czwartek, 25 lipca 2013

2 seria. 38. Arigatou

Dziewczyna chodząc w tę i z powrotem patrzyła nerwowo na spokojnego chłopaka siedzącego obok niej na fotelu i przeglądającego coś w telefonie. Denerwował ją bardzo i to bardzo. Był spokojny jakby nic go nie ruszało. Wczoraj uzgodnili zasady, ale on jakby ich nie słuchał wtedy i teraz też nie bardzo chyba pałał żeby cokolwiek zrobić. Wkurzyła się nie na żarty. Stanęła przed nim i położyła ręce na biodrach.
-Słuchaj jesteś chyba zbyt pewny siebie- powiedziała dość głośno by chłopak w końcu zwrócił na nią uwagę. Podniósł spojrzenie po czym westchnął i powrócił do wcześniejszej czynności. -Nie ignoruj mnie!- krzyknęła zła.
-Jesteś irytująca- odparł chłopak już nawet nie szczycąc jej spojrzeniem – zastanawiam się jak z takim charakterem zdołasz uwieść tego kolesia- tymi słowami znów wyprowadził ją z równowagi i gdy miała się mu odgryźć do pokoju wszedł Madara z nieciekawą miną. Spojrzał na nich przelotnie, a Mika od razu poprawiła włosy i uśmiechnęła się niewinnie.
-Wujku kiedy go spotkam?- zapytała bardzo miłym głosem. Ryohei tylko prychnął, a ona obdarzyła go groźnym spojrzeniem.
-Jutro wybieramy się na kolacje- odparł i gestem ręki pokazał że nie życzy sobie ich w swoim gabinecie.


Wrócił właśnie z lunchu z wujkiem i był delikatnie mówiąc zdezorientowany.  Wujek zachowywał się inaczej niż zwykle a do tego zaprosił go na jutro na kolację i ma przyjść z Sakurą. Było to dla niego dość dziwne, ale zgodził się. Ale teraz czekało go trudniejsze zadanie. Musiał jakoś przekonać dziewczynę by wyszła z nim na tą kolacje. Westchnął ciężko i ruszył w kierunku swojego gabinetu.
-Panie Uchiha dzwoniła pana matka- usłyszał od razu gdy wszedł do biura. Kiwnął głową że słyszał i wszedł do swojego gabinetu. Gdy tam się znalazł poluzował trochę krawat po czym zasiadł za swoim biurkiem. Od razu włączył swój telefon i skrzywił się trochę widząc liczbę nieodebranych połączeń. 12 od matki, od ojca jedna i od Sakury aż 5, ciekawe co się stało że każdy chciał się do niego dodzwonić.
Pierwsze co to wybrał numer do matki.
-Sasuke!- krzyknęła a on poczuł jakby była tuż koło niego.
-Co się stało mamo?- zapytał spokojnie kładąc nogi na biurko i opierając się wygodnie o fotel.
-Madara był u mnie- powiedziała już ciszej, a on jakby zamarł. Przez chwilę panowała cisza, ale po chwili przełknął ślinę.
-Jak to?- zapytał nie bardzo wiedząc o co matce może chodzić.
-Sasuke proszę cię, nie zadawaj się z nim, nie chcę cię stracić- słyszał w jej głosie matczyną troskę, wiedział że go kocha, ale nie rozumiał dlaczego ona i ojciec tak bardzo unikali Madary.
-Mamo nie martw się o mnie- powiedział spokojnym głosem. Nie chciał by matka niepotrzebnie się o niego zamartwiała.
-Kocham cię synku- szepnęła i rozłączyła się. Odłożył delikatnie słuchawkę na biurko, ale przypomniał sobie o telefonach Sakury. Spojrzał na wyświetlacz po czym znów wybrał numer, tym razem różowowowłosej dziewczyny. Sygnał był jednak dziewczyna nie odbierała. Dzwonił trzy razy, ale za każdym razem nie odbierała. Może miała coś ważnego w pracy do załatwienia.
-Szefie gość do ciebie- prze drzwi zajrzała sekretarka, przejechał dłonią przez włosy po czym kiwnął głowa.
-Wpuść go- po tych słowach drzwi się otworzyły, a jego oczom ukazała się piękna dziewczyna, z wielkimi czerwonymi oczyma i krótko ściętymi włosami.


Zrobiła sobie wolne od pracy na jakiś czas, poprosiła o urlop i ku jej zaskoczeniu szef dał jej nawet dwa tygodnie. Nie wiedziała co będzie robiła przez ten czas, ale cieszyła się że nie musiała przychodzić do firmy, chociaż dzisiejszy dzień zapowiadał się tak ciekawie to nie wiedziała że tak szybko jej się zepsuje. Nie sądziła że tak szybko znów go zobaczy, chłopak stał naprzeciwko niej z niewzruszoną miną, ale jakby z lekkim zdziwieniem że ją widzi.
-Sakura- szepnął i uśmiechnął się delikatnie, naprawdę nic do niego nie miała, ale nie pozwoli by zniszczył jej życie.
-Ryohei- powiedziała cicho ciągle niedowierzając że stoi na przeciwko niej.
-Ładniej ci w długich włosach- prychnęła  i odwróciła wzrok zakładając ręce na piersiach
-Wiem po co tu jesteś, ale nie ma mowy- oparła szybko. Popatrzył na nią zaskoczony i znów się uśmiechnął.
-Nie mam zamiaru robić nic co by było dla ciebie niewygodne , zawsze tak było czyż nie?- zapytał wkładając ręce do kieszeni i patrząc na nią swoim fioletowym spojrzeniem. Zerknęła ku niemu i westchnęła. Miał rację, mimo że nie widzieli się zbyt wiele razy to zawsze gdy przyjeżdżał do ojca na wakacje czy cos to nigdy nie zrobił czegoś co by jej przeszkadzało.
-Więc co tu robisz?- zapytała i ruszyła przed siebie, nie musiała też czekać na niego bo po chwili dotrzymał jej kroku.
-Wyszedłem na spacer a bardzo denerwującą osobą, ale jak widać zniknęła- odparł patrząc teraz przed siebie.
-Zgubiłeś ją?- zaśmiała się.
-Pobiegła do Sasuke- odarł, a ona natychmiast się zatrzymała.
-Co?
-Jego narzeczona, nie powiedział ci? Wuj mu przecież dziś powiedział- po tych słowach jakby je świat się zawalił. Patrzyła na Ryoheia ale nie widziała go, miała czarno przed oczyma. Nagle ruszyła szybko przed siebie. Wiedziała że chłopak ją woła, krzycy by się zatrzymała , ale ona miała tylko jeden cel, musiała się ja najszybciej znaleźć w biurze Uchihy, musiała zobaczyć czy jest sam. Przecież wydzwaniała do niego wcześniej tyle razy, może  był z nią? Wpadając do jego biura, nawet nie zatrzymała się gdy próbowali ją zatrzymać ochroniarze, biegła ile sił w nogach, nie czekała nawet na windę pobiegła schodami an ósme piętro. Chciała się o prostu czegoś dowiedzieć. Gdy znalazła się na ósmym piętrze zobaczyła że każdy na nią dziwnie patrzy. Miała włosy potargane przez wiatr, a jej policzki były całe czerwone od biegu. Ktoś próbował ją zatrzymać ale nie słuchała wyrwała swoją ręce z czyjegoś uścisku i otworzyła z hukiem drzwi do gabinetu Sasuke. Gdy tylko otworzyła drzwi zmarła. Nie potrafiła się ruszyć, a Sasuke siedzący na fotelu dopiero zauważył ją po chwili. Od razu zrzucił z kolan dziewczynę i chciał podejść do Sakury. Odsunęła się o krok gdy ten próbował się zbliżyć.
-Sakura ja…- chciał coś powiedzieć, ale ręką go uciszyła. Nie chciała go słuchać. Jeszcze wczoraj mówił jej że dadzą jakoś radę razem, dawał jej nadzieję. A ona dziś dowiaduje się że on ma narzeczoną i teraz widzi jak ona siedzi mu na kolanach i się całują. Miała dość, chciała się rozpłakać, ale nie tutaj. Poczuła jak ktoś ja przyciąga do siebie.
-Zostaw ją- znów glos Sasuke, który złapał ją za rękę.
-Nie chcę cię więcej widzieć- powiedziała dziewczyna patrząc mu załzawionymi oczyma prosto w jego oczy. Patrzył na nią zz niedowierzeniem.
-To nie tak.. Sakutra ja..-
-Przestań mnie już ranić!- tym razem krzyknęła zwracając uwagę wszystkich w biurze, każdy przyglądał się tej scenie z zaciekawieniem. Widziała przez łzy jak tamta lafirynda siedzi w jego biurze i uśmiechała się triumfalnie, a ona? Ona chciała po prostu stad uciec. – głupia ja znowu zaufałam komuś tak żałosnemu jak ty….- po tych słowach odwrócił się na pięcie i trzymając mocno rękę Ryouheia wyszła z jego biura, z budynku. Zostawiła go oszołomionego , a ona sama chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim  domu.

10 minut wcześniej:
Przyglądał się dziewczynie która właśnie weszła do jego gabinetu. Była ubrana w jasną sukienkę a na twarzy gościł je bardzo sympatyczny uśmiech. Wskazał jej dłonią gdzie może usiąść , a ona nie czekając dłużej usiadła naprzeciwko niego.
-W czym mogę pomoc?- zapytał wypuszczając powietrze z płuc i włączając swojego laptopa. Dziewczyna znów figlarnie się uśmiechała i wyciągnęła coś z torebki. Pokazała to chłopakowi, a ten od razu rzucił jej gniewne spojrzenie.
-Skąd to masz?- zapytał ściskając owe papiery w rękach.
-Wolałabym raczej pytanie do czego mi to- puściła mu oczko, a ten próbował się uspokoić.
-Czego chcesz?
-Tyko jednego, zawsze chciałam jednej nocy- prychnął i spojrzał na nią z politowaniem.
-Wybacz, mam kogoś
-Wiem i chyba nie chcesz żeby to zobaczyła- znów uśmiechnęła się w jego stronę, a on znów spojrzał na nią gniewnie.
-Dlaczego to robisz?
-By zawsze dostać to czego pragnę- wstała z zajmowanego przez siebie miejsca i obeszła biurko, stajać naprzeciwko uchihy. Odwrócił się w jej stronę, i nie widząc kiedy dziewczyna usiadła na nim okrakiem. Chciał ją rzucić, ale trzymała się mocno jego szyi.
-Tylko jeden pocałunek- szepnęła i zbliżyła swoje wargi do jego. Nie miał wyboru, nie chciał by t dostało się w ręce Sakury, więc mógł się na to zgodzić, przecież i tak nikt nie widzi o teraz robi. Oddał jej pocałunek i w tym momencie otworzył oczy i ujrzał różowo włosa walczącą ze swoimi emocjami.  Potem wszystko wydarzyło się tak szybko że nie wiedział kiedy. Gdy dziewczyna wyszła z nieznanym mu chłopakiem, poczuł złość. Odwrócił się za siebie.
-TY!- krzyknął zdenerwowany w jej kierunku.
-Nie powinieneś być taki wulgarny to nie ty się zaraz z kimś prześpisz- odparła siadając na jego biurku i zakładając nogę na nogę- chociaż nie miałabym nic przeciwko- oblizała swoją wargę patrząc na niego lubieżnym wzrokiem.
-Wynoś się, a ona taka nie jest- chciał ją wygonić, ale ona nie dawała za wygraną.
-A myślisz że czyj to był plan? Mój? To ten chłopak wszystko ukartował by móc ją zaciągnąć do łóżka, może wygląda niepozornie, ale jest geniuszem- gdy tylko skończyła mówić chciał stad wyjść. Chciał pobiec za Sakurą.
-Nie tak prędko- na drodze stanął mu wuj zamykając za sobą drzwi- widzę że poznałeś już Mikę, swoją przyszłą żonę- słowa wujka nie miały dla niego sensu,, przecież miał wyswobodzić się z pod jego skrzydeł, miał być samodzielny, czyżby Sakura miała rację że jest on uzależniony od Madary?


Gdy tylko znalazła się w domu poczuła się jakoś bezpiecznie, jakby dom chronił ją od wszelkich złych mocy. Ściągnęła buty i od razu udała się do swojej sypialni, nie chciała teraz z nikim rozmawiać, chciała po prostu się gdzieś ukryć. Gdy znalazła się w swoim sanktuarium, w swoim pokoju od razu położyła się na łóżku, zakrywając twarz dłonią. Poczuła jak łóżko zagina się z drugiej strony.
-Ja nie pozwoliłbym ci tak cierpieć- usłyszała i uśmiechnęła się cierpko. Nie był pierwszym który tak mówił. Sasuke też jej obiecywał że więcej nie będzie prze niego cierpieć. Spojrzała na niego i zauważyła że ciągle jej się przygląda.
-Arigatou- szepnęła , ale nie do końca wiedziała za co mu dziękuje. Za to że był z nią? Za to że pokazał jej jaki sasuke jest naprawdę? Sama nie wiedziała. Chłopak dotknął delikatnie jej policzka i uśmiechnął się do niej pocieszającą. Odwzajemniła delikatny uśmiech. Chciała jak najszybciej zapomnieć o Sasuke.




czwartek, 18 lipca 2013

2 seria. 37. Zamknąc się

Jechali właśnie samochodem do firmy Uchiha, w samochodzie panowała cisza, której nikt nie postanawiał przerwać. Każdy myślał nad swoim planem.  Musieli go wprowadzić w życie, przy tym nie dopuścić by Sasuke i sakury zbytnio znów się do siebie zbliżyli.
-A nie możesz ich od siebie oddalić jak w liceum?- zapytał w końcu Hiro patrząc ciągle za okno. Madar spojrzał na niego przelotnie i znów zaczął przeglądać papiery.
-Tu jest ten problem że już nie są dziećmi, ale nie martw się Sasuke nawet nie zdaje sobie sprawy z tego że dalej jest pod moją opieką, wystarczy podpuścić go trochę i koniec- odparł szybko, a w samochodzie znów zapanowała na chwile  cisza. Słychać było głosie westchnięcie.
-Nie wiem czy to był dobry pomysł mieszać w to tego dzieciaka, nie udało mu się uwieść Sakury, a jak widać ja nie mam na nią wpływu- odparł znów Hiro. Madara odłożył papiery, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz- po tych słowach znów wrócił do papierkowej roboty i nikt już więcej się nie odezwał.

-Okres masz?- zapytał w końcu i to jakby obudziło dziewczynę. Spojrzała na niego zdezorientowana.
-Co?- zapytała nie bardzo wiedząc o czym przed chwilą rozmawiali. Chłopak mimowolnie uśmiechnął się pod nosem i upił łyka kawy.
-Czyli nici z dzisiejszego seksu?- znów zapytał popijając kawę i patrząc na nią kątem oka. Była zdezorientowana.
-Co? Czemu? Znaczy jakiego seksu?- z każdym razem podnosiła delikatnie głos, a gdy krzyknęła ostatnie zdanie  każdy w kawiarence na nią spojrzał, a Sasuke wybuchnął śmiechem. Czerwona ze wstydu dziewczyna usiadła na miejscu , poprawiła spódnice i spojrzała gniewnie na chłopaka.
-Wybacz, ale jesteś tak zamyślona że w ogóle nie słuchasz- odparł powstrzymując śmiech.
-Gomen- odparła cicho mieszając łyżeczką w swojej kawie.
-Może nie jestem jakaś twoja przyjaciółeczką, ale uwierz mi też możesz powiedzieć co się dzieje- spojrzała n niego , a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiechem. Miał rację, wczoraj powiedział jej że żałuję , a i tak wiedział sporo o niej więc mogła mu się wygadać
-Mój ojczym- powiedziała po czym upiła łyka chłodnawej już kawy.
-Ten z którym miałaś problemy, rozumiem, ale przecież od tamtej pory nigdy go nie widywałaś co nie?
-Aż do ostatniego dnia- spojrzał na nią całkowicie poważny po czym wstał i położył pieniądze na stole.
-Myślę ze to nie miejsce na tę rozmowę, zadzwonię do twojego szefa i powiem że …
-To nic nie da- odparła i westchnęła- mój ojciec z jakiś przyczyn zna Rena i…- spojrzała na niego nie zrozumiale-  i zna Madarę- na dźwięk ostatniego imienia Sasuke znów usiadł i spojrzał na nią z niedowierzeniem. Zaśmiał się nerwowo, a kubek w jego dłoni był miażdżony.
-Jest za granicą, ma pewno go tu nie ma- odparł niemalże pewny siebie. Prychnęła a on zmarszczył brwi.
-Nie jestem ślepa ani głucha- chciałam wstać, ale powstrzymał mnie szybkim ruchem dłoni łapiąc moją dłoń.
-Poczekaj- westchnął- jeśli to prawda to powinniśmy na razie się nie spotykać- po tych słowach dziewczyna prychnęła.
-Jesteś tchórzem- powiedziała dobitnie. Zdenerwowała go tym stwierdzeniem ale nie dał tego po sobie poznać.
-Nie jestem- powiedział szybko, a ona wstała.
-Gdybyś nie był to stawił byś czoła swojemu wujkowi- po tych słowach wyszła z kawiarni, a ona uderzając pięścią o stół, przeklął pod nosem. Nie rozumiała tego, ale też nie wytłumaczył jej tego. Po chwili wstał i ruszył ku wyjściu . Musiał z nią pogadać szczerze, a to nie zanosiło się na zbytnio miła pogawędkę.

Gdy znów znalazła się w biurze, nie było, ani jej oczyma ani Madary, ale ciągle znajdował się tam jej szef. Była zła na Sasuke, ale napisał jej esa, że powinni porozmawiać na spokojnie i że po pracy przyjdzie do niej. Zdenerwowanie trochę minęło, ale ciągle zastanawiała się co jej ojczym robił z wujkiem Sasuke.
-Sakura !- usłyszała swoje imię i bez żadnego entuzjazmu wstała po czym ruszyła w stronę gabinetu szefa. Zamknęła za sobą drzwi i stanęła naprzeciwko biurka Rena. Przez chwilę nie zwracał na nią uwagi,  a po chwili spojrzał na nią z uśmiechem.
-Dziękuje za raport z ostatnich dni i że tak solidnie wykonujesz swoja prace- powiedział zadowolony. Sakura zaś stała z założonymi rękoma na piersiach i chciała już stąd wyjść.
-To moja praca- odparła sucho patrząc na niego zimny spojrzeniem.
-Twoja mina mówi sama za siebie. Wybacz że musiałaś widzieć tych dwóch tutaj- odparł Ren i wygodniej rozsiadł się na fotelu.
-To nie moja sprawa z kim pan ma interesy- odparła znowu obojętnie, ale tak naprawdę to miała ochotę podejść do biurka walnąć dłońmi o nie i krzyknąć mu w twarz „ Co ty do jasnej cholery odwalasz? Ten facet niszczył mi życie, a ty się z nim bratasz?” , ale to nie była jej sprawa, ona była tu tylko sekretarką.
-Twój ojczym – dziewczyna rzuciła mu groźne spojrzenie, a ten przełknął ślinę i poprawił się – znaczy Hiro Kamachi przyszedł tutaj jako wspólnik szefa Uchiha corporation Madary, tak naprawdę nie wiem o co tu chodziło, ale wiem że bardzo zależało im na informacjach o tobie, nic im nie dałem ale chciałbym wiedzieć od ciebie co się dzieje- po tych słowach przyjrzała mu się dokładnie i prychnęła. To chyba były jakieś żarty.
-Nie wiem co próbujesz osiągnąć tym kłamstwem, ale nie jestem głupia panie Takashi- po tych słowach odwróciła się do niego plecami – nie wiem co kombinujecie razem, ale nie uda wam się- po tych słowach opuściłam jego gabinet. Zabrałam swoje rzeczy i opuściłam budynek firmy. Nie miałam ochoty dłużej tu przebywać, a jednego czego potrzebowałam to czyjeś towarzystwo. Wyciągnęłam telefon, przejechałam po liście kontaktów.  Miałam wybraną Sachiko , ale zjechałam jeden kontakt niżej.
-Nie powinnaś pracować?- odezwał się głos w słuchawce , a ja się uśmiechnęłam.
-Właśnie skończyłam- odparłam, usłyszałam westchnięcie.
-To wpadnij do mnie, jestem akurat sam- odpowiedział, a ona od razu się rozłączyła. Przynajmniej w końcu na spokojnie pogadają.

Nie spodziewał się jej telefonu, przecież było dopiero południe, a ona kończyła pracę pod wieczór, ale to nic. Wchodził do salonu z dwiema filiżankami z herbatą a dziewczyna już tam siedziała i czytała jakieś papiery. Westchnął i wyrwał jej lekturę z dłoni.
-Więc?- zapytał siadając obok niej na kanapie. Dziewczyna zabrała filiżankę i upijając łyka usiadła tak by móc patrzeć na chłopaka.
-Powinniśmy pogadać- odparła dziewczyna na co chłopak się zaśmiał.
-To już wiem, ale dlaczego tu jesteś o tej godzinie?
-Ren mnie wkurzył więc wyszłam- odparła naburmuszona.
-Więc gadaliśmy o twoim ojcu prawda?- i w końcu ten temat nastał. Kiwnęła tylko głową po czym spojrzała mu prosto w oczy. Chciała mieć tą rozmowę już za sobą.
-Mój ojczym jak wiesz wszedł w naszą rodzinę niespodziewanie. Ożenił się z moją matką, ale my wraz z Sa-chan i Sasorim nie przejęliśmy jego nazwiska. Próbował nam wpoić że powinnyśmy dążyć z Sachiko do perfekcji by być idealnymi damami. Wiesz że Sasori mieszkał z ojcem, ale my z siostrą nie, ona ciągle chorowała a ja byłam przez niego poniżana. Mówił że próbował mi wtedy pokazać że każdy z nas posiada jakąś wartość, ale ja czułam się przy nim jak nikt. A przed twoim przyjazdem tutaj zjawia się w moim domu i mówi mi że muszę wyjść za jego syna , rozumiesz to? Rozwinął przez te lata jakąś tam firmę i chcę żebym wyszła za jego jedynego syneczka. Ostatnio zjawia się w moim domu i pokazuje mi gotowe akta małżeńskie , tylko do podpisania. Oczywiście nie zgadzam się na nic, ale on nie ustępuje do tego zjawia się u mojego szefa, a do tego zjawia się w towarzystwie twojego wuja i wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że znowu mogę cię stracić- ostanie zdanie powiedziała cicho, ale chłopak ją słyszał i to bardzo dobrze. Dotknął palcem delikatnie jej policzka.
-Nigdzie się nie wybieram- szepnął, a ona uśmiechnęła się smutno.
-Powiedź mi to gdy już nie będziesz uzależniony od wujka.
-Sakura to nie tak- odpowiedział i westchnął – on… zrozum dzięki niemu mam to co mam, dzięki niemu jestem też tutaj, wiem że popełniam błędy, ale wytrzymaj jeszcze trochę. Za niedługo jego już nie będzie obchodziło moje życie, a ja nie pozwolę żebyś znów cierpiała- po tych słowach położył dłon na jej dłoni i uśmiechnął się w jej stronę.
-obiecujesz?
-Obiecuje- po czym zbliżył się do niej powoli i musnął ustami delikatnie jej usta. Dziewczyna zadrżała delikatnie patrząc w jego oczy.

Siedział na biurku szefa w firmie swojego bratanka. Musiał jednak rzecz że Sasuke odwalał kawał dobrej roboty.
-Jesteś pewny ze to wypali?- znów głos Hiro wyrwał go z zamyśleni. Obok niego stał jego syn Ryohei Kamachi , a obok niego stała córka jednej z najpotężniejszych firm na świecie Mika Yaguchi.
-Oczywiście że tak, Sasuke obiecał że będzie mnie słuchał dopóki nie wypełni swojej obietnicy, dlatego jest to takie proste- po tych słowach znów się uśmiechnął.
-Mam tylko nadzieję że ta dziewczyna będzie znała swoje miejsce- powiedziała dziewczyna robiąc balona z gumy. Jej postawa była nonszalancka.
-Twoja buźka za nic nie pasuje do twojego charakteru- odparł Ryohei patrząc na nią kątem oka.
-Zamknij się i trzymaj tą swoją mała lafiryndę od mojego narzeczonego.

-Zamknąć się – krzyknął Uchiha kładąc ręce pod podbródkiem – ta dziewczyna jest bardzo ważna Mika, jest córką Haruno, tak tego Haruno- powiedział widząc jej zaskoczoną twarz.


I tak jak obiecałam pojawiła sie nowa notka, mam nadzieję ze sie spodoba.
A to Ryohei
 A to Mika



wtorek, 16 lipca 2013

2 seria. 36. Tęskniłaś?

A wiec z okazji moich urodzin kóre odbyły się 14 lipca, dodaje trochę spóźnioną notkę, i z tejże okazji, juz w ciagu następnych trzech dni powinna pojawić się jakaś jednopartówka lub kolejna notka , mam nadzieję że choć trochę wam sie notka spodoba.

W jednym z japońskich miast, w jednym z japońskich domów, w piękny słoneczny poranek słońce próbowało dostać się przez zasłonięte żaluzje do pokoju. Słychać w nim było miarowe oddech , które utwierdzały o błogim snie. W domu panowała cisza, przerywana teraz cichym szuraniem małych stópek. Mała dziewczynka przecierając swoje zaspane oczka szła teraz z uśmiechem na twarzyczce. Gdy tylko stanęła przed drzwiami do których zmierzała, stanęła na palcach i otworzyła drzwi. Wchodząc cicho do pokoju wdrapała się na łóżko.
-Sa-chan- szturchnęła swoją ciocię delikatnie rączkami, a ta nawet nie otwierając oczu posunęła się do tyłu robiąc dziewczynce miejsce. Za sobą poczuła czyjeś ciepło, ale nie zwróciła na to zbyt wielkiej uwagi, do póki jakaś silna dłoń nie objęła jej w pasie. Natychmiast otworzyła oczy. Przed sobą miała śpiącą twarz małej dziewczynki, a za sobą czuła oddech na karku. Ktoś wtulał twarz w jej włosy i mocno obejmował ją w pasie, a najgorsze było to że znała ten zapach. Głośno przełknęła ślinę i delikatnie zaczęła się odwracać. Gdy tylko ujrzała jego twarz, która znajdowała się tuż obok jej na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Zaspana twarz czarnowłosego, którego włosy obadały na oczy wyglądała przecudownie. Dłonią delikatnie zsunęła włosy z jego oczy. Jej spojrzenie momentalnie zjechało na jego gołą klatkę piersiową i pierwsze co zrobiła to natychmiast usiadła zrzucając rękę chłopaka z siebie i przykrywając piersi kołdrą. Spojrzała na siebie, ale mimo tego co spodziewała się zobaczyć była ubrana.
-Co jest?- zapytał zassany chłopak przecierając oczy i patrząc na nią jeszcze półprzytomnym wzrokiem.
-Co tu robisz?- zapytała patrząc na niego i rozluźniając uścisk na kołdrze.
-Spie- odparł i nów wtulił twarz w poduszkę.
-To widzę- odparła zdenerwowana, a po chwili przypomniała jej się ostatnia noc i cicho westchnęła. Odwróciła twarz w stronę małej dziewczynki i z uśmiechem na ustach spojrzała w jej wielkie czerwone oczy.
-Witaj kochanie- szepnęła i pocałowała ją w czoło. Po chwili spojrzała na zegarek i jakby dostała silniczka w tyłku bo natychmiast wstała z łóżka.
-Co ci jest?- zapytał Sasuke podnosząc się na łokciach i ziewając. Mała Lili korzystając z okazji że zrobiło się więcej miejsca, przysunęła się do chłopaka i wtulając w niego znowu próbowała zasnąć.
-Spóźnimy się do pracy!- krzyknęła wychodząc z pokoju swojego brata gdzie spędziła noc z Sasuke, o dziwo tylko spiąć w jednym łóżku bez żadnych górujących emocji. Chłopak spojrzał na zegarek po czym znów opadł na łóżko i zamknął oczy.
-Już jesteś spóźniona – szepnął i przytulając się do małej także próbował zasnąć.
-Co ty robisz!?-Znów krzyk dziewczyny wytracił go ze snu. Otworzył leniwie oczy i cieszył się że jednak to zrobił. Dziewczyna stała przed nim już wykąpana , ale w połowie ubrana. Rzuciła na łózko jego garnitur w jednej ręce miała jakieś ubrania dla Lili i przy okazji zapinała kolczyki. Była już w jednej ze swoich ołówkowych spódnic, ale koszulkę miała rozpiętą tak że było widać jej stanik.
-Negliżujesz się przy dziecku?- zapytał uśmiechając się przy tym delikatnie. Dziewczyna prychnęła i zaczęła zapinać koszulę.
-Spójrz lepiej na siebie- odparła i gdy zapięła koszulę oparła ręce na biodrach.
-Mam wolne- wyjaśnił jej z uśmiechem. Widział jak na jej twarzy maluje się złość, że ona się spieszy a on leżał w łóżku i wylegiwał się.  Machnęła rękami, rzuciła sukienkę małej Inuzuki na fotel i spojrzała na zegarek na ręce.
-Może mnie nie wyrzucą, wiec nie zabieram jej teraz do domu, później jak wstaniecie zrób jej śniadanie i zaprowadź do domu- po tych słowach zniknęła z pokoju , a on znów opadł na łóżko próbując znowu zasnąć.


Dość ze zaspała do pracy to jeszcze ten przeklęty autobus się zepsuł, a ona nie posiadała samochodu. Wkurzona siedziała w windzie jadącej na jej piętro. Dobrze że Ren był jeszcze na wyprawie służbowej. Była już spóźniona dobrą godzinę. Gdy tylko wysiadła z windy widziała jak te wszystkie kobiet się jej przyglądają. Westchneła cicho i ruszyła w stronę gabinetu szefa gdzie musiała zostawić papiery które wczoraj uzupełniała z Sasuke, a potem zabrać cos co na pewno jeszcze jej szef zostawił do roboty. Wchodząc nawet nie zapukała bo wiedziała że nikogo nie ma, a jak było jej zdziwienie gdy weszła i trzy pary oczu zostały skierowane ku niej. Na jej twarzy wymalowane było zdziwienie a po chwili złość.
-Co ty tu robisz?- zapytała nawet nie witając się z szefem. Ren spojrzał na nią zdezorientowany.
-Sakuro!- upomniał ją, a ta dopiero po chwili zdała sobie sprawę że jej ojczym siedzi na krześle naprzeciwko jej szefa a obok niego znajduje się jakiś czarnowłosy mężczyzna. Dziewczyna momentalnie się uspokoiła po czym ukłoniła się delikatnie e sztucznym uśmiechem. Cos jej tu śmierdziało.
-Dzień dobry panie Takashi, jak minęła podróż?- zapytała uspokajając się trochę i podchodząc do biurka położyła mu na nim wszystkie papiery które przyniosła.
-Dziękuje Sakuro, bardzo dobrze, chciałbym ci przedstawić, to główny szef Uchiha corporation Madara Uchiha , a obok niego siedzi
-Hiro Kamachi- dokończyła za szefa dziewczyna ze sztucznym uśmiechem. Widziała zdziwienie na twarzy swojego szefa.
-Jak zwykle masz niewyparzoną buźkę Sakuro- odparł Hiro z uśmiechem. Nienawidziła tego człowieka najbardziej na świecie.
-Jeśli państwo wybaczą – chciała stad odejść jak najszybciej. Widziała jak Madara jej się przygląda , jakby badał każdy jej ruch. Ukłonią się lekko, zabrała papiery i ruszyła w stronę swojego miejsca pracy. Zaczęła się zastanawiać co ten facet t robi. Dość że ostatnio złożył jej wizytę w domu to teraz jeszcze przechadza się z Uchiha i jej szefem. Zastanawiała się czy jej ojczym znowu próbuje wejść w jej życie.

-Saske- mała dziewczynka jeszcze w piżamie skakała wesoło po łóżku, gdy ten wychodząc z łazienki zapinał swoje spodnie i koszulę.
-Ubieramy się mała- powiedział biorąc do ręki krawat i wkładając go do kieszeni marynarki, którą przewiesił przez ramię. Popatrzył zdezorientowany na mała która stała a łóżku z rękami wyciągniętymi w jego stronę.
-Co?- zapytał nie bardzo wiedząc o co jej chodzi.
-Pomóź- powiedziała  uśmiechem. Zastygł w bezruchu. Nigdy w życiu nie ubierał małego dziecka, nawet nie wiedział jak sie do tego zabrać. Chociaż wczoraj jak zajmowała się nią Sakura to nie wyglądało na bardzo ciężkie. Przełknął głośno ślinę i rzucając marynarkę na fotel ruszył w stronę małej dziewczynki.  Wyciągnęła ona ręce do góry co oznaczało że miał ściągnąć z niej piżamę. Westchnął i chwytając za końce sukienki ściągnął ja z Lili. Nan jej twarzy ciągle gościł ten szeroki uśmiech. Spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej lekko. Dziwnie się czuł, przeważnie jak stała przed nim goła osoba płci przeciwnej to miała już pewne krągłości. To było dla niego cos nowego i dziwnego. zastanawiał się czy jak dorośnie to będzie tak śliczna jak obydwie Haruno. Chociaż już teraz była słodka. Wziął sukienkę z fotela i założył ją jej, po czym ubrał buciki. Poszli do łazienki gdzie dziewczynka umyła zęby. Teraz naprawdę był dla niego test. Stojąc w pokoju w dłoniach trzymał
Szczotkę , a przed nim siedziała Lili machając nóżkami. Musiał ją uczesać, chciała warkoczyki, ale on raczej nie podoła takiemu zadaniu. Najlepiej jak potrafił rozczesał jej włosy i spiął w wysoką kitkę, nie była najładniejsza , ale zawsze jakiś kucy był. Gdy tyko uporał się z najtrudniejszymi sprawami, poszli do kuchni, gdzie sobie zrobił jajecznice a mała zjadła dwie duże kanapki z masłem orzechowym i popiła ciepłym mlekiem.
-To co idziemy do domu?- zapytał biorąc ją na recę. Był już ubrany i gotowy do wyjścia.
-Hai!- krzyknęła dziewczynka i uśmiechnęła się do niego . Nie był gotowy na dzieci, wiedział to na pewno. Takie małe wymagało dużego poświęcenia, a co dopiero takie które się ledwo urodzi.

Siedziała przed biurkiem jak na szpilkach. Co chwilę zerkała w stronę gabinetu szefa, gdzie już dość długi czas siedzieli ci dwaj staruchy. Westchnęła i spojrzałam na zegarek. Dochodziło południe, a ja niewiele zrobiłam. Zastanawiałam się czy Sasuke już wstał i czy odprowadził mała do domu. Za jakieś piętnaście minuta miałam mieć przerwę na lancz. Wziąłem swój telefon komórkowy i wykręciłam numer bruneta.
-Hmm?- usłyszałam jego głos. Zastanawiałam się czy go nie obudziłam.
-Jesteś jeszcze u mnie?
-Nie, właśnie odprowadziłem Lili do domu i mam zamiar stąd wyjść- odparł, a gdy usłyszała głos małej dziewczynki mówiącej by Sasuke został uśmiechnęła się delikatnie.
-Może zjemy razem lunch?- zapytała nie zbyt pewna siebie.
-Jasne podjadę po ciebie za chwilę- odparł i się rozłączył. Przygryzła dolną wargę. Wypełniła ostatnie papierki jakie jej zostały przed lunchem, po czym zebrała wszystkie swoje rzeczy i ruszyła w stronę widny. Musiała się odstresować , a dokuczanie Sasuke może na nią wpłynąć bardzo dobrze. Wychodząc z budynku, zauważyła że chłopak już stal opierając się o swój samochód.
-Tęskniłaś?- zapytał uśmiechając się w jej stronę w ten swój łobuzerski sposób. Odwzajemniła uśmiech po czym pokazała mu język i ruszyła w jego kierunku.

-Czy według ciebie oni trzymają się z dala od siebie?- zapytał Madara wyglądając przez okno, jak różowo włosa wychodzi z budynku i i wsiadając do auta karookiego.
-Dlaczego akurat Sakura?- zapytał Ren podchodząc do okna z rękami w kieszeni i patrząc pytającym wzrokiem w stronę starszych mężczyzn.
-Dziewczyna nie wie, ale jej tatuś nie był głupim urzędnikiem- odparł Hiro przegryzając dolną wargę.

-A tylko ona z całej tej rodzinki nie ma partnera, i wiemy że zrobi wszystko by chronić najbliższych- dodał Madara, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.