czwartek, 18 lipca 2013

2 seria. 37. Zamknąc się

Jechali właśnie samochodem do firmy Uchiha, w samochodzie panowała cisza, której nikt nie postanawiał przerwać. Każdy myślał nad swoim planem.  Musieli go wprowadzić w życie, przy tym nie dopuścić by Sasuke i sakury zbytnio znów się do siebie zbliżyli.
-A nie możesz ich od siebie oddalić jak w liceum?- zapytał w końcu Hiro patrząc ciągle za okno. Madar spojrzał na niego przelotnie i znów zaczął przeglądać papiery.
-Tu jest ten problem że już nie są dziećmi, ale nie martw się Sasuke nawet nie zdaje sobie sprawy z tego że dalej jest pod moją opieką, wystarczy podpuścić go trochę i koniec- odparł szybko, a w samochodzie znów zapanowała na chwile  cisza. Słychać było głosie westchnięcie.
-Nie wiem czy to był dobry pomysł mieszać w to tego dzieciaka, nie udało mu się uwieść Sakury, a jak widać ja nie mam na nią wpływu- odparł znów Hiro. Madara odłożył papiery, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz- po tych słowach znów wrócił do papierkowej roboty i nikt już więcej się nie odezwał.

-Okres masz?- zapytał w końcu i to jakby obudziło dziewczynę. Spojrzała na niego zdezorientowana.
-Co?- zapytała nie bardzo wiedząc o czym przed chwilą rozmawiali. Chłopak mimowolnie uśmiechnął się pod nosem i upił łyka kawy.
-Czyli nici z dzisiejszego seksu?- znów zapytał popijając kawę i patrząc na nią kątem oka. Była zdezorientowana.
-Co? Czemu? Znaczy jakiego seksu?- z każdym razem podnosiła delikatnie głos, a gdy krzyknęła ostatnie zdanie  każdy w kawiarence na nią spojrzał, a Sasuke wybuchnął śmiechem. Czerwona ze wstydu dziewczyna usiadła na miejscu , poprawiła spódnice i spojrzała gniewnie na chłopaka.
-Wybacz, ale jesteś tak zamyślona że w ogóle nie słuchasz- odparł powstrzymując śmiech.
-Gomen- odparła cicho mieszając łyżeczką w swojej kawie.
-Może nie jestem jakaś twoja przyjaciółeczką, ale uwierz mi też możesz powiedzieć co się dzieje- spojrzała n niego , a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiechem. Miał rację, wczoraj powiedział jej że żałuję , a i tak wiedział sporo o niej więc mogła mu się wygadać
-Mój ojczym- powiedziała po czym upiła łyka chłodnawej już kawy.
-Ten z którym miałaś problemy, rozumiem, ale przecież od tamtej pory nigdy go nie widywałaś co nie?
-Aż do ostatniego dnia- spojrzał na nią całkowicie poważny po czym wstał i położył pieniądze na stole.
-Myślę ze to nie miejsce na tę rozmowę, zadzwonię do twojego szefa i powiem że …
-To nic nie da- odparła i westchnęła- mój ojciec z jakiś przyczyn zna Rena i…- spojrzała na niego nie zrozumiale-  i zna Madarę- na dźwięk ostatniego imienia Sasuke znów usiadł i spojrzał na nią z niedowierzeniem. Zaśmiał się nerwowo, a kubek w jego dłoni był miażdżony.
-Jest za granicą, ma pewno go tu nie ma- odparł niemalże pewny siebie. Prychnęła a on zmarszczył brwi.
-Nie jestem ślepa ani głucha- chciałam wstać, ale powstrzymał mnie szybkim ruchem dłoni łapiąc moją dłoń.
-Poczekaj- westchnął- jeśli to prawda to powinniśmy na razie się nie spotykać- po tych słowach dziewczyna prychnęła.
-Jesteś tchórzem- powiedziała dobitnie. Zdenerwowała go tym stwierdzeniem ale nie dał tego po sobie poznać.
-Nie jestem- powiedział szybko, a ona wstała.
-Gdybyś nie był to stawił byś czoła swojemu wujkowi- po tych słowach wyszła z kawiarni, a ona uderzając pięścią o stół, przeklął pod nosem. Nie rozumiała tego, ale też nie wytłumaczył jej tego. Po chwili wstał i ruszył ku wyjściu . Musiał z nią pogadać szczerze, a to nie zanosiło się na zbytnio miła pogawędkę.

Gdy znów znalazła się w biurze, nie było, ani jej oczyma ani Madary, ale ciągle znajdował się tam jej szef. Była zła na Sasuke, ale napisał jej esa, że powinni porozmawiać na spokojnie i że po pracy przyjdzie do niej. Zdenerwowanie trochę minęło, ale ciągle zastanawiała się co jej ojczym robił z wujkiem Sasuke.
-Sakura !- usłyszała swoje imię i bez żadnego entuzjazmu wstała po czym ruszyła w stronę gabinetu szefa. Zamknęła za sobą drzwi i stanęła naprzeciwko biurka Rena. Przez chwilę nie zwracał na nią uwagi,  a po chwili spojrzał na nią z uśmiechem.
-Dziękuje za raport z ostatnich dni i że tak solidnie wykonujesz swoja prace- powiedział zadowolony. Sakura zaś stała z założonymi rękoma na piersiach i chciała już stąd wyjść.
-To moja praca- odparła sucho patrząc na niego zimny spojrzeniem.
-Twoja mina mówi sama za siebie. Wybacz że musiałaś widzieć tych dwóch tutaj- odparł Ren i wygodniej rozsiadł się na fotelu.
-To nie moja sprawa z kim pan ma interesy- odparła znowu obojętnie, ale tak naprawdę to miała ochotę podejść do biurka walnąć dłońmi o nie i krzyknąć mu w twarz „ Co ty do jasnej cholery odwalasz? Ten facet niszczył mi życie, a ty się z nim bratasz?” , ale to nie była jej sprawa, ona była tu tylko sekretarką.
-Twój ojczym – dziewczyna rzuciła mu groźne spojrzenie, a ten przełknął ślinę i poprawił się – znaczy Hiro Kamachi przyszedł tutaj jako wspólnik szefa Uchiha corporation Madary, tak naprawdę nie wiem o co tu chodziło, ale wiem że bardzo zależało im na informacjach o tobie, nic im nie dałem ale chciałbym wiedzieć od ciebie co się dzieje- po tych słowach przyjrzała mu się dokładnie i prychnęła. To chyba były jakieś żarty.
-Nie wiem co próbujesz osiągnąć tym kłamstwem, ale nie jestem głupia panie Takashi- po tych słowach odwróciła się do niego plecami – nie wiem co kombinujecie razem, ale nie uda wam się- po tych słowach opuściłam jego gabinet. Zabrałam swoje rzeczy i opuściłam budynek firmy. Nie miałam ochoty dłużej tu przebywać, a jednego czego potrzebowałam to czyjeś towarzystwo. Wyciągnęłam telefon, przejechałam po liście kontaktów.  Miałam wybraną Sachiko , ale zjechałam jeden kontakt niżej.
-Nie powinnaś pracować?- odezwał się głos w słuchawce , a ja się uśmiechnęłam.
-Właśnie skończyłam- odparłam, usłyszałam westchnięcie.
-To wpadnij do mnie, jestem akurat sam- odpowiedział, a ona od razu się rozłączyła. Przynajmniej w końcu na spokojnie pogadają.

Nie spodziewał się jej telefonu, przecież było dopiero południe, a ona kończyła pracę pod wieczór, ale to nic. Wchodził do salonu z dwiema filiżankami z herbatą a dziewczyna już tam siedziała i czytała jakieś papiery. Westchnął i wyrwał jej lekturę z dłoni.
-Więc?- zapytał siadając obok niej na kanapie. Dziewczyna zabrała filiżankę i upijając łyka usiadła tak by móc patrzeć na chłopaka.
-Powinniśmy pogadać- odparła dziewczyna na co chłopak się zaśmiał.
-To już wiem, ale dlaczego tu jesteś o tej godzinie?
-Ren mnie wkurzył więc wyszłam- odparła naburmuszona.
-Więc gadaliśmy o twoim ojcu prawda?- i w końcu ten temat nastał. Kiwnęła tylko głową po czym spojrzała mu prosto w oczy. Chciała mieć tą rozmowę już za sobą.
-Mój ojczym jak wiesz wszedł w naszą rodzinę niespodziewanie. Ożenił się z moją matką, ale my wraz z Sa-chan i Sasorim nie przejęliśmy jego nazwiska. Próbował nam wpoić że powinnyśmy dążyć z Sachiko do perfekcji by być idealnymi damami. Wiesz że Sasori mieszkał z ojcem, ale my z siostrą nie, ona ciągle chorowała a ja byłam przez niego poniżana. Mówił że próbował mi wtedy pokazać że każdy z nas posiada jakąś wartość, ale ja czułam się przy nim jak nikt. A przed twoim przyjazdem tutaj zjawia się w moim domu i mówi mi że muszę wyjść za jego syna , rozumiesz to? Rozwinął przez te lata jakąś tam firmę i chcę żebym wyszła za jego jedynego syneczka. Ostatnio zjawia się w moim domu i pokazuje mi gotowe akta małżeńskie , tylko do podpisania. Oczywiście nie zgadzam się na nic, ale on nie ustępuje do tego zjawia się u mojego szefa, a do tego zjawia się w towarzystwie twojego wuja i wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że znowu mogę cię stracić- ostanie zdanie powiedziała cicho, ale chłopak ją słyszał i to bardzo dobrze. Dotknął palcem delikatnie jej policzka.
-Nigdzie się nie wybieram- szepnął, a ona uśmiechnęła się smutno.
-Powiedź mi to gdy już nie będziesz uzależniony od wujka.
-Sakura to nie tak- odpowiedział i westchnął – on… zrozum dzięki niemu mam to co mam, dzięki niemu jestem też tutaj, wiem że popełniam błędy, ale wytrzymaj jeszcze trochę. Za niedługo jego już nie będzie obchodziło moje życie, a ja nie pozwolę żebyś znów cierpiała- po tych słowach położył dłon na jej dłoni i uśmiechnął się w jej stronę.
-obiecujesz?
-Obiecuje- po czym zbliżył się do niej powoli i musnął ustami delikatnie jej usta. Dziewczyna zadrżała delikatnie patrząc w jego oczy.

Siedział na biurku szefa w firmie swojego bratanka. Musiał jednak rzecz że Sasuke odwalał kawał dobrej roboty.
-Jesteś pewny ze to wypali?- znów głos Hiro wyrwał go z zamyśleni. Obok niego stał jego syn Ryohei Kamachi , a obok niego stała córka jednej z najpotężniejszych firm na świecie Mika Yaguchi.
-Oczywiście że tak, Sasuke obiecał że będzie mnie słuchał dopóki nie wypełni swojej obietnicy, dlatego jest to takie proste- po tych słowach znów się uśmiechnął.
-Mam tylko nadzieję że ta dziewczyna będzie znała swoje miejsce- powiedziała dziewczyna robiąc balona z gumy. Jej postawa była nonszalancka.
-Twoja buźka za nic nie pasuje do twojego charakteru- odparł Ryohei patrząc na nią kątem oka.
-Zamknij się i trzymaj tą swoją mała lafiryndę od mojego narzeczonego.

-Zamknąć się – krzyknął Uchiha kładąc ręce pod podbródkiem – ta dziewczyna jest bardzo ważna Mika, jest córką Haruno, tak tego Haruno- powiedział widząc jej zaskoczoną twarz.


I tak jak obiecałam pojawiła sie nowa notka, mam nadzieję ze sie spodoba.
A to Ryohei
 A to Mika



2 komentarze:

  1. Jak zwykle świetny rozdział :) Tylko jak dla mnie o wiele za krótki :D Nie podoba mi się ta cała sytuacja z Madarą i ojczymem Sakury...do tego dochodzi jego syn i ta cała Mika :( Boje się że Madarze uda się rozdzielić Sasuke i Sakurę :( Coś mi się wydaje ze Madara chce zagrozić firmie kierowanej przez Sasuke aby ten dotrzymał obietnicy i ożenił się z Miką... Kiedy pojawi się kolejny rozdział? Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuu jak dla mnie za krótka.dawaj szybko nexta mam nadzieję że ta gówniara nie wpieprzy się między nich :(

    OdpowiedzUsuń