu, ale kucnęła spojrzała na mała skrzyneczkę. Była
przytwierdzona do grobu i na kluczyk. Pierwsze co przyszło jej na myśl to
kluczyk który otwierał jej sekrety, jej ojca, więc może jej matki też.
Wygrzebała klucze z kieszeni , znalazła ten najmniejszy i spróbowała nim
otworzyć skrzyneczkę. Pasował, drżącą dłonią otworzyła wieczko i wyciągnęła z
niej kopertę oznaczoną piątka. Wstała i zaczęła otwierać powoli kopertę.
Poczuła jak z jej oczu znów lecą łzy. W kopercie było jedno zdjęcie, zdjęcie na
którym jej matka nie wyglądała już na tak zdrowa. Jej skóra straciła swój
blask, jej białe niczym śnieg włosy zaczęły wypadać, ale na jej twarzy gościł
ten uśmiech który mógłby poruszyć skały. Trzymała małą dziewczynkę w objęciach.
W jej ciele było pełno rurek, ale mimo to potrafiła się uśmiechać. Odwróciła
zdjęcie i nie potrafiła wytrzymać.
-Mamo- szepnęła i
wtuliła się szybko w ciało Sasuke, który nie protestował. Wyciągnął delikatnie
zdjęcie z jej dłoni i przyjrzał się mu po czym także odwrócił je na drugą
stronę. Uśmiechnął się delikatnie i pocałował dziewczynę w głowę.
„Kochanie pamiętaj, mama zawszę będzie cię kochać”