poniedziałek, 11 lutego 2013

2 seria. 26. Tak, wróciłem do domu


Noc znów opuściławszystkich, a słońce zaczęło pojawiać się na swoim miejscu. Niektórym niebardzo się to podobało, gdyż musieli przerwać swój sen i wstawać by uporać sięz trudem dnia codziennego. Dziś był pierwszy dzień lata, jak i koniec nauki wszkole. Uczniowie byli wniebowzięci tą wiadomością, gdyż w końcu mogli odpocząćpo 10 miesiącach nauki. Tłum młodzieży w szkolnych mundurkach chadzał pomieście, gdzie się nie spojrzało można było ujrzeć wakacyjne mundurki. Był toostatni dzień kiedy dziewczyny wyznawały miłość chłopakom by móc z kim dzielićwakacyjne dni. W pewnym mieszkaniu, pewien chłopak, a raczej mężczyzna właśniebudził się ze snu. Przetarł delikatnie swoje oczy i usiadł na łóżkuprzeciągając się. Znów się nie wyspał, pobalował wczoraj i skończyło się na tymże przyszedł w stanie nietrzeźwości do domu i znów miał ten sen. Przeczesałjedna ręką włosy po czym spojrzał na zegarek. Zwlókł się niedbale z łóżka ipodszedł do wielkiej szafy z której wyciągnął jakiś czarny T-shirt i krótkiespodenki. Zabrał po drodze tez czystą bieliznę i ruszył w stronę łazienki.Nigdzie mu się nie śpieszyło więc nalał wodę do wanny, po czym ściągnąłbokserki by po chwili zanurzyć się w ciepłej cieczy. Oparł się wygodnie ispojrzał w sufit. Znów ten sam sen. Jej perlisty śmiech, jedwabne różowe włosyi te szmaragdowe oczy. Znów to wszystko widział tak dokładnie. Mógł ją dotknąć,jej delikatna skóra , znów mógł poczuć jej miękkość. Westchnął cicho po czymzanurzył się na chwilę by zamoczyć włosy. Leżał jeszcze tak chwilę po czymzaczął się dokładnie myć. Wyszedł z wanny i zaczął wycierać delikatnie swojeciało puchowym ręcznikiem. Gdy wytarł się dokładnie, zaczął powoli zakładać nasiebie ubrania. Ubrany odświeżony i załatwiony wyszedł z łazienki, a po chwilize swojego pokoju. Gdy tylko zszedł po schodach na dół zobaczył swojego wuja wsalonie , gdzie jadł śniadanie popijając co chwilę kawę i czytając prasę bywiedzieć co się wydarzyło na świecie. Nie zwrócił za bardzo na niego uwagi,tylko od razu wszedł do kuchni gdzie przy kuchence stała kobieta w średnimwieku. Była szczupła , a jej długie czarne włosy sięgały do pasa. W momenciekiedy wszedł do kuchni jej błękitne oczy spojrzały na osobę, która weszła. Gdytylko zauważyła kto wszedł od razu uśmiechnęła się słodko po czym podała muśniadanie. Wiedział że tak kobieta sypia z jego wujkiem, inaczej nie trzymał byjej tu tak długo i nie żyła by w takich luksusach. Widział też jak patrzy naniego, za każdym razem gdy Madary nie było w domu, ona próbowała go uwieść.
-Dzień dobrymłodzieńcze- usłyszał po chwili za sobą, a Miley od razu odsunęła się od niegoi powróciła do swoich czynności. Odwrócił się szybko w stronę wejścia do kuchni, gdzie stał jego opiekun z pustą filiżanką.
-Dobry- po tychsłowach odwrócił się znów w stronę swojego śniadania, które po chwili zacząłkonsumować.
-Dziś jest spotkaniez rodziną Johnson o godzinie 16, wiec chciałbym abyś był.- odparł i przysiadłsię do niego wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi z jego strony. Spojrzał wczerwone oczy swojego wuja po czym znów spojrzał na zegarek. Był zdziwiony że wogóle zamienił z nim dziś jakiekolwiek słowo. Od czasu kiedy tu z nimprzyjechał mówili sobie tylko dzień dobry i dobranoc. Bardzo rzadko sięzdarzało żeby go gdzieś zabierał, no chyba że na bankiety na których miałpoznawać córki jakiś prezesów.
-Postaram się- odparłgdy już przełknął to co miał w buzi.
-Nie że postaraszsię, tylko masz być, pan Johnosn ma bardzo ładną i mądrą córkę- odparł jużbardziej srogo Madara,
-Wolałbym żeby mojąprzyszłą żoną była Japonka, jak ja- odpowiedział nawet na niego nie patrząc,był już dorosły i denerwowało go to że chciał cały czas zeswatać go z jakąśbogatą i rozpieszczoną dziewczyną. Skończył już naukę, więc mógł wrócić doJaponii, ale wujek cały czas odkładał jego wyjazd na później bo miał ciągle doniego jakieś sprawy.
-Mógłbyś chociażspróbować, jest pół amerykanką, pół japonką. Pamiętaj że staram się zrobićwszystko , abyś miał pewną przyszłość. Nie przeszkadzaj mi w tym.
-Robiłem to cochciałeś przez cztery lata. Chce w końcu znów poczuć się wolny i wyszaleć się-odparł stanowczo. Pragnął znów wyjść z Naruto na ramen, iść do kina z nim iKibą. Brakowało mu tego bardzo. Chciał znów zobaczyć Sakurę, wyjaśnić jejwszystko.
-A więc zgoda, maszpół roku na wyszumienie się, jeśli dojdziesz do czegoś sam to zostawię cię wspokoju, jeśli nie to wracasz i poznasz jakąś wspaniałą dziewczynę a potemrazem z nią zajmiesz się firmą i kolejnym spadkobiercami. A na początekzostaniesz szefem małej firmy w Japonii, jeśli rozwiniesz ją na większą skalęzostanie twoja, jeśli przez pół roku zbankrutuje wracasz pamiętaj- zakończył swójmonolog, po czym wstał i zaczął odchodzić. Nie spodziewał się że siostrzeniecmu odpowie i nawet nie czekał na to. Sasuke skończył jeść po czym znów udał siędo swojego pokoju. Gdy tylko tam się znalazł mimowolnie na jego twarzy pojawiłsię uśmiech zwycięstwa. znów wraca.


Siedział już w swoimbiurze i wypełniał jakieś papiery dotyczące sprzedaży domów na jakiej biednejdzielnicy. Nie zamierzał dawać siostrzeńcowi wolnej ręki. Chce żeby nauczył sięodpowiedzialności, ale chciał mieć też go w garści. Westchnął po raz kolejny iwrócił do obliczania cen mieszkań, tak aby wyszło to na jego korzyść. Chciał tojak najszybciej skończyć, aby zawiadomić Zetsu że zajmie się jego pracą terazSasuke, więc będzie mógł wrócić do niego i pomóc mu znaleźć jakiegoś dobregoczłonka, który zajmie się jego inną firmą.


Biegła ile sił wnogach, nie mogła uwierzyć w to że zaraz spóźni się na tak ważne wydarzenie.Przeklinała w myślach swojego pracodawcę że zachciało mu się flirtu akuratdziś. Musiała jeszcze wstąpić na uczelnie by oddać pracę , której termin byłostateczny dzisiaj. Gdy tylko wróciła do domu, szybko wzięła prysznic po czymzałożyła wcześniej uprasowaną sukienkę, nałożyła lekki makijaż i prawiezabijając się na schodach szybko założyła baleriny. W tym momencie była poraprzemówień , gdzie każdy mógł dodać coś od siebie dla przyszłej pary młodej.Widziała już restaurację , w której odbywały się zaręczyny jej brata.Uśmiechnęła się na widok stojącego szatyna przed drzwiami uśmiechającego się wjej stronę.
-Dość długo kazałaśna siebie czekać- powiedział całując ją delikatnie w policzek. Odwzajemniłauśmiech po czym zdyszana odpowiedziała.
- Bo wtedy kiedy jachciała ulotnić się z pracy wcześniej , to oni musieli zrobić zebranie żeprzyjeżdża szef, a nasz główny sekretarz wraca do stanów- odpowiedziała po czymzaczęła powoli wchodzić na salę gdzie odbywało się przyjęcie. Gdy tylko dostałasię do środka, zaczęła zachwycać się wnętrzem, które ją oczarowało. Sala byłaogromna, ściany były koloru żółtego, a na suficie były wielkie kryształoweżyrandole.
-Więc co się stało żejesteś taka poddenerwowana co malutka?- zapytał z lekkim uśmieszkiem na twarzy.Uwielbiał drażnić jej małą osóbkę.
-Eh daj spokójurwanie głowy, pokłóciłam się z Yagurą, a do tego zostałam mianowaną głównąsekretarką w mojej firmie, ale to nie koniec, bo do końca wakacji muszę napisaćpracę na dwieście stron dla pani Kohiko inaczej mój ostatni rok studiówzakończy się tak że nie zdam. A tobie jak układa się Tayuyą?- zakończyła, poczym szybko zmieniła temat, miała już dość na razie swojego życia. Chciał sięteraz trochę wyszaleć i zabawić, a opowiadając o swoich problemach nie będziemogła się bawić.
-Tayu czeka na nasjuż w środku, zajęta jest rozmową z Deidarą, który naprawdę sobie wziął do sercetwoje słowa i zmienił się- na wspomnienie owego wydarzenia, gdzie blondynzaczepiał na przyjęciu zaręczynowym Itachiego każdą dziewczynę i w końcu dostałw twarz od zielonookiej za to co robi, przestał w końcu zachowywać się jakmałolat i próbował sobie znaleźć dziewczynę, z która będzie mógł zostać i być znią.
-Chociaż wam sięudało- nie chciała teraz zamulać, ale przypomniał jej się młodszy bratItachiego. Zdziwiła się, gdy nawet nie raczył zjawić się z Japonii na zaręczynybrata, ale dzięki temu nie musiała oglądać jego buźki.
-Saku-chan- usłyszałaza sobą słodki głosik. Odwróciła się z wielkim uśmiechem na twarzy i w tymsamym momencie w jej ramiona wleciała niebiesko włosa dziewczyn z wielkimuśmiechem
-Fuu tak się cieszę-powiedziała wtulając się także w dziewczynę. Gdy tylko się poznały od razu siępolubiły.
-Pani spóźnialska siępojawiła dattebayo- odwróciła się za siebie wypuszczając brązowooką z ramion ispoglądając na blondyna, który opycha się jakimś niezdrowym żarciem ,a obokniego granat włosa, która patrzyła na nią z tym swoim niewinnym uśmieszkiem.
-Więc są wszyscy,czas bawić się do rana- krzyknął nagle Itachi i szybkim krokiem porwał swojąróżowo włosa koleżankę do tańca.


Jechał już dośćdłuższą chwilę z lotniska, wylądował jakieś 30 minut temu. Pierwsze co zrobiłgdy wysiadł to włączył telefon i zadzwonił do matki, która jako jedynaodsiedziała go w Ameryce. Odebrała , ale była jeszcze w pracy, wiec nie mogłago odebrać. Ojciec też miał jakieś ważne spotkanie, ale nawet nie liczył na toże on go odbierze bo przecież zawsze miał mało czasu dla nich. Pracował dużożeby żyło im się dobrze i w dostatku. Miał zadzwonić do Itachiego, ale przekląłw myślach gdy tylko sobie przypomniał jak się pokłócili, gdy zapraszał go naswoje zaręczyny a on nie miał czasu bo musiał się uczyć. Westchnął ciężkoodrywając swój wzrok od szyby za którą był piękny krajobraz jego rodzinnegomiasta i spojrzał przez przednią szybę uśmiechając się delikatnie. Stał właśniepod swoim domem a koło niego stała czarnowłosa kobieta, która targała jakieściężkie zakupy. Szybko zapłacił kierowcy , wyciągnął swoje bagaże z bagażnika iwolnym krokiem podszedł do kobiety zabierając jej zakupy.
-Nie powinnaś dźwigaćsama tak ciężkich rzeczy- powiedział jak gdyby od nie chcenia. Mikotomomentalnie się odwróciła i przytuliła syna.
-Sasuke- krzyknęła izaczęła go całować po policzkach- urosłeś jeszcze bardziej- i znów ten jejmatczyny piękny uśmiech.
-Tak, wróciłem dodomu- po tych słowach ruszył wraz z matką do domu. Tak bardzo tęsknił za tymmiejscem, za ludźmi. Chciał jak najszybciej przywitać się z każdym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz