-Gomen Sa-chan-powiedziała szybko odrywając od niego wzrok i zbierając
resztki swojej filiżanki.
-Zostaw- powiedziała jej siostra podchodząc i pomagając zbierać resztki.
-Daj spokój – odparła i wstała z wcześniej zajmowanego miejsca, po czym
szybko ruszyła do kuchni. Czuła na sobie wzrok każdego, a co gorsza jego także.
Czuła jak przeszywał ją swoim ciemnym spojrzeniem, które działało jak magnez.
-Stary tak dawno cię nie było, mogłeś chociaż zadzwonić- krzyknął uradowany
Kiba, gdy tylko zielonooka dziewczyna zniknęła z pola widzenia. Sasuke, mimo że
słyszał dokładnie to co powiedział stary przyjaciel, to nie odpowiedział nic.
Cały czas w zamyśleniu patrzył na drzwi które przed chwilą się zamknęły za
Saschiko i Sakurą. Wyładniała to musiał przyznać, chociaż nie wiedział że jest
to jeszcze możliwe. Urosła tez jeszcze trochę w górę, a krótkie szorty , które
miała na sobie idealnie podkreślały jej długie i zgrabne nogi, do tego ten top
w którym było tak doskonale widać jej piersi. Przełknął cicho ślinę i spojrzał
w stronę swojego brata, który siedział niczym nie wzruszony. Niczym się nie przejmując
ruszył w stronę kuchni ,gdzie zastał obydwie siostry.
-Możemy porozmawiać?-zapytał różowowłosej nie zwracając uwagi na jej
siostrę. Spojrzała na niego uważnie, po czym odłożyła szmatkę, w którą
wycierała ręce i podeszła bliżej niego.
-Jasne- odparła cicho zabierając swój żakiet z krzesła i wychodząc pierwsza
z kuchni. Wyszedł zaraz za nią z owego pomieszczenia a potem z mieszkania. Nie
zwracali uwagi na te spojrzenia, które mogły by przeszywać na wylot.
-co się stało?-zapytała od razu Fuu wychodzącej z kuchni czerwonookiej z
nieciekawą miną.
-Sasuke chciał pogadać, a Sakura się zgodziła- odparła ciągle wpatrując się
w drzwi wyjściowe.
-to chyba dobrzenie?- spytała niepewnie Hinata.
-No właśnie to jest dość dziwne nie sądzicie? Nie miała żadnych
przeciwskazań , totalnie nic, z stoickim spokojem powiedziała jasne, mam tylko
nadzieję że nie zrobi mu krzywdy- zakończyła swój monolog po czym westchnęła
głośno i powróciła do swoich gości.
Szła kilka kroków przed nim nie odzywając się nawet słowem, nie miała
zamiaru pierwsza się do niego odzywać, może było to dziecinne, ale dalej
pamiętała jak bawił się nią apotem jak gdyby nigdy nic zostawił samą sobie.
Czuła na swoich plecach jego spojrzenie mimo to nie odwróciła się, ale po
pewnym czasie zaczynała denerwować ją ta cisza, i jego wzrok. Zatrzymała się nagle
i po chwili odwróciła się w jego stronę by spojrzeć w jego czarne jak noc oczy.
-A więc?- zapytała niecierpliwię, chciała jak najszybciej wrócić do domu
swojej siostry zabrać torebkę i iść do domu.
-Urosłaś- nie spodziewała się że pierwsze słowo jakie od niego usłyszy
będzie o tym że urosła. W sumie miał rację, już nie był wyższy o głowę od niej
ale byli na równi, może była lekko niższa, ale miała na sobie szpilki.
Prychnęła cicho pod nosem po czym wywróciła oczyma.
-I tylko tyle chciałeś mi przekazać? Wracasz po czterech latach, nie dajesz
o sobie znać, na odchodzę mówisz mi żebym nigdy o tobie nie zapomniała i jak na
złość nie mogłam, a po tym wszystkim ty tu wracasz jak gdyby nigdy nic i mówisz
tylko urosłaś?-zdenerwowała się, ale ani razu nie podniosła na niego głosu,
mówiła dość szybko, a jej pięści ciągle były zaciśnięte. On natomiast
uśmiechnął się lekko po czym podszedł do niej bliżej jakby nic się nie stało
przytulił ją. Oczy to myślała że wyskoczą jej z orbity. Nie wiedziała czemu,
ale swoje ręce przeniosła na jego plecy i wtuliła się w jego tors, jego zapach
działał na nią jak jakiś nielegalny narkotyk, przez cztery lata musiała być na
odwyku, ale znów mogła poczuć ten zapach.
-Gomenasai- usłyszała przy uchu. Jego ton nie był już taki chłodny jak w
kuchni, był ciepły i jakby zmartwiony. W jej sercu jakby znów coś się
poruszyło, to czego tak bardzo bała się. Wtuliła się w niego jeszcze bardziej,
czuła jego ciepło na całym ciele, jego oddech drażnił jej skórę, mimo że było
to coś niesamowitego, było też to dla niej nielegalne. Nie chciała znów
cierpieć. Nagle oderwała się od niego i spojrzała poprzez uśmiech na niego.
-Minęło tyle czasu, ty wydoroślałeś i ja także dojrzałam- powiedziała
spokojnie.
-Masz rację, wybacz jeśli przez to co wtedy powiedziałem musiała przeżyć
wiele nieprzespanych nocy i wiele zmartwień. Teraz jestem dorosły i wiem że
zachowałem się jak małolat.-nie spodziewała się usłyszeć takich słów od niego.
Niby cieszyła się, ale jej serce bolało.
-To nie miało by przyszłości prawda- nie wiedziała czemu, ale to pytanie
chodziło jej po głowię od dłuższego czasu. W tym momencie żałowała tego
pytania, ale czasu teraz niecofnie.
-Prawda, byliśmy wtedy dziećmi, mam nadzieję że znajdziesz tego którego tak
bardzo potrzebujesz-nie patrzył w jej stronę , jego wzrok był skierowany gdzieś
w bok. Nie potrafiła nią teraz spojrzeć.- Mam nadzieję że ułoży ci się i gdy
wszystko sobie wyjaśniliśmy to nie będzie żadnych problemów byśmy znów byli
przyjaciółmi-dopiero gdy to wszystko powiedział spojrzał na nią. Jej oczy
wyglądały na smutne ,ale na twarzy miała delikatny uśmiech. Jej pełne usta aż
kusiły by je pocałować, ale nie mógł , przyrzekł że nie da jej więcej
skrzywdzić. Nie odezwała się więcej, odwróciła wzrok po czym pomachała mu lekko
i odeszła w stronę, z której przyszli, nie ruszył za nią. Nie miał zamiaru znów
na nią patrzeć. Nie wytrzymał by tego że ona jest tak blisko a on nie może jej
dotknąć. Zacisnął mocno pięści po czym uderzył w najbliższe drzewo, nie mógł
uwierzyć że dał jej tak po prostu odejść. Ale jej słowa, jej głos, jakby bała
się znów tego że ją zostawi, nie mógł znów jej czegoś obiecać. Chciał ją mieć
przy sobie, ale możliwość bycia przy niej i nie móc jej dotknąć będą dla niego największymi
katuszami.
Po wczorajszej rozmówię, wróciła po torebkę po czym szybko ulotniła się do
domu. Nie była zmęczona, ale nie miała ochoty siedzieć z nimi, gdyż chciała
sobie przemyśleć kilka spraw. Gdy tylko udała się do starego domu, gdzie
mieszkała jeszcze kiedyś z swoim rodzeństwem, a teraz sama pierwsze co zrobiła
to udała się do sypialni i położyła na swoim łóżku by pomyśleć. Nie spodziewała
się takiej odpowiedzi z jego ust, ale też nie wiedziała co by zrobiła, gdyby powiedział
jej że dalej coś do niej czuje, jeśli w ogóle kiedykolwiek coś czuł. Siedziała
tak chyba z pół nocy myśląc nad tym, a gdy położyła się spać, właśnie dzwonił
jej budzić oznajmiając że musi wstać by zdążyć do pracy. Gdy tylko zwlekła się z łóżka, wykonała
wszystkie poranne czynności i nawet nie jedząc śniadania szybko udała się do
garażu, gdzie od razu wsiadła do swojego samochodu i odjechała w stronę swojej
firmy. Gdy jeździła do pracy, zawsze miała starą szkołę, z która wiązała tyle wspaniałych
wspomnień, ale dziś nawet na nią nie spojrzała. Była strasznie zmęczona i co
chwilę przeklinała w duchu na Uchihę że to przez niego nie przespała tej nocy.
Gdy tylko znalazła się w biurze szybkim krokiem ruszyła do pokoju socjalnego
,gdzie zrobiła kawę sobie i szefowi i szybkim krokiem ruszyła w stronę gabinetu.
Gdy tylko uchyliła drzwi, myślała że znów upuści filiżankę, ale szybko
poprawiła dłonie po czym weszła głębiej i położyła filiżankę na biurku szefa.
-Sakurciu moja droga to nasz nowy wspólnik, jest nowicjuszem ,ale oferuje
nam bardzo dużo i myślę że będzie wspaniałym partnerem w naszej firmie-
spojrzała na chwile na karookiego ,który uśmiechał się lekko w jej stronę pod
nosem. Nie spodziewał się że będzie ona sekretarką w tej firmie, ale dzięki
temu może być zabawnie.
-Proszę się nie gniewać szefie, ale czy nie jest on za młody by być naszym
wspólnikiem, może popełniać błędy a może to wyjść na naszą niekorzyść- nie
mogła tak po prostu zgodzić się żeby jego firma została ich wspólnikiem.
Przecież jeśli tak się stanie będzie go widywała codziennie, a może to się źle
wtedy skończyć.
-Możesz mieć rację, ale zawsze trzeba ryzykować- odparł jej szef drapiąc
się delikatnie po brodzie.
-Może pan chociaż raz posłucha mojej rady, wie pan że potem może pan tego
żałować, a zerwanie kontraktu nie jest takie proste, jak podpisanie go- nie
poddawała się, jeśli teraz się podda to następne swoje młodzieńcze lata spędzi
w towarzystwie starej miłości ,a jeśli tak się stanie nigdy nie znajdzie tego
który będzie tym jedynym.
-Nie denerwuj się tak kochana bo jeszcze ci coś wyskoczy na twej pięknej
twarzy- nienawidziła takich niekumanych mężczyzn, ale przecież nie może
podnieść głosu na swojego szefa-zajmij się kontraktem , a potem podpisz go
razem z naszym gościem, a ja lecę na bardzo ważne spotkanie- nie rozumiała jak
mogła mieć takiego nierozgarniętego szefa, był i już po chwili go nie było.
Westchnęła cicho po czym usiadła na jego miejscu i zaczęła grzebać po szafka
szukając najważniejszego papieru.
-Aleś ty nie miła, mogłaś chociaż uśmiechnąć się że mnie widzisz-
powiedział naglę mężczyzna zabierając jej kawę i napił się łyka. Dziewczynie
nie bardzo się to spodobało.
-a ty nie wiesz że nie sowich rzeczy się nie rusza- powiedziała oburzona
zabierając swoją filiżankę z kawa i wstając od biurka szefa i kierując się do
swojego pokoiku, gdzie wypełniała wszystkie ważne sprawy.
-Nie wiedziałem że szef ma takie dobre relacje ze swoimi pracownikami co
Sakurciu- na jej czole nagle wyskoczyła mała żyłka. Jak nic chciał ją dziś
zdenerwować i jak na razie udawało mi się to.
-A ja myślałam że nie robimy sobie katów zazdrości- odparła nawet na niego
nie spoglądając, ale po chwili zerknęła na niego żałując swoich słów . Mogła
się przecież ugryźć w język ten jeden raz.
-Zazdrosny? Że niby o takiego małego kurdupla z płaską klatą?- wkurzyła się
teraz i uderzyła go w ramię robią naburmuszoną minę. Wiedziała że mówił to na
żarty, ale mógł się powstrzymać od komentowania jej wzrostu i biustu, przecież
już nie była taka mała, a jej biust też był większy.
-Jesteś okropny-odparła pokazują mu język, nie spodziewała się że będzie
się tak dobrze czuła w jego towarzystwie, ale za każdym razem gdy patrzyła na
tę jego uśmiechniętą twarz to czuła ukłucie w sercu.
-No już szukaj tego papirusu , spieszy mi się trochę- odparł w końcu
rozsiadając się na kanapie i znów zabierając jej kawę. Uśmiechnął się pod nosem
widząc jaki ma teraz wspaniały widok. Dziewczyna właśnie schylała się po jakiś
papier , który jej upadł i jej biust odsłonił się jeszcze bardziej, po chwili
podeszła do biurka i nawet nie zasiadają na krześle pochyliła się na biurkiem i
zaczęła coś pisać na kartce, a on miał świetny widok na jej tylną cześć ciała i
jej zgrabne nogi które były nagie aż do ud, gdzie były schowane pod plisowaną
czarną spódnica.
-okej teraz przeczytaj to, a potem podpisz. Przyjdę po to jutro po południu
więc nie odkładaj tego na potem.- po tych słowach przekazała mu kontrakt, ale nie
puściła go, gdy on go chwycił. Gdy tylko poczuła jego delikatne muśnięcie
palców na swoim ciele , jakby zatrzymała się w czasie.
-Wszystko w porządku usłyszała nagle i szybko puściła papier po czym
spojrzała na niego nie pewnie iz uśmiechem.
-Gomen zamyśliłam się heh- głupio się przez chwilę poczuła, ale przecież nie
da się od tak po prostu wybyć takiego uczucia.
-Eh dość że mam sporo pracy ze swoją firmą, to jeszcze to, ale dzięki
Sakurciu- pokazał jej język po czym opuścił jej gabinet. Uśmiechnęła się do
siebie po czym nagle opadła na podłogę. Czuła jak na jej policzkach wyskakują
rumieńce, tak jak myślała nie wyzbyła się wszystkich uczucia. Spojrzała z nów
na drzwi, w których przed chwilą zniknął Sasuke i westchnęła ciężko.
-Będzie ciężko- po tych słowach wstała leniwie z podłogi i zabierając swoją
filiżankę ruszyła w stronę kuchni by zrobić sobie nową kawę ,a potem by wrócić
do swoich obowiązków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz