Notkę wszystkim komentującym, dzięki wam wiedziałam że
mam dla kogo pisać to opowiadanie ;*
Wiele nieprzespanych nocy, wiele wypłakanych łez, wiele
cierpień. Czy po takich przeżyciach można w końcu zaznać miłość? Czy można jej
zaznać od kogoś przez kogo tyle czasu cierpieliśmy? Dlaczego mimo tylu cierpień
nie potrafimy zapomnieć o tych których kochaliśmy kiedyś? Dlaczego te uczucia
tylko przygasają a nie znikają na zawsze? Te pytania mogłyby nie mieć końca,
ale tak już jest w tym pogmatwanym świecie. Jedni lepiej sobie radzą z
ukrywaniem uczuć inni mniej.
Pierwszy śnieg w tym roku spadł pod koniec listopada.
Siedząc w oknie patrzyła jak płatki śniegu delikatnie opadają na ziemie. Zycie
w końcu zaczynało jej się układać. Minął już dokładnie rok odkąd zamkniętą
Madare za popełnione prze niego grzechy przeszłości. Ale ten rok wcale nie był
tak spokojny dla niej. Wiele się wydarzyło, ale teraz w końcu jest szczęśliwa.
Nareszcie mogła zacząć żyć spokojnie. Usłyszała głośny płacz i schodząc z
parapetu zaczęła kierować się w stronę łóżeczka w którym spał jej synek. Wzięła
go na ręce i przytuliła do piersi, a on od razu się uspokoił. Zaczął bawić się
jej długimi różowymi włosami i uśmiechał się przy tym. Jego zielone oczy były
wpatrzone w nią jak w obrazek, to chyba jedyne co po niej odziedziczył. Miała
nadzieje że w przyszłości będzie bardziej otwarty na ludzi jak ona a nie jak
jego ojciec. Miał niecałe 4 miesiące i był bardzo żwawy. Czasami próbował się
podnosić i sam chciał siadać, a gdy mu to nie wychodziło to po prostu płakał.
Był dla niej wszystkim i nie żałowała niczego co wydarzyło się w przeszłości.
Obiecała sobie że nigdy nie pozwoli by jej syn cierpiał tak jak ona. Dużo czasu
spędzał z nią jej ojciec. Kochał wnuka nad życie i nie potrafił się z nim
rozstać. Zżyła się bardzo z ojcem i dość często go odwiedzała albo on ją. Jej
matka, a raczej ciotka wprowadziła się do Konohy by móc być bliżej swoich
dzieci. Sachiko gdy tylko dowiedziała się prawdy o tym że nie sa prawdziwymi
siostrami wzburzyła się. Pierw Sasori dostał w twarz za trzymanie gęby na
kłódkę, a potem niespodziewanie nawet Sakura dostała w twarz że pomyślała o tym
że nie jest ich siostra i się od nich zaczynała oddalać. Cieszyła się że mimo
wszystko dalej ją traktowali jak rodzoną siostrę. Sasori ożenił się w wakacje i
jak się okazało Yuu była w ciąży więc za niedługo na świecie pojawi się kolejny
Haruno. Maia wyprowadziła się wraz Ryohei’em i podobno zamieszkali razem. Haru
został aresztowany wraz z Madarą za spiskowanie wraz z nim.
-Powinnaś trochę odpocząć, zajmę się nim- usłyszała
spokojny ton głosu i delikatnie się uśmiechnęła. Bardzo dobrze znała tę barwę
głosu. Odwróciła się z delikatnym uśmiechem w stronę szatyna i podała mu
dziecko, wyswobadzając ostrożnie jego rączkę ze swoich włosów.
-Dziękuje że mi pomagasz- odezwała się ziewając. Ostatnio
szukała pracy, albo zajmowała się synem, nie miała zbytnio okazji na sen a
teraz odpoczynek dobrze jej zrobi.
-Przecież dobrze wiesz że nie musisz szukać pracy, twój
syn na pewno będzie żył w dostatku- odparł Itachi podnosząc malca do góry i
uśmiechając się do niego. Po domu rozszedł się śmiech małego chłopca. Wiedziała
o tym, a mimo to czuła się źle wiedząc że nic poza zajmowaniem się chłopcem nie
robi.
-A ty nie musisz codziennie tu przychodzić- obydwoje
usłyszeli oschły ton głosu i westchnęli. W progi stał przemoczony młodszy
Uchiha i patrzył piorunującym wzrokiem na brata który trzymał jego syna.
-Przygotuje kąpiel- powiedziała Sakura i wyminęła
obydwóch mężczyzn. Ostatnio dość często sobie dogryzali i wiedziała że to była
jej wina przez to że obaj bracia coś do niej czuli. Ale jej serce niestety
wybrało już.
-Yoru chodź do taty- powiedział z uśmiechem Sasuke
ściągając przemoczoną marynarkę i rzucając ja w kąt po czym wyciągnął ręce w stronę chłopca.
Niestety Itachi odwrócił się do niego plecami chowając chłopca.
-Niestety, ale będziesz musiał przeżyć bez niego trochę-
powiedział starszy z braci pokazując język. Dobrze wiedział że synek był
oczkiem w głowię nie tylko matki, ale też ojca. Sasuke nie był pewny czy
sprawdzi się w roli ojca, ale każdy bardzo dobrze to widział że był świetnym
ojcem. Gdy tylko mały Yoru się urodził postawił wszystkich na nogi by obwieścić
że został ojcem, syna nie odstępował na krok i zawsze wstawał do niego w nocy
gdy się budził. Nikt nie mógł uwierzyć że ten Sasuke tak często potrafi się
uśmiechać. Itachi zabrał torbę z łóżka i minął młodszego brata z przejściu.
-Co ty robisz?- zapytał Sasuke odwracając się i łapiąc
brata za ramię.
-Daję ci trochę wolnego, zajmij się też czasem nią, a nie
tylko synem- po tych słowach wyszarpał ramię z uścisku brata , ubrał małego i razem
z nim opuścił dom Sassuke i Sakury. Młody Uchiha szybkim krokiem znalazł się w
łazience gdzie matka jego syna właśnie kończyła nalewać wody na kąpiel.
-Dlaczego pozwoliłaś mu go zabrać?- zapytał ją
oskarżycielskim tonem opierając się o framugę w drzwiach. Dziewczyna tylko
westchnęła i zaczęła ściągać koszulkę i spodenki. Zostając w samej bieliźnie
spojrzała na narzeczonego jakby niechętnie.
-Czasem też potrzebujesz trochę odpoczynku jak i ja-
odparła i poczuła dłonie mężczyzny na swoim brzuchu i jego ciepły oddech na
szyi.
-Próbujesz mnie uwieść?- szepnął jej do ucha, a jego
dłonie zaczęły powoli zjeżdżać zatrzymując się na linii jej majtek. Ona tylko
uśmiechnęła się delikatnie odwróciła do niego wpijając się w jego usta. Całowała
go zachłannie, a on nie był jej dłużny. Złapał ją za pośladki i podciągnął do
góry, tak że ona objęła go nogami w pasie, a on oparł ją o ścianę. Ściągnęła
szybkimi ruchami dłoni z niego koszulkę i rzuciła obok.
-Po prostu mam wrażenie że mnie ostatnio zaniedbujesz-
wyszeptała między pocałunkami. Chłopak zaśmiał się i delikatnie postawił
narzeczoną na ziemi po czym ucałował kosmyk jej włosów.
-A wiec dzisiaj jestem na każde pani życzenie moja droga
przyszła panno młoda- szepnął patrząc jej prosto w oczy. Czuła jak po jej
twarzy rozchodzą się rumieńce a na twarzy gości uśmiech.
-Panie Uchiha nie może się pan tak zachowywać, nie
potrafię już bardziej pana pokochać- po tych słowach poczuła jak mężczyzna
bierze ją w objęcia i całuje po szyi.
-Nie mogę się doczekać by cię zobaczyć w białej sukni jak
przyjmujesz moje nazwisko
-Wiec musisz jeszcze trochę poczekać- odparła wzdychając.
Tak samo jak on nie mogła się już doczekać własnego ślubu.
-Musisz obiecać mi jedno- szepnął i zaczął rozpinać jej
stanik. Ona zdziwiona odepchnęła go troszkę i spojrzała na niego pytającą. On
tylko uśmiechnął się zadziornie i znów wziął ją w objęcia.
-Dziś będę jeszcze ostrożny, ale gdy tyko będziesz moja
na zawsze, zmajstrujemy sobie drugie takie- na te słowa kobieta się zaśmiała po
czym znów wpiła w usta mężczyzny. Tak była najszczęśliwsza kobietą na ziemi.
Przy sobie miała dwóch mężczyzn których kochała nad życie. Jeden był jej
synkiem który podarował jej los. A drugi mężczyzna? Cóż był wybuchowy często
się z nią kłócił, ale kochał ją ponad wszystko, a czymże życie byłoby bez
kłótni i miłości? Dla niej liczyło się tylko to że mogła już zostawić duchy
przeszłości w spokoju i mogła żyć teraźniejszością. Nie przejmowała się
przyszłością, bo nie wiedziała co przyniesie, ale nie musiała się jej obawiać.
Teraz nie była sama i dobrze to wiedziała. Miała kochającą rodzinę i przyjaciół
i wiedziała że teraz może stawić czoła wszystkiemu co złe.
THE END
I tak oto nastąpił koniec tej jakże długiej historii.
Trwała ona od hohohoh dość bardzo długa, niestety wszystko się kiedyś kończy.
Jak już wcześniej pisałam blog jest zakończony i nic tu więcej się niestety ale
nie pojawi. Osobą które komentowały i były ze mną bardzo dziękuje gdyż dzięki
wam byłam w stanie zakończyć to opowiadanie. Trochę samej smutno mi się z nim rozstać,
ale cóż.
Osobą którym to opowiadanie przypadło do gustu zapraszam
na nowego bloga gdzie już pojawiają się rozdziały i mam nadzieje że nowy blog
także wam się spodoba buziaczki :*
Mówiłam ci, że jesteś cudowna? Nie? To już to nadrabiam! JESTEŚ CUDOWNA! Wytrwałaś do samego końca (a opowiadanie to zaczęłaś pisać baaardzo dawno temu, tak jestem od początku ;) Choć nie kwapię się zbytnio do komentarzy, to wiedz, że czytam). Cała ta historia, którą tu przedstawiłaś wyszła super. Dopatrzyłam się błędów gramatycznych i słowotwórczych, ale mniejsza o to! Masz charyzmę! A to przysłania wszystko inne. Właściwie, to chciałbym ci z serca podziękować za wytrwałość, że pomimo dłuższych przerw wracałaś do pisania (zawsze miałam na to ogromną nadzieję i się doczekałam! xD) . Dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki ;*
OdpowiedzUsuńŻyczę ci też dużo sukcesów w życiu i nie przejmuj się "konkurencją", bo ta "konkurencja" - fakt - ma dużo wyświetleń i komentarzy, ale na pewno brak im inteligentnego podejścia do przedstawianej historii. Tobie wręcz przeciwnie (nie mówię tu o stylistyce).
P.S. Ani razu nie udzieliłam tego typu komentarza żadnej innej bloggerce ;)
Powodzenia w dalszym szlifowaniu pisania!
Pięknie zakończyłaś to opowiadanie i ja osobiście jestem bardzo zadowolona ;) W historii ukazałaś wiele zwrotów akcji więc nigdy nie byłam pewna jak to wszystko się skończy :) Jednak jestem ci wdzięczna ponieważ uwielbiam szczęśliwe zakończenia :D Poza tym należą ci się ogromne podziękowania za to, że dotrwałaś do końca opowiadania :) Nie każda autorka znajduje na to czas i siły. Zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że nie zawsze jest łatwo ;) Jeszcze raz dziękuję ci za to, że poświęcałaś nam czas :D Cieszę się, że postanowiłaś napisać tak niesamowitą historie ;) Mam nadzieję, że twoje nowe opowiadanie również będzie trwało jak najdłużej ;) Trochę szkoda, że to już koniec ale jak wiadomo wszystko co dobre szybko się kończy :D A to opowiadanie jest genialne i z pewnością jeszcze będę do niego wracać ;) Teraz czekam już tylko na nowe notki na drugim blogu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny!
Wspaniała notka:-) Szkoda, że to koniec:(
OdpowiedzUsuńNo i przeczytałam i JESTEM SZCZĘŚLIWA, że tak to wszystko się skończyło Madara z kratami, Sakura i Sasuke razem; będzie ślub będzie drugi bobas wszystko cudownie... ach rozmarzyłam się, ale już wracam na ziemie.
OdpowiedzUsuńNo kto by pomyślał, że Sasuke będzie takim wzorowym tatusiem i w dodatku zazdrosnym.. hehe. Szkoda że nie opisałaś ślubu i tego jakie będzie ich następne dziecko chłopczyk , dziewczynka??
Tego się już nie dowiem, a szkoda... ale Wiesz podziwiam Cię za to , że choć ciągnęłaś tego bloga długooooo... to on ani przez moment nie był nudny.
Dobra dobra koniec słodzenia papa i życzę dalszych pomysłów na pisanie :D