czwartek, 25 lipca 2013

2 seria. 38. Arigatou

Dziewczyna chodząc w tę i z powrotem patrzyła nerwowo na spokojnego chłopaka siedzącego obok niej na fotelu i przeglądającego coś w telefonie. Denerwował ją bardzo i to bardzo. Był spokojny jakby nic go nie ruszało. Wczoraj uzgodnili zasady, ale on jakby ich nie słuchał wtedy i teraz też nie bardzo chyba pałał żeby cokolwiek zrobić. Wkurzyła się nie na żarty. Stanęła przed nim i położyła ręce na biodrach.
-Słuchaj jesteś chyba zbyt pewny siebie- powiedziała dość głośno by chłopak w końcu zwrócił na nią uwagę. Podniósł spojrzenie po czym westchnął i powrócił do wcześniejszej czynności. -Nie ignoruj mnie!- krzyknęła zła.
-Jesteś irytująca- odparł chłopak już nawet nie szczycąc jej spojrzeniem – zastanawiam się jak z takim charakterem zdołasz uwieść tego kolesia- tymi słowami znów wyprowadził ją z równowagi i gdy miała się mu odgryźć do pokoju wszedł Madara z nieciekawą miną. Spojrzał na nich przelotnie, a Mika od razu poprawiła włosy i uśmiechnęła się niewinnie.
-Wujku kiedy go spotkam?- zapytała bardzo miłym głosem. Ryohei tylko prychnął, a ona obdarzyła go groźnym spojrzeniem.
-Jutro wybieramy się na kolacje- odparł i gestem ręki pokazał że nie życzy sobie ich w swoim gabinecie.


Wrócił właśnie z lunchu z wujkiem i był delikatnie mówiąc zdezorientowany.  Wujek zachowywał się inaczej niż zwykle a do tego zaprosił go na jutro na kolację i ma przyjść z Sakurą. Było to dla niego dość dziwne, ale zgodził się. Ale teraz czekało go trudniejsze zadanie. Musiał jakoś przekonać dziewczynę by wyszła z nim na tą kolacje. Westchnął ciężko i ruszył w kierunku swojego gabinetu.
-Panie Uchiha dzwoniła pana matka- usłyszał od razu gdy wszedł do biura. Kiwnął głową że słyszał i wszedł do swojego gabinetu. Gdy tam się znalazł poluzował trochę krawat po czym zasiadł za swoim biurkiem. Od razu włączył swój telefon i skrzywił się trochę widząc liczbę nieodebranych połączeń. 12 od matki, od ojca jedna i od Sakury aż 5, ciekawe co się stało że każdy chciał się do niego dodzwonić.
Pierwsze co to wybrał numer do matki.
-Sasuke!- krzyknęła a on poczuł jakby była tuż koło niego.
-Co się stało mamo?- zapytał spokojnie kładąc nogi na biurko i opierając się wygodnie o fotel.
-Madara był u mnie- powiedziała już ciszej, a on jakby zamarł. Przez chwilę panowała cisza, ale po chwili przełknął ślinę.
-Jak to?- zapytał nie bardzo wiedząc o co matce może chodzić.
-Sasuke proszę cię, nie zadawaj się z nim, nie chcę cię stracić- słyszał w jej głosie matczyną troskę, wiedział że go kocha, ale nie rozumiał dlaczego ona i ojciec tak bardzo unikali Madary.
-Mamo nie martw się o mnie- powiedział spokojnym głosem. Nie chciał by matka niepotrzebnie się o niego zamartwiała.
-Kocham cię synku- szepnęła i rozłączyła się. Odłożył delikatnie słuchawkę na biurko, ale przypomniał sobie o telefonach Sakury. Spojrzał na wyświetlacz po czym znów wybrał numer, tym razem różowowowłosej dziewczyny. Sygnał był jednak dziewczyna nie odbierała. Dzwonił trzy razy, ale za każdym razem nie odbierała. Może miała coś ważnego w pracy do załatwienia.
-Szefie gość do ciebie- prze drzwi zajrzała sekretarka, przejechał dłonią przez włosy po czym kiwnął głowa.
-Wpuść go- po tych słowach drzwi się otworzyły, a jego oczom ukazała się piękna dziewczyna, z wielkimi czerwonymi oczyma i krótko ściętymi włosami.


Zrobiła sobie wolne od pracy na jakiś czas, poprosiła o urlop i ku jej zaskoczeniu szef dał jej nawet dwa tygodnie. Nie wiedziała co będzie robiła przez ten czas, ale cieszyła się że nie musiała przychodzić do firmy, chociaż dzisiejszy dzień zapowiadał się tak ciekawie to nie wiedziała że tak szybko jej się zepsuje. Nie sądziła że tak szybko znów go zobaczy, chłopak stał naprzeciwko niej z niewzruszoną miną, ale jakby z lekkim zdziwieniem że ją widzi.
-Sakura- szepnął i uśmiechnął się delikatnie, naprawdę nic do niego nie miała, ale nie pozwoli by zniszczył jej życie.
-Ryohei- powiedziała cicho ciągle niedowierzając że stoi na przeciwko niej.
-Ładniej ci w długich włosach- prychnęła  i odwróciła wzrok zakładając ręce na piersiach
-Wiem po co tu jesteś, ale nie ma mowy- oparła szybko. Popatrzył na nią zaskoczony i znów się uśmiechnął.
-Nie mam zamiaru robić nic co by było dla ciebie niewygodne , zawsze tak było czyż nie?- zapytał wkładając ręce do kieszeni i patrząc na nią swoim fioletowym spojrzeniem. Zerknęła ku niemu i westchnęła. Miał rację, mimo że nie widzieli się zbyt wiele razy to zawsze gdy przyjeżdżał do ojca na wakacje czy cos to nigdy nie zrobił czegoś co by jej przeszkadzało.
-Więc co tu robisz?- zapytała i ruszyła przed siebie, nie musiała też czekać na niego bo po chwili dotrzymał jej kroku.
-Wyszedłem na spacer a bardzo denerwującą osobą, ale jak widać zniknęła- odparł patrząc teraz przed siebie.
-Zgubiłeś ją?- zaśmiała się.
-Pobiegła do Sasuke- odarł, a ona natychmiast się zatrzymała.
-Co?
-Jego narzeczona, nie powiedział ci? Wuj mu przecież dziś powiedział- po tych słowach jakby je świat się zawalił. Patrzyła na Ryoheia ale nie widziała go, miała czarno przed oczyma. Nagle ruszyła szybko przed siebie. Wiedziała że chłopak ją woła, krzycy by się zatrzymała , ale ona miała tylko jeden cel, musiała się ja najszybciej znaleźć w biurze Uchihy, musiała zobaczyć czy jest sam. Przecież wydzwaniała do niego wcześniej tyle razy, może  był z nią? Wpadając do jego biura, nawet nie zatrzymała się gdy próbowali ją zatrzymać ochroniarze, biegła ile sił w nogach, nie czekała nawet na windę pobiegła schodami an ósme piętro. Chciała się o prostu czegoś dowiedzieć. Gdy znalazła się na ósmym piętrze zobaczyła że każdy na nią dziwnie patrzy. Miała włosy potargane przez wiatr, a jej policzki były całe czerwone od biegu. Ktoś próbował ją zatrzymać ale nie słuchała wyrwała swoją ręce z czyjegoś uścisku i otworzyła z hukiem drzwi do gabinetu Sasuke. Gdy tylko otworzyła drzwi zmarła. Nie potrafiła się ruszyć, a Sasuke siedzący na fotelu dopiero zauważył ją po chwili. Od razu zrzucił z kolan dziewczynę i chciał podejść do Sakury. Odsunęła się o krok gdy ten próbował się zbliżyć.
-Sakura ja…- chciał coś powiedzieć, ale ręką go uciszyła. Nie chciała go słuchać. Jeszcze wczoraj mówił jej że dadzą jakoś radę razem, dawał jej nadzieję. A ona dziś dowiaduje się że on ma narzeczoną i teraz widzi jak ona siedzi mu na kolanach i się całują. Miała dość, chciała się rozpłakać, ale nie tutaj. Poczuła jak ktoś ja przyciąga do siebie.
-Zostaw ją- znów glos Sasuke, który złapał ją za rękę.
-Nie chcę cię więcej widzieć- powiedziała dziewczyna patrząc mu załzawionymi oczyma prosto w jego oczy. Patrzył na nią zz niedowierzeniem.
-To nie tak.. Sakutra ja..-
-Przestań mnie już ranić!- tym razem krzyknęła zwracając uwagę wszystkich w biurze, każdy przyglądał się tej scenie z zaciekawieniem. Widziała przez łzy jak tamta lafirynda siedzi w jego biurze i uśmiechała się triumfalnie, a ona? Ona chciała po prostu stad uciec. – głupia ja znowu zaufałam komuś tak żałosnemu jak ty….- po tych słowach odwrócił się na pięcie i trzymając mocno rękę Ryouheia wyszła z jego biura, z budynku. Zostawiła go oszołomionego , a ona sama chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim  domu.

10 minut wcześniej:
Przyglądał się dziewczynie która właśnie weszła do jego gabinetu. Była ubrana w jasną sukienkę a na twarzy gościł je bardzo sympatyczny uśmiech. Wskazał jej dłonią gdzie może usiąść , a ona nie czekając dłużej usiadła naprzeciwko niego.
-W czym mogę pomoc?- zapytał wypuszczając powietrze z płuc i włączając swojego laptopa. Dziewczyna znów figlarnie się uśmiechała i wyciągnęła coś z torebki. Pokazała to chłopakowi, a ten od razu rzucił jej gniewne spojrzenie.
-Skąd to masz?- zapytał ściskając owe papiery w rękach.
-Wolałabym raczej pytanie do czego mi to- puściła mu oczko, a ten próbował się uspokoić.
-Czego chcesz?
-Tyko jednego, zawsze chciałam jednej nocy- prychnął i spojrzał na nią z politowaniem.
-Wybacz, mam kogoś
-Wiem i chyba nie chcesz żeby to zobaczyła- znów uśmiechnęła się w jego stronę, a on znów spojrzał na nią gniewnie.
-Dlaczego to robisz?
-By zawsze dostać to czego pragnę- wstała z zajmowanego przez siebie miejsca i obeszła biurko, stajać naprzeciwko uchihy. Odwrócił się w jej stronę, i nie widząc kiedy dziewczyna usiadła na nim okrakiem. Chciał ją rzucić, ale trzymała się mocno jego szyi.
-Tylko jeden pocałunek- szepnęła i zbliżyła swoje wargi do jego. Nie miał wyboru, nie chciał by t dostało się w ręce Sakury, więc mógł się na to zgodzić, przecież i tak nikt nie widzi o teraz robi. Oddał jej pocałunek i w tym momencie otworzył oczy i ujrzał różowo włosa walczącą ze swoimi emocjami.  Potem wszystko wydarzyło się tak szybko że nie wiedział kiedy. Gdy dziewczyna wyszła z nieznanym mu chłopakiem, poczuł złość. Odwrócił się za siebie.
-TY!- krzyknął zdenerwowany w jej kierunku.
-Nie powinieneś być taki wulgarny to nie ty się zaraz z kimś prześpisz- odparła siadając na jego biurku i zakładając nogę na nogę- chociaż nie miałabym nic przeciwko- oblizała swoją wargę patrząc na niego lubieżnym wzrokiem.
-Wynoś się, a ona taka nie jest- chciał ją wygonić, ale ona nie dawała za wygraną.
-A myślisz że czyj to był plan? Mój? To ten chłopak wszystko ukartował by móc ją zaciągnąć do łóżka, może wygląda niepozornie, ale jest geniuszem- gdy tylko skończyła mówić chciał stad wyjść. Chciał pobiec za Sakurą.
-Nie tak prędko- na drodze stanął mu wuj zamykając za sobą drzwi- widzę że poznałeś już Mikę, swoją przyszłą żonę- słowa wujka nie miały dla niego sensu,, przecież miał wyswobodzić się z pod jego skrzydeł, miał być samodzielny, czyżby Sakura miała rację że jest on uzależniony od Madary?


Gdy tylko znalazła się w domu poczuła się jakoś bezpiecznie, jakby dom chronił ją od wszelkich złych mocy. Ściągnęła buty i od razu udała się do swojej sypialni, nie chciała teraz z nikim rozmawiać, chciała po prostu się gdzieś ukryć. Gdy znalazła się w swoim sanktuarium, w swoim pokoju od razu położyła się na łóżku, zakrywając twarz dłonią. Poczuła jak łóżko zagina się z drugiej strony.
-Ja nie pozwoliłbym ci tak cierpieć- usłyszała i uśmiechnęła się cierpko. Nie był pierwszym który tak mówił. Sasuke też jej obiecywał że więcej nie będzie prze niego cierpieć. Spojrzała na niego i zauważyła że ciągle jej się przygląda.
-Arigatou- szepnęła , ale nie do końca wiedziała za co mu dziękuje. Za to że był z nią? Za to że pokazał jej jaki sasuke jest naprawdę? Sama nie wiedziała. Chłopak dotknął delikatnie jej policzka i uśmiechnął się do niej pocieszającą. Odwzajemniła delikatny uśmiech. Chciała jak najszybciej zapomnieć o Sasuke.




4 komentarze:

  1. Muszę przyznać że nie spodziewałam się, że Madara tak szybko zacznie działać :/ Sasuke znów zranił Sakurę, nie specjalnie ale jednak. Nie rozumiem jak mógł pocałować inną... Mimo, że chciałabym aby oni byli razem to nie wyobrażam sobie aby Sakura potrafiła mu wybaczyć. Może po tym wydarzeniu uwolni się spod kontroli Madary, bo jeśli tego nie zrobi to nie zależy mu na Sakurze... Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :)
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam jedno, jedyne pytanie!
    DLACZEGO?! Czemu się to tak niefortunnie potoczyło (tak, wiem... zamysł, plan itp. ale i tak pytam, dlaczego?)
    Mam jednak nadzieję, że Sakura nie przerzuci się na tego tamtego i nie popełni głupiego błędu. Madara to taka szumowina, że brak mi słów (gdzie by się nie pojawił - nie lubię go i już!). Liczę, że jednak wszystko zakończy się pomyślnie.

    P.S. Mam pytanko. Czy na http://love-story-sasusaku.blogspot.com/ pojawi się w bliskim czasie jakiś nowy rozdzialik?

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :3 w ciągu 2 dni zdążyłam przeczytać wszystko. Świetnie piszesz, podobają mi się twoje porównania i styl pisania. Z niecierpliwością w sercu czekam na kolejne rodziały :) DALEJ DODAJ COŚ :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne, na pewno będę czekała z niecierpliwością na kolejne notki.
    (żeby nie było nie umiem jakoś specjalnie pisać komentarzy.)
    Pozdrawiam, Kimiko

    [http://cherry-anmitsu.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń