poniedziałek, 11 lutego 2013

2 seria. 28. Będzie ciężko



-Gomen Sa-chan-powiedziała szybko odrywając od niego wzrok i zbierając resztki swojej filiżanki.
-Zostaw- powiedziała jej siostra podchodząc i pomagając zbierać resztki.
-Daj spokój – odparła i wstała z wcześniej zajmowanego miejsca, po czym szybko ruszyła do kuchni. Czuła na sobie wzrok każdego, a co gorsza jego także. Czuła jak przeszywał ją swoim ciemnym spojrzeniem, które działało jak magnez.
-Stary tak dawno cię nie było, mogłeś chociaż zadzwonić- krzyknął uradowany Kiba, gdy tylko zielonooka dziewczyna zniknęła z pola widzenia. Sasuke, mimo że słyszał dokładnie to co powiedział stary przyjaciel, to nie odpowiedział nic. Cały czas w zamyśleniu patrzył na drzwi które przed chwilą się zamknęły za Saschiko i Sakurą. Wyładniała to musiał przyznać, chociaż nie wiedział że jest to jeszcze możliwe. Urosła tez jeszcze trochę w górę, a krótkie szorty , które miała na sobie idealnie podkreślały jej długie i zgrabne nogi, do tego ten top w którym było tak doskonale widać jej piersi. Przełknął cicho ślinę i spojrzał w stronę swojego brata, który siedział niczym nie wzruszony. Niczym się nie przejmując ruszył w stronę kuchni ,gdzie zastał obydwie siostry.
-Możemy porozmawiać?-zapytał różowowłosej nie zwracając uwagi na jej siostrę. Spojrzała na niego uważnie, po czym odłożyła szmatkę, w którą wycierała ręce i podeszła bliżej niego.
-Jasne- odparła cicho zabierając swój żakiet z krzesła i wychodząc pierwsza z kuchni. Wyszedł zaraz za nią z owego pomieszczenia a potem z mieszkania. Nie zwracali uwagi na te spojrzenia, które mogły by przeszywać na wylot.
-co się stało?-zapytała od razu Fuu wychodzącej z kuchni czerwonookiej z nieciekawą miną.
-Sasuke chciał pogadać, a Sakura się zgodziła- odparła ciągle wpatrując się w drzwi wyjściowe.
-to chyba dobrzenie?- spytała niepewnie Hinata.
-No właśnie to jest dość dziwne nie sądzicie? Nie miała żadnych przeciwskazań , totalnie nic, z stoickim spokojem powiedziała jasne, mam tylko nadzieję że nie zrobi mu krzywdy- zakończyła swój monolog po czym westchnęła głośno i powróciła do swoich gości.



Szła kilka kroków przed nim nie odzywając się nawet słowem, nie miała zamiaru pierwsza się do niego odzywać, może było to dziecinne, ale dalej pamiętała jak bawił się nią apotem jak gdyby nigdy nic zostawił samą sobie. Czuła na swoich plecach jego spojrzenie mimo to nie odwróciła się, ale po pewnym czasie zaczynała denerwować ją ta cisza, i jego wzrok. Zatrzymała się nagle i po chwili odwróciła się w jego stronę by spojrzeć w jego czarne jak noc oczy.
-A więc?- zapytała niecierpliwię, chciała jak najszybciej wrócić do domu swojej siostry zabrać torebkę i iść do domu.
-Urosłaś- nie spodziewała się że pierwsze słowo jakie od niego usłyszy będzie o tym że urosła. W sumie miał rację, już nie był wyższy o głowę od niej ale byli na równi, może była lekko niższa, ale miała na sobie szpilki. Prychnęła cicho pod nosem po czym wywróciła oczyma.
-I tylko tyle chciałeś mi przekazać? Wracasz po czterech latach, nie dajesz o sobie znać, na odchodzę mówisz mi żebym nigdy o tobie nie zapomniała i jak na złość nie mogłam, a po tym wszystkim ty tu wracasz jak gdyby nigdy nic i mówisz tylko urosłaś?-zdenerwowała się, ale ani razu nie podniosła na niego głosu, mówiła dość szybko, a jej pięści ciągle były zaciśnięte. On natomiast uśmiechnął się lekko po czym podszedł do niej bliżej jakby nic się nie stało przytulił ją. Oczy to myślała że wyskoczą jej z orbity. Nie wiedziała czemu, ale swoje ręce przeniosła na jego plecy i wtuliła się w jego tors, jego zapach działał na nią jak jakiś nielegalny narkotyk, przez cztery lata musiała być na odwyku, ale znów mogła poczuć ten zapach.
-Gomenasai- usłyszała przy uchu. Jego ton nie był już taki chłodny jak w kuchni, był ciepły i jakby zmartwiony. W jej sercu jakby znów coś się poruszyło, to czego tak bardzo bała się. Wtuliła się w niego jeszcze bardziej, czuła jego ciepło na całym ciele, jego oddech drażnił jej skórę, mimo że było to coś niesamowitego, było też to dla niej nielegalne. Nie chciała znów cierpieć. Nagle oderwała się od niego i spojrzała poprzez uśmiech na niego.
-Minęło tyle czasu, ty wydoroślałeś i ja także dojrzałam- powiedziała spokojnie.
-Masz rację, wybacz jeśli przez to co wtedy powiedziałem musiała przeżyć wiele nieprzespanych nocy i wiele zmartwień. Teraz jestem dorosły i wiem że zachowałem się jak małolat.-nie spodziewała się usłyszeć takich słów od niego. Niby cieszyła się, ale jej serce bolało.
-To nie miało by przyszłości prawda- nie wiedziała czemu, ale to pytanie chodziło jej po głowię od dłuższego czasu. W tym momencie żałowała tego pytania, ale czasu teraz niecofnie.
-Prawda, byliśmy wtedy dziećmi, mam nadzieję że znajdziesz tego którego tak bardzo potrzebujesz-nie patrzył w jej stronę , jego wzrok był skierowany gdzieś w bok. Nie potrafiła nią teraz spojrzeć.- Mam nadzieję że ułoży ci się i gdy wszystko sobie wyjaśniliśmy to nie będzie żadnych problemów byśmy znów byli przyjaciółmi-dopiero gdy to wszystko powiedział spojrzał na nią. Jej oczy wyglądały na smutne ,ale na twarzy miała delikatny uśmiech. Jej pełne usta aż kusiły by je pocałować, ale nie mógł , przyrzekł że nie da jej więcej skrzywdzić. Nie odezwała się więcej, odwróciła wzrok po czym pomachała mu lekko i odeszła w stronę, z której przyszli, nie ruszył za nią. Nie miał zamiaru znów na nią patrzeć. Nie wytrzymał by tego że ona jest tak blisko a on nie może jej dotknąć. Zacisnął mocno pięści po czym uderzył w najbliższe drzewo, nie mógł uwierzyć że dał jej tak po prostu odejść. Ale jej słowa, jej głos, jakby bała się znów tego że ją zostawi, nie mógł znów jej czegoś obiecać. Chciał ją mieć przy sobie, ale możliwość bycia przy niej i nie móc jej dotknąć będą dla niego największymi katuszami.


Po wczorajszej rozmówię, wróciła po torebkę po czym szybko ulotniła się do domu. Nie była zmęczona, ale nie miała ochoty siedzieć z nimi, gdyż chciała sobie przemyśleć kilka spraw. Gdy tylko udała się do starego domu, gdzie mieszkała jeszcze kiedyś z swoim rodzeństwem, a teraz sama pierwsze co zrobiła to udała się do sypialni i położyła na swoim łóżku by pomyśleć. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi z jego ust, ale też nie wiedziała co by zrobiła, gdyby powiedział jej że dalej coś do niej czuje, jeśli w ogóle kiedykolwiek coś czuł. Siedziała tak chyba z pół nocy myśląc nad tym, a gdy położyła się spać, właśnie dzwonił jej budzić oznajmiając że musi wstać by zdążyć do pracy. Gdy tylko zwlekła się  z łóżka, wykonała wszystkie poranne czynności i nawet nie jedząc śniadania szybko udała się do garażu, gdzie od razu wsiadła do swojego samochodu i odjechała w stronę swojej firmy. Gdy jeździła do pracy, zawsze miała starą szkołę, z która wiązała tyle wspaniałych wspomnień, ale dziś nawet na nią nie spojrzała. Była strasznie zmęczona i co chwilę przeklinała w duchu na Uchihę że to przez niego nie przespała tej nocy. Gdy tylko znalazła się w biurze szybkim krokiem ruszyła do pokoju socjalnego ,gdzie zrobiła kawę sobie i szefowi i szybkim krokiem ruszyła w stronę gabinetu. Gdy tylko uchyliła drzwi, myślała że znów upuści filiżankę, ale szybko poprawiła dłonie po czym weszła głębiej i położyła filiżankę na biurku szefa.
-Sakurciu moja droga to nasz nowy wspólnik, jest nowicjuszem ,ale oferuje nam bardzo dużo i myślę że będzie wspaniałym partnerem w naszej firmie- spojrzała na chwile na karookiego ,który uśmiechał się lekko w jej stronę pod nosem. Nie spodziewał się że będzie ona sekretarką w tej firmie, ale dzięki temu może być zabawnie.
-Proszę się nie gniewać szefie, ale czy nie jest on za młody by być naszym wspólnikiem, może popełniać błędy a może to wyjść na naszą niekorzyść- nie mogła tak po prostu zgodzić się żeby jego firma została ich wspólnikiem. Przecież jeśli tak się stanie będzie go widywała codziennie, a może to się źle wtedy skończyć.
-Możesz mieć rację, ale zawsze trzeba ryzykować- odparł jej szef drapiąc się delikatnie po brodzie.
-Może pan chociaż raz posłucha mojej rady, wie pan że potem może pan tego żałować, a zerwanie kontraktu nie jest takie proste, jak podpisanie go- nie poddawała się, jeśli teraz się podda to następne swoje młodzieńcze lata spędzi w towarzystwie starej miłości ,a jeśli tak się stanie nigdy nie znajdzie tego który będzie tym jedynym.
-Nie denerwuj się tak kochana bo jeszcze ci coś wyskoczy na twej pięknej twarzy- nienawidziła takich niekumanych mężczyzn, ale przecież nie może podnieść głosu na swojego szefa-zajmij się kontraktem , a potem podpisz go razem z naszym gościem, a ja lecę na bardzo ważne spotkanie- nie rozumiała jak mogła mieć takiego nierozgarniętego szefa, był i już po chwili go nie było. Westchnęła cicho po czym usiadła na jego miejscu i zaczęła grzebać po szafka szukając najważniejszego papieru.
-Aleś ty nie miła, mogłaś chociaż uśmiechnąć się że mnie widzisz- powiedział naglę mężczyzna zabierając jej kawę i napił się łyka. Dziewczynie nie bardzo się to spodobało.
-a ty nie wiesz że nie sowich rzeczy się nie rusza- powiedziała oburzona zabierając swoją filiżankę z kawa i wstając od biurka szefa i kierując się do swojego pokoiku, gdzie wypełniała wszystkie ważne sprawy.
-Nie wiedziałem że szef ma takie dobre relacje ze swoimi pracownikami co Sakurciu- na jej czole nagle wyskoczyła mała żyłka. Jak nic chciał ją dziś zdenerwować i jak na razie udawało mi się to.
-A ja myślałam że nie robimy sobie katów zazdrości- odparła nawet na niego nie spoglądając, ale po chwili zerknęła na niego żałując swoich słów . Mogła się przecież ugryźć w język ten jeden raz.
-Zazdrosny? Że niby o takiego małego kurdupla z płaską klatą?- wkurzyła się teraz i uderzyła go w ramię robią naburmuszoną minę. Wiedziała że mówił to na żarty, ale mógł się powstrzymać od komentowania jej wzrostu i biustu, przecież już nie była taka mała, a jej biust też był większy.
-Jesteś okropny-odparła pokazują mu język, nie spodziewała się że będzie się tak dobrze czuła w jego towarzystwie, ale za każdym razem gdy patrzyła na tę jego uśmiechniętą twarz to czuła ukłucie w sercu.
-No już szukaj tego papirusu , spieszy mi się trochę- odparł w końcu rozsiadając się na kanapie i znów zabierając jej kawę. Uśmiechnął się pod nosem widząc jaki ma teraz wspaniały widok. Dziewczyna właśnie schylała się po jakiś papier , który jej upadł i jej biust odsłonił się jeszcze bardziej, po chwili podeszła do biurka i nawet nie zasiadają na krześle pochyliła się na biurkiem i zaczęła coś pisać na kartce, a on miał świetny widok na jej tylną cześć ciała i jej zgrabne nogi które były nagie aż do ud, gdzie były schowane pod plisowaną czarną spódnica.
-okej teraz przeczytaj to, a potem podpisz. Przyjdę po to jutro po południu więc nie odkładaj tego na potem.- po tych słowach przekazała mu kontrakt, ale nie puściła go, gdy on go chwycił. Gdy tylko poczuła jego delikatne muśnięcie palców na swoim ciele , jakby zatrzymała się w czasie.
-Wszystko w porządku usłyszała nagle i szybko puściła papier po czym spojrzała na niego nie pewnie iz uśmiechem.
-Gomen zamyśliłam się heh- głupio się przez chwilę poczuła, ale przecież nie da się od tak po prostu wybyć takiego uczucia.
-Eh dość że mam sporo pracy ze swoją firmą, to jeszcze to, ale dzięki Sakurciu- pokazał jej język po czym opuścił jej gabinet. Uśmiechnęła się do siebie po czym nagle opadła na podłogę. Czuła jak na jej policzkach wyskakują rumieńce, tak jak myślała nie wyzbyła się wszystkich uczucia. Spojrzała z nów na drzwi, w których przed chwilą zniknął Sasuke i westchnęła ciężko.
-Będzie ciężko- po tych słowach wstała leniwie z podłogi i zabierając swoją filiżankę ruszyła w stronę kuchni by zrobić sobie nową kawę ,a potem by wrócić do swoich obowiązków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz