wtorek, 11 lutego 2014

2 seria. 45. Kocham cię

Od samego rana nie czuła się najlepiej. Rano zwymiotowała , a potem nie wcisnęła w siebie nawet małej kanapki. Nie zabawili długo w Kiri, Sakura potem jeszcze dość długo rozmawiała z matką, wyjaśniły sobie wszystko, ale chciała z samego rana wyjechać i Yume ich nie zatrzymywała. Wiedziała że dziewczyna chce wszystko wyjaśnić w swoim życiu i ona to rozumiała. Dostała adres Shena od Yume, gdzie mieszkał od kilkunastu lat, gdzie mieszkał wraz z Ami i nią póki nie nastały wypadki. Różowowłosa oczywiście obiecała, że gdy wszystko w końcu sobie poukłada to znów odwiedzi ją tym razem także z Sachiko i jej córeczką Lili. Patrzyła tempo na w boczną szybę , ciągle analizując słowa matki. A więc nawet sam Ren nie był jej ojcem, a wujkiem, więc powinna nazywać Yume ciotką, ale jakoś nie potrafiła teraz tak szybko zmienić tego. Poczuła że zwalniają i pytająco spojrzała w stronę brata. Ten tylko delikatnie się uśmiechnął w jej stronę i wskazał na budynek przed nimi. Spojrzała w tamtym kierunku i skrzywiła się nie rozumiejąc. Jednak Sasori niczego jej nie tłumaczył tylko wysiadł z samochodu trzaskając drzwiami. Obszedł go i jej także otworzył drzwi. Nie protestowała, chciała się tylko dowiedzieć dlaczego ja tutaj przywiózł.

1 dzień wcześniej:
Nie mógł uwierzyć w to co słyszał właśnie. Karymi tęczówkami patrzył się to na wuja, który mocno zaciskał pięści to na dziewczynę która weszła właśnie przez drzwi. Nie potrafił na szybko pojąc wszystkiego. Musiał kilka razy przemyśleć to co właśnie usłyszał i dopiero wtedy mógł się odezwać.
-Tato?- szepnął zdziwiony zatrzymując wzrok na swoim wujku i wyczekując odpowiedzi. Nie obchodziło go teraz nic po za tym dlaczego Madra chciał żeby wyszedł za jego córkę, a także za swoją kuzynkę, przecież to było nie etyczne. Mimo to jego wuj stał nie odzywając się słowem. A jego zastanawiało tylko jedno, czy Sakura także wiedziała że Mika jest córką Madary jak i jego kuzynką. Westchnął ciężko po czym włożył ręce do kieszeni. Miał tego wszystkiego dość i chyba nadeszła pora by mógł wyłożyć wszystkie karty na stół.
-Nie wiem co tu się dzieje, ale wiem jedno. Grozisz kobiecie którą kocham, próbujesz mnie z nią rozdzielić jeszcze od czasów liceum. Próbujesz wrobić mnie w małżeństwo z własną córką. Coś ukrywasz, nie wiem co, ale nie interesuje mnie to- spojrzał po wszystkich zimnym spojrzeniem. Musiał to zrobić, dla niej dla siebie dla nich- mam dość tego że próbujesz mi wszystko narzucić, nie chce takiego życia, nie chcę być dłużej twoją marionetką. Dlatego odchodzę- gdy tylko wypowiedział te słowa poczuł się w końcu lepiej. Miała rację, znowu. Widział jak źrenice wujka się rozszerzają a na jego twarzy maluje się złość.
-Nie możesz, tyle dla ciebie zrobiłem, jesteś mi coś winien!- krzyknął robiąc krok na przód. Normalnie zląkł by się krzyku wujka, ale teraz nie bał się. Wiedział czego chce i co musi zrobić by to osiągnąć. Prychnął na te słowa i uśmiechnął się delikatnie.
-Przez tyle lat próbował mi to uświadomić, a ja ślepo nie wierzyłem, ale teraz wiem że źle robiłem, potrafię przyznać się do błędu, a ty nie masz tu nic do gadania- po tych słowach chciał odwrócić się na pięcie i odejść, ale poczuł szarpnięcie. Odwrócił się natychmiast i nie spodziewał się tego co nastąpiło…


Nie sądziła że to może się wydarzyć w tej chwili. Nie wiedziała co robić dalej. Miała teraz jeden cel, ale ta wiadomość całkowicie zaburzyła jej harmonię. Spojrzała  z wyrzutem na brata, który w skupieniu prowadził samochód. Jakąś godzinę temu opuścili szpital, a ona od tamtego momentu nie odezwała się do niego nawet słowem. Miała mu za złe to co zrobił, chociaż wiedziała że zrobił to dla niej, dla jej dobra bo widział że nie czuła się najlepiej. Dotknęła delikatnie swojego brzucha i mimowolnie się uśmiechnęła.
-Powiesz mu?- usłyszała w końcu głos brata i spojrzała na niego. Niepewnie uśmiechał się w jej stronę. Westchnęła i odwzajemniła uśmiech. Nie powinna się na niego złościć, a tym bardziej że to on zauważył ze mogłaby być w ciąży, bo ona była święcie przekonana że wymioty i osłabienie jest spowodowane zatruciem i zmęczeniem przez te wszystkie wiadomości.
-Nie wiem- odpowiedziała szczerze. Chciała powiedzieć mu te wspaniałą nowinę, ale nie wiedziała czy powinna. Bo jeśli Sasuke nie wyswobodzi się z rąk Madary to nie ma co liczyć na to że mu powie. Woli sama wychować to dziecko niż pozwolić by wuj ukochanego mógł położyć na nim łapska.
-Jak to nie wiesz? Przecież chyba nie chcesz wychowywać go sama?- kolejne pytanie i kolejne mieszane uczucia. Oczywiście że nie chciała wychowywać dziecka sama, ale przecież nie może go też narażać. Chce to dziecko urodzić, chce też by mężczyzna którego kocha wiedział że będzie miał potomka, chcę z nim tworzyć rodzinę, ale nie jest pewna czy aby na pewno jest zdolna teraz mu wszystko powiedzieć. Nie mogła uwierzyć że to się w ogóle stało. Ale w tamtych chwilach nie myślała o zabezpieczeniach i konsekwencjach. Teraz kiedy chciała zapomnieć o chłopaku okazało się że jest w 5 tygodniu ciąży. Naprawdę chyba coś ją prześladowało.
-Nic nie rozumiesz- szepnęła i poczuła jak brat nagle zaczął hamować. Nie było to ostre hamowanie bo wiedział że musi teraz uważać na dziewczynę, ale mimo wszystko nie potrafił inaczej zareagować. Zjechał na pobocze , wyłączył silnik i spojrzał na nią gniewnym spojrzeniem.
-Nic nie rozumiem tak?! To może w końcu z kimś porozmawiasz co!? Ostatnio w ogóle nie masz czasu ani dla mnie ani dla Sachiko, kochamy cię, jesteś dla nas ważna, ale ty nas po prostu od siebie odsuwasz! Myślisz że to że nie jesteś naszą biologiczną siostrą coś zmienia? Jesteś idiotką próbując sprostać temu wszystkiemu sama! Masz nas, masz tylu przyjaciół, ale nie bo po co, jestem taka wspaniała i dam sobie rade sama! Przestań w końcu próbować dać sobie rada sama i wyżyj się, pokaż że jesteśmy ci potrzebni!- nie potrafił już wytrzymać. Wiedział że krzyk był tu nie potrzebny ale nie potrafił inaczej. Widział przerażenie w jej oczach a potem łzy, ale nie przestał mówić. Brakowało mu tej silnej Sakury, a zarazem tak kruchej, którą mógł zawsze bronić. Nienawidzi tego klosza który założyła w okól siebie, nie pozwalając nikomu podejść. Gdy tylko skończył przeklął na siebie w myślach, ale nie odezwał się więcej.
-Boję się- wyszeptała w końcu ocierając łzy i patrząc mu prosto w oczy. Zrozumiała, w końcu zrozumiała że nie jest w tym wszystkim sama. Przecież jest tu z nią, troszczy się o nią więc dlaczego ma to trzymać w sobie? Poczuła jego dłoń na policzku i delikatny uśmiech.
-Nie masz czego, wiesz że zawszę tu będę- odparł ścierając jej łzę z policzka, a ona nie wytrzymała, odpięła pas i wtuliła się w tors brata. Tak bardzo jej tego brakowało, czuła się znów potrzebna. Czuła się jak mała dziewczynka, ale nie przeszkadzało jej to, bo przecież każdy dorosły chce czasami poczuć się jak dziecko.
-Kocham cię- szepnęła wtulając twarz jeszcze bardziej w tors brata.
-Wiem, ja ciebie tez- szepnął całując ją w czubek głowy i głaskając uspokajająco po włosach. Czekał aż dziewczyna się uspokoi. Wiedział że teraz będzie bardziej pewna siebie i na pewno będzie w stanie sprostać wizycie w domu prawdziwego ojca. Po chwili jednak dziewczyna oderwała się od chłopaka i spojrzała prosto w jego oczy. Dziwnie czuł się mając swoją siostrę tak blisko siebie. Czuł jej oddech na policzku , a przed sobą miał jej załzawioną twarz. Przełknął cicho ślinę i dalej patrzył w jej szmaragdowe oczy. W tym momencie się nienawidził, ale nie wykonał żadnego ruchu. Czekał aż ona coś powie, albo zrobi. Uśmiechnęła się delikatnie i odsunęła od niego, a on poczuł jakby ulgę i trochę zawiedzenie?
-Muszę ci coś powiedzieć- tym razem ton jej głosu był dość poważny, także i on spoważniał, skoro chce z nim o czymś porozmawiać to on oczywiście jej wysłucha.

1 dzień wcześniej:
Sprawdził chyba już wszystkie kanały w telewizji, a mimo to dalej nie wiedział co ze sobą zrobić. Siedział na tej kanapie, a raczej leżał od samego rana a zbliżał się już wieczór. Sasori już dawno powinien u niego być, a dostał od niego tylko krótkiego esa że dziś coś mu wypadło i koniec. Nie odbierał telefonów nie odpisywał na eski, zero kontaktu. Dzwonił do Deidary czy zrobią dziś jakiś wypad na miasto, ale tamten także nie odbierał telefonów co było aż dziwne bo on nawet w najgorszych sytuacjach potrafił go odebrać. Chciał się o niego pomartwić, ale dostał wiadomość później że wyjechał z miasta i wróci za tydzień. Nie sądził że nastanie taki dzień, kiedy będzie żałował że nie ma kto na niego ponarzekać ani pokrzyczeć. Poczuł jednak po chwili wibracje w telefonie i ze zrezygnowaniem sięgnął do kieszeni spodni skąd wyciągnął telefon i spojrzał na ekran. Zmarszczył brwi i odczytał wiadomość.
Sasuke:
Liceum Konoha
Zdziwił się wiadomością od brata, ale mimo to mogło to być coś poważnego, chociaż tamten wolał zawsze rozwiązywać sprawy sam. Westchnął i powoli zwlókł się z kanapy. Ubrał sweter, narzucił kurtkę na ramiona, ubrał buty i zabierając kluczyki z kuchni wyszedł z domu. Nienawidził takiej pogody, ale przynajmniej nie padało z czego bardzo się cieszył. Szybkim krokiem znalazł się w samochodzie. Włączył radio i zaczął kierować się w dobrze znaną mu stronę. Mimo że już dawno nie był pod danym budynkiem to kiedyś uczęszczał tam do szkoły i dobrze wiedział gdzie ów budynek się znajduje. Nie jechał długo, gdyż do szkoły mieli blisko z domu. Wysiadł z samochodu trzaskając drzwiami i zaczął kierować się w stronę bramy szkoły. Rozejrzał się za samochodem młodszego brata, ale nigdzie go nie dostrzegł. Przeklął siarczyście w myślach za to że dał się pewnie nabrać na jakiś głupi dowcip brata, ale zauważył że furta od bramy jest otwarta. Mimo wszystko chciał już wracać do domu, ale coś go ciągnęło w tamtą stronę. Przeszedł przez bramę i wtedy dostrzegł cień na schodach. Uśmiechnął się cierpko i zaczął się kierować w tamtą stronę już bardziej żwawym krokiem. Jego brat siedział na schodach. Mimo że paliło się światło to on akurat siedział w cieniu. Twarz miał schowaną w dłoniach.
-Na sentymenty ci się zebrało?- zapytał sarkastycznie Itachi dobrze znając swojego brata czekał na jakaś sarkastyczną odpowiedź, ale nic się nie wydarzyło. Sasuke nie powiedział nawet słowa co trochę zmartwiło brata.
-Sasuke?- tym razem ton jego głosu był niepewny. Podszedł do brata i chciał go szturchnąć gdy ten nagle podniósł głowę, a na twarzy Itachiego pojawił się grymas.
-Aż tak źle?- zapytał z prychnięciem Sasuke patrząc na brata. Był cały przemoczony, jakby wpadł do basenu, trząsł się, ale nie to było najgorsze dla jego starszego brata. Z wargi leciała mu krew, była cała rozwalona, a na prawym oku robiło się wielkie limo.
-Co ci się stało?- podszedł od brata i próbował dostrzec jego twarz w tym cieniu. Nie podobało mu się że ktoś go tak urządził, a przecież wiedział że jego młodszy braciszek umie się bić i nigdy nie przegrywa.
-Nie muszę ci się spowiadać- odparł szorstko, ale to nie odtrąciło Itachiego. Wręcz przeciwnie, brat westchnął i usiadł koło brata.
-Jasne że nie, ale inaczej byś nie pisał- odparł i spojrzał z uśmiechem na Sasuke. Tamten tylko prychnął i spojrzał przed siebie. Siedzieli chwile w milczeniu,  ale starszy Uchiha nie miał zamiaru wyciągać informacji z brata co się stało. Wiedział ze chłopak chciał z nim pogadać, ale nie był osobnikiem który uwielbia się zwierzać, dlatego wiedział że potrzebuję chwilę czasu.
-Byłem w firmie Takumiego dać rezygnację Sakury z pracy, nie wiem dlaczego nie pytałem, poprosiła to zaniosłem ją. Tam dowiedziałem się przez przypadek że Mika jest córką Madary, zrezygnowałem ze wszystkiego dla niej, odszedłem z firmy od Madary. Uwolniłem się, Haru nie chciał się zgodzić, uderzył mnie, chciałem mu oddać, ale nie potrafiłem, nie chciałem robić większego zamieszania. Widziałem szał w jego oczach, uderzył mnie kilka razy, potem Madary go powstrzymał i wyszedł, tak po prostu nie patrząc na mnie, nie oddałem mu, nie uderzyłem nikogo, nie chciałem kłopotów- westchnął i dalej patrzył przed siebie. Poczuł nagle dłoń na swojej głowie, a gdy spojrzał zdziwiony w stronę brata ujrzał wielki uśmiech na jego twarzy. Nie rozumiał go, ale na jego twarzy momentalnie także pojawił się uśmiech.
-Naprawdę wydoroślałeś- stwierdził Itachi, a Sasuke znów prychnął.
-Ja to robię dla niej, a księżniczka nie potrafi nawet odebrać telefonu
-Jutro na pewno się odezwie, a teraz chodźmy się napić- Itachi wstał i podał bratu dłoń z której on oczywiście skorzystał.
-A tak poza tym to czemu jesteś cały przemoczony i gdzie twój samochód?
-Kiedy wyszedłem z firmy nie chciałem wsiadać za kółko, wiec zacząłem krążyć, dzwoniłem do niej, ale ma wyłączony telefon i skończyłem tutaj- wytłumaczył wsiadając do ciepłego samochodu.
-A wiec lepiej jak napijemy się w domu, ojciec się na pewno ucieszy- na to stwierdzenie uśmiech wszedł na twarze obu braci. Wiedzieli że Fugaku nie przepada za Madarą i teraz kiedy jego synowie nie chcieli mieć nic wspólnego z nim ojciec będzie z nich bardzo dumny.

Było już dość późno, ale widziała że światła w domu się świecą. Siedziała w fotelu jak zamurowana i nie wiedziała co dalej ma robić. Mimo iż powiedziała wszystko bratu byli w domu po wszystkie papiery to teraz czulą się niepewnie. Wiedziała że teraz czeka ją rozmowa z ojcem, z tym prawdziwym. Zastanawiała się tylko czy on wiedział o tym że mieszkała tak niedaleko niego. Spojrzała znów niepewnie na brata i westchnęła, wiedziała że musi załatwić to sama chociaż wolałabym by i on udał się z nią tam, ale i tak była mu wdzięczna za to że tyle czasu poświęcił dla niej.
-jest już dość późno a ty masz jeszcze jeden przystanek do zaliczenia- odezwał się w końcu czerwono włosy, a ona tylko spiorunowała go wzrokiem. Miał rację i ona dobrze to wiedziała. Wypuściła powietrze z płuc po czym otworzyła drzwi i nie patrząc za siebie zaczęła kierować się w stronę domu w którym powinien znajdować się jej ojciec. Teraz obawiała się tego by nie otworzyła jej żadna kobiet z którą mógł związać się jej ojciec. Słyszała jak Sasori odjeżdża ale nie miała mu tego za złe, ponieważ ustalili że jak będzie chciała żeby po nią przyjechał to zadzwoni. Spojrzała na tabliczkę przy drzwiach i przełknęła ślinę.
Shen Haruno, a więc jednak dalej tu mieszkał. Niepewnie zapukała cicho, ale nie słysząc nadchodzących kroków zadzwoniła dzwonkiem. Dalej nic nie słyszała, a może spał i zapomniał zgasić światło. Nie pomyślała o tym, chciała się wycofać kiedy coś usłyszała. Zdrętwiała, mimo wszystko spotkanie z ojcem po tylu latach było czymś . Poczuła jak robi jej się słabo, ale musiała wytrzymać, przecież nie może teraz puścić pawia przed drzwiami. Drzwi zaczynały się powoli otwierać a przed nią wyrósł mężczyzna z czerwonymi włosami i ze zmęczeniem wymalowanym na twarzy. Spojrzał na nią z zaskoczeniem z które widniało w jego zielonych oczach, a ona uśmiechnęła się delikatnie.
-Ami- szepnął cicho po czym pokręcił przeczącą głową i znów spojrzał na nią pytająco. A ona, nie wiedziała co ma powiedzieć, przecież nie wypali, cześć jesteś moim ojcem przyszłam cię zobaczyć i coś ci dać.
-Mogę w czymś pomóc?- znów usłyszała jego głos. W tym momencie chciała się do niego przytulić, był taki podobny do Rena, ale on był jej prawdziwym ojcem. Nie wiele myśląc wbiegła w niego i objęła go mocno ramionami. Wdychała jego zapach nie bacząc teraz na konsekwencje. Był zaskoczony tym co właśnie się wydarzyło, nie wiedział co się dzieje, a od ciężaru dziewczyny aż cofął się dwa kroki w głąb mieszkania. Spojrzał na różowewłosy na jej głowię i delikatnie chwycił ją za ramiona. Odepchnął delikatnie od siebie i spojrzał na jej załzawioną twarz. Łzy leciały z jej zielonych oczu, po delikatnej skórze na jej policzkach. Starł jedną z łez z jej policzka i znów spojrzał w jej oczy. Były takiej samej zieleni jak jego, a jej twarz była taka podobna do jego zmarłej żony.
-Tata- szepnęła niepewnie dziewczyna i po chwili poczuła szarpnięcie. Silne ramiona mężczyzny objęły ją mocno i po chwili oboje upadli na podłogę. Nie za bardzo wiedziała co na początku się dzieje, ale Shen był w nią wtulony , a głowę chował w jej włosach.
-Sakura?- tym razem to on jakby zapytał niepewnie, a ona tylko kiwnęła głową i poczuła mocniejszy uścisk. Nie wiedziała ile tak siedzieli, ale wiedziała że dość długo, ale nie chciała przerywać tej chwili. Tak bardzo brakowało jej tych objęć.
-Wybacz mi- znów odezwał się i tym razem oderwał się od niej i spojrzał na nią szczęśliwy.
-Nie mam za co- odpowiedziała i tym razem to ona otarła jego łzy.
-Przepraszam że cię zostawiłem po jej śmierci, przepraszam za to wszystko, przepraszam że nigdy się nie odezwałem, ale po śmierci brata bałem się jeszcze bardziej cię zabrać a potem zniknęłaś i nie wiedziałem gdzie jesteś, przepraszam- mówiąc to patrzył ciągle w jej oczy, a ona czulą się naprawdę szczęśliwa, niestety chwile szczęścia musiało coś przerwać, a mianowicie jej mdłości.
-łazienka- powiedziała i szybko wstała z podłogi. Shen pokazał jej drogę, a ona szybko się tam udała. Po chwili wyszła i spojrzała na niego. Był zdziwiony tym co właśnie zaszło. Sakura wtedy chwyciła się za brzuch i uśmiechnęła niepewnie.
-Będziesz dziadkiem?- powiedziała wzruszając delikatnie jednym ramieniem. Widziała szok wymalowany na jego twarzy a zaraz szczęście i znów jak ją przytula. To jednak był najszczęśliwszy dzień w jej życiu.
-Więc moja córeczka nie jest już Haruno?- i tego pytania się w ogóle nie spodziewała.
-Może najpierw usiądziemy?- zapytała , oczywiście ojciec zaprowadził ją do salonu, gdzie zgarnął teczki ze stołu, a jej uwagę przykuło jedno z nazwisko. No tak przez te chwile szczęścia zapomniała co tak naprawdę miała zrobić. Ojciec przyniósł dwie herbaty, jakieś ciasteczka i usiadł koło niej.
-Więc?- ponaglił ją a ona ciężko westchnęła.
-Nie wyszłam za mąż jeszcze, a ojcem dziecka jest Uchiha- powiedziała szybko. Widziała jak mięśnie na twarzy jej ojca tężeją a on sam patrzy na nią niedowierzając.
-Za nim mnie osądzisz to nie chodzi mi o Madare, tylko o Sasuke. Chodziłam z nim do liceum, tak jest prezesem w firmie Madary, ale postawiłam mu warunek gdzie musi wyjść spod jego rąk inaczej nigdy nie będziemy razem- ominęła oczywiście to że Sasuke nic nie wie o jej ciąży. Patrzyła na zamyślonego ojca który przez dłuższa chwilę się nie odzywał.
-A wiec wiesz co nieco o Madarze?- zapytał nie pewnie jakby nie chciał wdrążać ją w ten temat.
-Zastanawia mnie dlaczego jeszcze jest na wolności
-Nie mamy na niego dowodów, mimo tylu lat nie potrafimy na niego nic zdziałać- odparł Shen ze zrezygnowaniem. Sakura tylko uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę i dotknęła dłoni ojca.
-Gdyby nie to nie wiedziałabym że gdzieś tu żyje mój prawdziwy ojciec i matka, a wujek Ren nie zostawił mnie z pustymi rękami- nie spodziewała się że tak łatwo będzie w stanie przyzwyczaić się do tego ze nazwie Rena wujkiem. Wyciągnęła z torby którą miała przy sobie jedna dużą teczkę w której było wszystko na temat, podała ja ojcu, a on nie wierząc własnym oczom spojrzał na nią zaskoczony.
-To musi , znaczy przepraszam- wstał nagle i spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem, ona tylko pokiwała przecząco głową i uśmiechnęła się w jego stronę.
-Wiem, musisz to dać jak najszybciej i ja jak najbardziej to popieram, ale czy mógłbyś mnie gdzieś podrzucić po drodze?- zapytała nie pewnie, a on tylko uśmiechnął się w jej stronę i przytulił jeszcze raz mocno.

Nie był w najlepszym humorze, od dwóch dni był bezrobotny, mimo iż ojciec chciał by zaczął pracować u niego to nie chciał tego robić. Musiał sam do czegoś dojść. Patrzył na to całe rodzinne zgromadzenie przy stole. Było już grubo po 22 a w domu wszyscy siedzieli w kuchni i zajadali się czymś żwawo o czym rozmawiając. Matka chodziłą dość późno spać, ale ojciec zawsze kładł się wcześniej by móc rano wcześnie wstać. Jego brat przeważnie lenił się w domu, chociaż jak dostał jakieś ważniejsze zlecienie od ojca to też nie było go czasami w domu po kilka dni. Po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi i tym zdziwił się jeszcze bardziej bo kto normalny o tej godzinie do kogoś przychodzi. Ze zrezygnowaniem wstał od stołu i ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Gdy tylko je otworzył czuł jak się w nim gotuje. W drzwiach stał a uśmiechnięta delikatnie różowowłosa dziewczyna. Chłopak z z grzeczności wpuścił ją do domu i zmierzył ją wzrokiem od stóp do głowy. Wyglądała na dość zmęczoną, jednak nie zamierzał odpuścić.
-No proszę, a więc księżniczka postanowiła się pojawić- powiedział z sarkazmem, a ona momentalnie odwróciła się w jego stronę i żałowała że jednak weszła do środka i już zdążyła ściągnąć buty.
-Co cię ugryzło?- zapytała pokazując grymas na twarzy.
-Ty!- warknął i dalej się jej przyglądał oparty o drzwi. Ona tylko wywróciła oczami i włożyła ręce do kieszeni kurtki.
-Zachowujesz się jak dziecko- odparła ciągle patrząc na niego.
-A ty nie potrafisz nawet głupiej komórki odebrać, zwolniłem się z pracy, wydzwaniam do ciebie a ty nie potrafisz nawet odebrać! Wielka księżniczka!- krzyknął i wtedy w korytarzu pojawiła się jego cała rodzina ale oni nawet nie zauważyli ich bob byli zbyt zajęci kłóceniem się ze sobą.
-O wielki panicz Uchiha w końcu postanowił dorosnąć i zaczął żyć bez klosza wujaszka!- tym razem to ona podniosła głos, cieszyła się ze jej ukochany w końcu wyswobodził się spod skrzydeł Madary, ale nie zamierzała od razu rzucać mu się na szyje.
-Przynajmniej zawsze potrafię od ciebie odebrać telefon!- warknął znowu tym razem zbliżając się do niej trochę, tak że stał przed nią i patrzył na nią z góry. Patrzyli sobie w oczy z jakby nienawiścią, ale także i miłością.
-Miałam coś ważnego do załatwienia, ale jak widzę nie raczysz mnie wysłuchać bo twojego wielkie EGO zasłania ci cały świat!- odparła zdenerwowana.
-Co może być ważniejszego od tego że nie odbierasz!- znów krzyknął a ona nie wytrzymała i złapała go jedną dłonią za koszulę, a druga siebie za brzuch.
-Nie wiem może twoje dziecko!- Warknęła , a on momentalnie ucichł i spojrzał pierw w jej zielone oczy a potem na rękę która znajdowała się na jej brzuchu. Zrobił krok w tył
-Sakura- usłyszała pisk Mikoto i wtedy dopiero ją ujrzała, chciała się odezwać ale poczuła szarpnięcie za nadgarstek i znów stała przed najmłodszym Uchihą twarzą w twarz. Patrzył na nią skupiony.
-Dziecko?- szepnął patrząc na nią uważne. Ona tylko przełknęła ślinę i kiwnęła głową. Patrzyła dokładnie na jego reakcje. Najpierw był poważny, a po chwili na jego twarzy zaczął pojawiać się uśmiech. Złapał ją w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Zaczął składać na jej ustach delikatne pocałunki, w ogóle nie przejmował się tym że jego rodzina im się przygląda, tylko całował ją tak jak potrafił najlepiej. Czuł jak cały jego świat znajduje się w jego objęciach. Drugą dłonią dotknął delikatnie jej policzka i uśmiechnął się do niej.
-Kocham cię- szepnął i znów wpił się w jej usta. Słowa które tak dawno temu chciał wypowiedzieć. Czuła się najszczęśliwsza kobietą na świecie. Jej życie nareszcie zaczynało się układać, chłopak którego kochała od zawsze kochał także ją czy można było chcieć od życia czegoś więcej. W dodatku ich miłość uzupełniało dziecko które rozwijało się w niej. Nie chciała go znów stracić i wiedziała że teraz zrobi wszystko by to osiągnąć, a on? On będzie starał się o rodzinę, jego dwa największe skarby są teraz w jego ramionach i na pewno pozostanie tak już na zawsze.




I tak nastąpi jeszcze tylko epilog i będziemy musieli pożegnać się z tym opowiadaniem. Cieszę się że wytrwaliście ze mną do końca tego opowiadania.
Druga sprawa to odpowiedź na pytanko to tak nowy blog także będzie o parze SasuSaku i nawet podam wam już adres tego bloga. Prolog powinien pojawić się jeszcze dziś albo jutro mam nadzieje że wam się spodoba i także będziecie śledzić losy Sakury i Sasuke na nowym blogu.
Info dla was jest takie że blog będzie nieco różnił się od tego, ale także będzie motyw trochę szkoły :D

No więc chyba tyle i do następnej :*
A to link do nowego bloga [LINK]



2 komentarze:

  1. Cudownie! Wszystko zaczyna się układać :D Sakura znalazła ojca, Sasuke uwolnił się od Madary, i będą mieli dziecko ;) No lepszego zakończenia nie mogłabym sobie wymarzyć :D Teraz czekam już tylko na epilog :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo niecierpliwie czekałam na tą notkę - i oczywiście epilog, który zaraz przeczytam,- jak już zapomniałam zupełnie o tym blogu nagle Bam !!! Znalazłam, wygrzebałam z bananem na twarzy i czytam czytam ... OMG tak mi się podoba ten rozdzialik a na zakończenie czekałam w napięciu, aż Sakura wkurzy się wyjdzie i trzaśnie drzwiami, a tu delikatnie mówiąc SZOK! Moje oczy rozszerzyły się jak spodki przyczyna ; nic takiego się nie stało. Nadal nie mogę się otrząsnąć, ale nic przyzwyczaiłam się, że na każdym kroku mnie zaskakujesz... Musze się z tym pogodzić... Dobra dość gadania powiem tylko jeszcze raz ROZDZIAŁ SUPCIO!!!
    I spadam czytać epilog, cały czas myślę, że ten Madara za szybko Saskowi odpuścił, no ale nic spadam i pozdrawiam !!!!!
    A no i właśnie ( ta jadaczka to mi się nie zamknie chyba) zapraszam na mojego bloga http://sasusakukwiatwisni.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz po sobie komentarz jeszcze raz POZDRAWIAM GORĄCO i w końcu spadam ;D

    OdpowiedzUsuń